niedziela, 27 maja 2012

Rozdział czternasty.



Donna:
Od wczoraj myślałam trochę o Slashu, nawet chyba więcej niż powinnam, ale.. To jest silniejsze ode mnie. Naprawdę. Skoro poznało się kogoś nowego, spodobał Ci się, był miły, towarzyski, dusza towarzystwa..to chyba nic nad zwyczajnego, że teraz o nim myślę. Może ja jedynie sobie to w taki sposób tłumaczę? Niemożliwe, żebym się zakochała, przecież miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje, bynajmniej ja w nią nie wierzę.

Okazał się całkowicie inny niż sobie go kiedyś wyobrażałam, przy każdej możliwej okazji to robiłam. A coraz namiętniej gdy okazało się, że Marta zna Axla, a ja.. Tak czułam, że mogę go poznać. Niestety u Marty potoczyło się trochę inaczej niż zakładałam. Chciałabym, żeby ten cholerny drań coś zrobił, boje się o nią, od koncertu w barze.. Jest gorzej niż było. Nie sądziłam, że kiedyś dojdzie do tego, ale tak jest. Boje się, naprawdę się o nią boje.
Czułam, że muszę porozmawiać z Martą, o Slashu, o moim wczorajszym spotkaniu z nim. Nie była moją matką, czy kimś kogo musiałam informować o tym co robię, czy prosić o pozwolenie.. ale czułam wewnętrznie, że postępuje nie fair, mimo.. Mimo, że spotkałam się z nim, raz jedyny.
Weszłam po kilkukrotnym zapukaniu do drzwi jej pokoju, siedziała na balkonie, z kotem na kolanach, głaskała go jak zahipnotyzowana, jednak słodkiej kuleczce to nie przeszkadzało, był nad wyraz zadowolony takimi pieszczotami od strony swojej nowej pani.

- Marta.. możemy pogadać? - szepce stojąc już obok niej, przesunęła się w bok, pokazując tym samym, że mogę siąść obok niej na progu.
- O czym? - pyta, jakby wyrwana z głębokiego namyślenia. Jej głos drży, ochrypła, pewnie znów płakała, nie wiem bo pochyla się nad kotem, by pocałować go w głowę.
- Wczoraj.. - zaczynam niepewnie, chce spojrzeć jej w twarz, jednak bez skutku.
- Wczoraj?
- Eh.. Slash tu był, widziałaś z resztą, prawda?
- Widziałam.
- Nie chciałam, abyś go widziała, znaczy.. przepraszam, że z nim byłam, pewnie nie było Ci miło widząc go w swoim domu, co? - idzie jak krew z nosa, ale mam nadzieję, że dam radę coś składnie pozbierać.
- Nie obchodzi mnie to.
- Marta, naprawdę?
- Tak. - odchrząkuje, ledwo zrozumiałam jej odpowiedź. Widzę, że kłamie, nie było jej to takie obojętne, czy nieważne zupełnie. Żałuję trochę.
- Mi możesz powiedzieć, pewnie i tak już się nie spotkamy, nie wiadomo ile tutaj siedzieć nie będą.
- Naprawdę mam to gdzie..gdzieś. - teraz się zdradziła, złamany głos świadczył o jednym próbowała być twarda.. Ale nie wychodziło.
- Przepraszam Cię, dałam mu adres, bo sądziłam, że..
- Wiem co sądziłaś, też sądziłam, że będzie dobrze, a jest jak jest, dlatego chcę zostać sama. - słowa mówiły jedno, a o czym myślała? Sądzę, że wcale nie chciała być sama, ja bym przynajmniej sama być nie chciała.
- Nie chcę iść.
- Ale ja chcę zostać sama.
- Na pewno? - pytam niepewnie, jednak podnoszę się z progu, wchodząc do pokoju.
- Tak, jestem pewna. - mruknęła, by pozbyć się mnie jak najszybciej.

Nie byłam co do tego taka przekonana, czułam, że powinnam zostać, ale wiem jaka Marta bywała, mogła się zdenerwować i wyskoczyć nawet z pięściami, wygrażać się. Nie to, że się boje, ale na co jej to, mnie z resztą też.
Wróciłam do siebie do pokoju, siadłam na łóżku i samej mnie chciało się płakać. Zabiłabym tego Rosa jakbym mogła, dalej nie wiem co się działo gdy spotkali się wtedy po koncercie, nie chciała powiedzieć, ale jedno wiem na pewno! Nie było to nic przyjemnego, a dokładniej.. sama nie wiem.. właśnie, nie wiem nawet jak jej pomóc, nienawidzę czuć się tak bezradna. Marta jest moją przyjaciółką, a ja.. nawet nie potrafię jej pomóc.
Gdy tak myślę nad tym dłużej to wydaje mi się, że nie mogę przestać spotykać się ze Slashem, mimo tego, że przecież i tak szansy u niego nie mam. No chyba, ze na zaliczenie. Nawet jeśli nie na to, to i tak niedługo wraca, i nigdy więcej go nie zobaczę.
Jak myślisz Donno, co Marta czuła gdy widziała, że siedzisz w waszym domu z najlepszym przyjacielem faceta, który przewrócił jej życie do góry nogami, spopielił serce i zabrał cały sens życia? - Pytam sama siebie, czy dokładniej moje alter ego, pyta mnie. 
Nie wiem kurwa, źle, bardzo źle, niesamowicie źle. Kurwa skąd mam wiedzieć. - odpowiadam mu. To nienormalne, że gadam sama ze sobą w myślach. Naprawdę dzieje się ze mną coś niedobrego.
Może tak, sprawy Marty i Axla na bok, bądźmy lekko egoistyczni. Dlaczego mam nie spotykać się ze Slashem, który i tak niedługo zniknie z mojego życia tak szybko jak szybko się pojawił.
Nie! Chodzi mi o inne powody, niż Marta! - znów to robię, krzyczę na swoje drugie oblicze w myślach. Niby.. nie ma ku temu żadnych przeciw skazań. Mimo, że jest to bardzo niebezpieczne, cienki lód, beczka prochu. Jednak.. dlaczego nie? Mówił, że jadą w piątek, dziś jest niedziela, nie wiem.. kurwa nie mogę przestać myśleć o Marcie. 
Bycie egoistką mi nie wychodzi. Ale zaraz.. to wcale nie musi być egoizm. Można nazwać to całkowicie inaczej. Czasem chyba trzeba pomyśleć o sobie, o swoich przyjemnościach, a nie wiecznie martwić się o wszystkich innych ludzi na świecie.
Idę się z nim spotkać, gadaliśmy chwilę przez telefon, umówiłam się, dlaczego mam rezygnować?!
Kazał mi przyjść tym razem do siebie, o ile pokoju hotelowemu można przyczepić taką etykietkę, jednak nie mam zamiaru za długo się nad tym zastanawiać. Taksówką dojechałam tam dość szybko, zapłaciłam kierowcy, wysiadłam, kierując się już prosto do obrotowych drzwi. Zapytałam w recepcji na którym piętrze znajduje się numer 77. Po uzyskaniu odpowiedzi posnułam się do windy, dojechałam na 7 piętro, by za chwilę iść korytarzem, ciemnym dość, kurwa nie mogą nawet zapalić jebanych świateł? Idę na koniec korytarza, widzę jakiegoś mężczyznę, Slash? Podchodzę bliżej, to nie on, to jest.. Duff, tak, on, w końcu jest o głowę wyższy, mijam go, czytając na drzwiach poszczególne numery. Po chwili odnajduję pokój, jednak nie wchodzę do niego, to znów ten dryblas, staje mi na drodze.

- Do Slasha? - pyta, muszę się spowiadać? Sama nie wiem.
- No. - odpowiadam dość niegrzecznie, od niechcenia.
- Koleżanka?
- Przepuścisz mnie? - nie lubię rozmów, które nie mają najmniejszego sensu, przecież ona do niczego nie prowadzi.
- Wiesz, że on ma zamiar Cię przelecieć? - czyżby, no tego się nie spodziewałam, mimo, że to było do przewidzenia. 
- Jestem grzeczną dziewczynką. 
- Czyli nie planujesz?
- Coś jeszcze, chcę przejść?! - mruczę kolejny raz od niechcenia, nudzę się.
- Uważaj na niego. - nie wiem czy bez tego ostrzeżenia od Duffa bym nie przeżyła, ale chyba był naćpany, z resztą, co mnie on obchodzi. 

Zszedł mi z drogi, to najważniejsze. Pukam do drzwi, po chwili widzę Slasha, w samych czerwonych spodenkach. Po przywitaniu wpuszcza mnie do środka, rozglądam się dookoła, by za chwilę dostać polecenie, by usiąść na łóżko. Sam Hudson znika w łazience, jednak nie na długo. Siedzimy oboje, obok siebie. Bez słów jak na razie.

- Masz sam pokój? Czy z Duffem? - odzywam się jako pierwsza, zanim odpowiedział poczęstował fajką, wzięłam, odpalił mi, później sobie.
- Nie. - zaciągnął się, po chwili wypuszczając z ust szary dym. - Z Axlem.
- Rozumiem, bo stoi przed drzwiami, nie chciał mnie wpuścić, pieprzył od rzeczy, później dopiero zwolnił drogę do drzwi. - zrobiłam to samo co Slash przed chwilą, tylko kilka razy.
- Oj kurwa, to przez zmianę otoczenia, i w ogóle, nudzą się, więc ze Stevenem ćpają, Izzy próbuje coś sprzedać, a Axla wiecznie nie ma, dla mnie to dobrze, nie muszę się z nim użerać, gdyż ostatnimi czasy jest mocno podenerwowany.
- Aha. - Slash podaje mi popielniczkę, w którą kiepuję mojego papierosa.
- Co u Ciebie Donno, hm? Opowiedz, jestem ciekaw.
- Marta niesamowicie psuje mi humor, wiesz?
- To tak jak Axl mnie, jak przyjdzie to kurwa ledwo na niego spojrzysz to zaczyna się wydzierać, piekli się jak nienormalny i kończy się na tym, że nie śpię, bo jestem taki podkurwiony.
- Ooo.. - bardzo inteligentna wypowiedź, nie ma co. Szczyt wręcz inteligencji. 
- Nooo.. - zgasił swojego papierosa w popielniczce, podstawił ją również mnie, więc zrobiłam to samo. - Ale się przyzwyczaiłem, trzeba jakoś. - na samo wspomnienie był widzę już podkurwiony, zmiana tematu, raz dwa pięć.
- Długo zostajecie? Tak jak mówiłeś? Do piątku?
- Chyba tak, chyba nic się nie zmienia w jego sprawie, chyba, że o czymś nie wiem, ale łazi ciągle tak samo wkurwiający jak zawsze. Nie ruszaj, nie patrz, nie oddychaj, bo wpierdol, rozumiesz? - brzmi to dość śmiesznie, jednak on jest niesamowicie poważny.
- Nie złość się, złość piękności szkodzi. - westchnęłam, uśmiechając się jedynie połową ust. Nie wiedziałam co powiedzieć. Brakło mi pomysłów, naprawdę, liczyłam, że jednak on przestanie się złościć, w końcu.
- Opowiedz mi o sobie, chcę Cię poznać, ciekawią mnie ludzkie historię, każdy człowiek jest inny, każdy jest.. na swój zajebisty sposób fascynujący. - łoł.. Nie sądziłam, że Slash potrafi być taki.. inteligentny? 
- Naprawdę chcesz mnie poznać? - moje niedowierzanie jest.. chyba uzasadnione, nie?
- Chcę. Naprawdę to lubię.
- No dobrze. - wzięłam głęboki oddech, poczułam, że Slash jest osobą, którą mogę opowiedzieć moją historię, nie wiedziałam dokładnie na co liczył, na jakie otworzenie się. Tego nie byłam pewna. - Co chciał byś wiedzieć, dokładnie, szarą rzeczywistość, młodość, dzieciństwo, kontakty rodzinne, cokolwiek?!
- A co jeśli chciałbym wiedzieć o Tobie wszystko, poznać Cię, dowiedzieć się wszystkiego co możliwe?! 
- Łooł.. - wyrwało mnie się, nie wiedziałam co odpowiedzieć. 
- Jak będzie? 
- Hm.. No niech Ci będzie Saulu, niechaj będzie. 
Musiałam niesamowicie skupić się na tym co raczej przyjemnym nie było. Zaczęłam opowiadanie od początku, od mojego narodzenia, skupiłam się na tym kim byli moi rodzice. Matka, pracowała jako prostytutka, niestety nie było się czym chwalić, ale jak wiadomo, żadna praca nie hańbi, chociaż nie wiem czy można również taką anegdotkę powiedzieć w tym przypadku. Przy matce, skupiłam się również troszkę na jej rodzicach. Którzy wyrzucili ją z domu w wieku lat piętnastu, stąd takie zajęcie, a nie inne. Zrobili to z jednego prostego powodu, byli za bardzo zakochani w sobie, nie zauważali niczego, oprócz czubka własnego zakurwiałego nosa. Uciekała ze szkoły, czasem w ogóle w niej nie była, rodzince znudziła się taka córka, która nie potrafi nawet niczego porządnie zrobić, bo tak było, ich zdaniem oczywiście, skoro idealnym nikt nie jest - ona nie umiała ich nigdy w stu procentach zadowolić, jeśli w ogóle, w jakikolwiek sposób tych egoistów potrafiła. Dlatego musiała zająć się prostytucją, nie miała pieniędzy, wykształcenia również, narkomania wśród dziwek szerzyła się na potęgę, była uzależniona od narkotyków, poczynając od amfetamino podobnych narkotyków takich jak metamfetamina i metylofenidat, kończąc na dopaminie, różnego rodzaju twardsze narkotyki, opium, morfina, heroina, metadon, uzależniona była również od wszelakich leków nasennych, jak i przeciwbólowych, podnoszących ciśnienie krwi, od serca, chociaż choroby jego nie miała. Była po prostu osobą, która szukała odlotu za wszelką cenę. Gdy miała dwadzieścia dwa lata, urodziła mnie, w ciąży mocno ćpała, przyznała się któregoś razu mojemu biologicznemu ojcu, że w ciąży brała jeszcze więcej niż przez całe siedem lat od kiedy zaczęła. Życie mojej matki skończyło się tak jak i się zaczęło, marnie, ukradła jakiemuś dilerowi wysoko postawionemu, sporo heroiny, niezłej heroiny. Miał swoje znajomości, z których korzystał w razie potrzeby, tak jak w przypadku mojej matki, która zrobiła to nie pierwszy raz. Kilka razy jej darował, bo kradła jedną działkę, czy dwie, wtedy przekroczyła wszystkie granice. Gość po prostu się wkurwił, kto by się nie zdenerwował, skoro za działki warte cztery kawałki nie dostał nic, w dodatku był nieźle zadłużony. Skończyło się na tym, że kazali jej oddać, kazali, prosili, ponaglali, przedłużali czas.. jednak ona nie oddawała, zamiast odkładać, postarać się, to ona wydawała coraz więcej na.. narkotyki, które zawładnęły jej życiem, dyktowały jej wszelkie warunki. Chociaż zginęła i tak inaczej, najpierw ją zgwałcili, później zajebali kilofem w głowę, wykrwawiła się. Nawet nie byłam na pogrzebie, pochowali ją gdzieś po za cmentarzem, nie zapłaciłam z nic związanego z pogrzebem. Miałam wtedy czternaście lat, byłam i tak nad wyraz dorosła jak na swój wiek. 
Ojciec, o ojcu mówiłam mniej. Wystarczyło powiedzieć, że był szlachetny, mimo, że nie do końca, nie zostawił mnie, nie wypiął się do mnie dupą i pozdrowił środkowym palcem, wręcz przeciwnie, był całkiem inny niż dziwka-matka, której nienawidziłam całym sercem, moja rodzicielka, na którą nigdy dobrego słowa nie powiedziałam, jebana ćpunka. On, mój ojciec, zawsze mówił, że przesadzam, nie powinnam tak mówić, to moja matka. Może i przesadzałam, może i nie, ale nie umiałam się powstrzymać, od ciśnięcia w nią różnymi przedmiotami, kiedy pojawiała się w drzwiach naszego skromnego mieszkanka, cała zajebana, przeważnie nie tylko brudem, ale i krwią, śmierdziała na kilometr, była często pobita. Nie umiałam, a ojciec wiecznie powtarzał "to Twoja matka" nie wiem czy ją kochał, nigdy nie byłam przy rozmowach tej dwójki, nigdy. Zwykle wychodziłam z mieszkania, wracałam pijana, albo pół przytomna, tak cholernie żałowałam, że poszłam w jej ślady, ćpałam, na szczęście tylko tyle nas łączy. Sądzę, że to też kwestia genów, ale mam silną wolę, nie jestem uzależniona, ani nigdy uzależniona nie będę, wiem to. A bynajmniej, chciałabym, aby właśnie tak było, wierzę, że uzależnienia, wszelkiego typu, są kwestią woli, samozaparcia i siły, wewnętrznej siły, którą mamy, każdy ją ma, niestety nie każdy ma tak silną, lub wytrzymałą psychikę. Ojciec mocno mi pomagał, był naprawdę swego czasu wspaniały, tak mu mówiłam. Opowiedziałam również w jakich okolicznościach mnie zostawił, co było kwestią czasu, jego przyszła żona, chyba już są nawet ze sobą, kazała mu wybierać, albo ja, albo ona, wybrał ją, co było przecież do przewidzenia, skoro był zaślepiony, głupia kobieta jak dla mnie, jednak pogodziłam się z tym, było niesamowicie ciężko bez niego. Na początku, mimo mojej siły woli, było ciężko, naprawdę ciężko, nie dawałam sobie rady bez niego. Odszedł w najtrudniejszym okresie, było to gdy miałam dziewiętnaście lat, naprawdę ciężkie chwile. Przestawałam sobie radzić, pracowałam, ale było to bardzo marne, co chodzi o zarobki, ale i pracę. 
W między czasie miałam też chłopaka, na stałe, stałe u mnie znaczy dwa lata, dość długi okres, skoro ma się dopiero dwadzieścia dwa lata, jest to naprawdę długi okres w życiu, pomagał mi, dość mocno pomagał. Niestety na sam koniec wykorzystał, raniąc dumę, chociaż nie tylko dumę, ale i ciało, w sposób najokropniejszy z możliwych, dla kobiety. Pozbierałam się, było to naprawdę trudne, ale wtedy przyjaźniłam się mocniej z Martą, z którą pomagałyśmy sobie nawzajem. Było o wiele lepiej, naprawdę o wiele, nie sądziłam, że będę musiała spotykać po drodze takie przeszkody. Mimo wszystko wiem, że pomogło mi to zrozumieć otaczający mnie świat, przyzwyczaić się do niego, poznać go i nauczyć się żyć w nim, umieć radzić sobie z przeciwnościami, uczyć innych pokory, wytrwałości. Jednak nie żałuję, że żyje, chociaż tyle przeszłam, sądzę, że warto było. 
Opowiedziałam mu również wszystko o mojej przyjaźni z Martą, poznałam troszkę przed tym jak zostawił ją Axl, opowiedziałam mu również o tym jak się trzymała, ciekawiło mnie czy to co opowiedział mu Axl o ich tak zwanej "rozłące" pokrywało się chociaż troszkę z tym co było naprawdę. Bo niejako byłam świadkiem tych wydarzeń, nawet w niektórych z nich uczestniczyłam. Od Marty też się wiele nauczyłam, obie nie miałyśmy lekkiego życia, było ciężko, ale udało nam się to przezwyciężyć, co było najważniejszą rzeczą, dalej żyjemy, dalej istniejemy i aby zejść z tego świata, na razie nam się nie spieszy. Nawet zdradziłam mu, że od dawna słucham muzyki jego zespołu, pochwaliłam go za grę na gitarze, na szczęście nie wypaliłam, że od zawsze mnie kręcił, że od zawsze był dla mnie zajebisty. Ogólnie skończyłam moją wypowiedź słowami "uczymy się całe życie, a i tak umieramy głupi, i na co nam to było?".

- Łooł..
Widziałam wyraźnie, że na sam koniec mojej wypowiedzi padnie coś takiego, czasem się wtrącał, ale rzadko, bardziej mnie słuchał. Gdy opowiadałam o matce, słuchał bardzo uważnie, gdy o ojcu również, jednak skomentował wszystko "Nie można wybierać między dzieckiem, a kurwa żoną" Co było.. prawdą, w końcu jeśli się stawia komuś ultimatum to jest się totalnie pojebanym, nie ma co kryć. Gdy mówiłam o chłopaku powtarzał "Ja pierdole" Albo coś w po dobie "skurwysyn" czyli wyzywanie, czego również się mogłam spodziewać. Szczerze? To bardzo mi pomogło, że wszystko opowiedziałam, opowiedziałam, a nie mogłam o tym porozmawiać, z kimś kto wie jak jest. 
- No.. 
- Nie wiem kurwa co powiedzieć, a myślałem, że to moje życie jest ciekawe, ale widzisz.. mówiłem, że ludzie są najbardziej interesującymi stworzeniami na całym jebanym globie. - w dalszym ciągu kręcił głową, zostało mu tak, od kiedy zaczęłam opowiadać. 
- Mówiłeś, mówiłeś. - trochę posmutniałam, chociaż próbowałam to ukryć, każdy ma granicę wytrzymałości, wiele razy musiałam ją rozciągać, by jakoś się trzymać. Jednak to zauważył, otoczył mnie ramieniem, co wydało mi się w tym momencie czymś niesamowicie potrzebnym.
- Nie smuć się, jesteś taka dzielna, na pewno bez przyczyny na tym paskudnym świecie nie jesteś. Musisz pamiętać kim jesteś, mieć swoją wartość i trzymać się, nie poddawać i załamywać, to najważniejsze. - nie odzywałam się już, słuchałam tonu jego głosu, pozwalając tulić się przez tego przyjemnego faceta. 
- Już lepiej. 
- Na pewno? 
- Tak. - poczułam, że rozluźnia uścisk, więc trzymałam się kurczowo w jego ramionach, aby chyba mu pokazać, żeby nie rezygnował z przytulenia się. - Nie puszczaj. 
- Myślałem..- machnął jednak ręką, nie kończąc swojej wypowiedzi. Oparł brodę na mojej głowie i delikatnie głaskał ręką moje włosy. Było mi tak miło, jak nigdy wcześniej, a na pewno od dawna. Chociaż jakby się uprzeć, nigdy nie czułam się tak dobrze, przyjemnie. Mogłabym tak trwać w jego uścisku całe wieki.
- Jesteś słodki, wcale nie jest to obraźliwe, więc nawet tak nie myśl. - szepce, a dokładniej tak wychodzi z powodu jego ramion, które troszkę to ogłuszają.
- Nie obrażę się za takie stwierdzenie, nie przesadzaj. 
- Jesteś naprawdę inny niż myślałam, że jesteś...







Tym razem moje słowo, czyli słowo od autorki będzie dłuższe niż zwykle. Chcę troszkę tutaj napisać, ze względu na to, że przeniosłam się na Bloggera, oraz na to, że ostatni rozdział wyszedł mi.. każdy wie jak wyszedł, a jak powinien wyjść. Zawaliłam poprzedni rozdział, przyznaję się bez bicia, mógł być o wiele lepszy, a wyszedł jaki wyszedł.
Obiecałam niektórym, że będę pisała - 50/50. Jednak naszedł mnie pomysł, którego nie mogłam od tak zlekceważyć, a do M & A na pewno wrócę, już niedługo, mam nadzieję, chyba, że dojdę do wniosku, że jednak tamten rozdział zawaliłam, chociaż mam na niego trochę więcej czasu, więc może uda się zrobić z niego coś wzruszającego, ale za razem radosnego, czego u Marty jak wiadomo przez te czternaście rozdziałów brakowało.
W tym, przysunęłam troszkę historię Donny, ponieważ jest ona w pierwszoosobowych postaciach, więc można było się o niej czegoś dowiedzieć, a taka dawka "wstrząsających" informacji może zachęci czytelników do poznawania dalej tej postaci.
Zrobiło się z tego dwa wątki, ale im nas więcej tym weselej, czyż nie? 

+ Liczę na oceny, szczere i dające jasno do zrozumienia jak jest, co zmienić, co poprawić, co źle, co dobrze.. Takie które będą mogły pomóc mi w pisaniu. 

Pozdrawiam.

33 komentarze:

  1. GENIALNE !!!
    tak prawdziwie to opisałaś, jestem pod wrażeniem !
    świetny rozdział ! oby tak dalej i pamiętaj UWIERZ W SIEBIE !

    OdpowiedzUsuń
  2. No, poprawiłaś się :D Donna... Nie wiem co powiedzieć, kolejna nie miała łatwego życia, jej matka... Ech, nie, nie będę zatruwać atmosfery. Kuźwa, zauważyłam, że każdy Slash na tych naszych blogach jest inny, ale jedną cechę mu zostawiamy wspólną, zawsze - wrażliwość :) Miałam obiekcje co do Donny i Slasha, ale wyzbyłam się ich i pokochałam tą dwójkę :D Donka niech nie przejmuje się tak Martą, natomiast ona niech nie skończy jako stara panna z kotem, proszę Cię! W tej scenie z kiciusiem tylko jej w ręku włóczki i tych... No... Tego na czym babcie robią szaliki, drutów! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * drutów brakowało -.- XD

      Usuń
    2. Oj cicho, będzie niedługo coś.. zwrotnego, dlatego się jeszcze bardziej zachwycicie, mam nadzieję! Ale nie zapeszajmy, będzie dobrze, nie ma co, będzie jeszcze milej! :D

      Usuń
  3. ten jest świetny ! ; d
    woow jakiś taki inny niż poprzednie ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. hmm.. Inny znaczy...ciekawy ;D Historia Donny jest dobrym urozmaiceniem chociaż mi lepiej się czyta (więcej emocji chyb wtedy jest, tak mi się wydaje) kiedy jest więcej dialogów.. ale cóż raz są dialogi raz proza i trzeba się cieszyć ;D Kurczowo trzyma się mnie pewna rozmowa z wczoraj, która dała mi troszkę hmm pikantniejszy obraz tego rozdziału ;D (ach ta moja wyobraźnie ;) no ale ogólnie mi się podoba i czekam z niecierpliwością na następne rozdziały które wreszcie mi powiedzą czy będzie happy end czy nie? ;] pozdrawiam,

    ~ANF

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczowo? A może nerwowo, mnie pasuje nerwowo, a może chaotycznie droga ANF :D

      Usuń
  5. Matko Boska! Wchodzę sobie na bloga, którego dopiero szykuję żeby się na niego przenieśc z onetu, patrzę a tu komentarz. Ja takie 'WTF?' i mało nie dostałam zawału, bo nikogo jeszcze nie powiadomiłam. A tu taka niespodzianka... :)
    No dobrze, że powiadomiłaś, bo warto.
    Zastanawiam się co bardziej konstruktywnego niż 'zajebiście' mogłabym napisac na tą chwilę. Zacnie i wybornie, moja droga.
    /sweet-caress (nie, nie, nie, JESZCZE nie tam gdzie mnie powiadomiłaś ;p)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacnie i wybornie, moja droga, hm, ładnie brzmi, zacnie i wybornie. Mhm :D

      Usuń
  6. Nowa notka :) http://feel-all-the-pressure-badass.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. ten rozdział bardzo mi się spodobał, wiemy teraz więcej na temat Donny, która na samym początku wydawała się dość nudną postacią, jednak teraz mam już pewność, że tak nie jest! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!

    p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to chodziło, żeby poznawać bohaterów, a nie od razu wszystko o nich wiedzieć. :)

      Usuń
  8. już ty z Marty nie rób starej panny! młoda dziewczyna, to niech korzysta. Donnna, Donna.. wydawała się dosyć nudną postacią, ale teraz.. hm, polubiłam dziewuchę :D
    dłuuuuuugozacny rozdział, milordzie. niech wena ci sprzyja, pisz takich notek jak najwięcej :3
    Bean

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, widzisz, obiecałam, że nie zawiodę! Starałam się niesamowicie, miło mi, naprawdę mi miło. ;)

      Usuń
    2. Ah, no nie zawiodłaś. Mam nadzieję, ba! Jestem pewna iż kolejny rozdział, będzie tak świetny jak ten ;)

      Usuń
    3. Nie zapeszajmy, bo nie lubię zawodzić. :)

      Usuń
  9. Świetne opowiadanie. Czekam na ciąg dalszy. Zapraszam do mnie: http://ania-and-amanda.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  10. No, to jest to, co ja osobiście kocham!
    Przeszłość Donny nieco mnie zszokowała. Spodziewałam się, że wywodzi się z dobrego domu, a tu takie zaskoczenie. Cóż, tak czy siak, podoba mi się, że nieco odbiłaś od tematu Marty i Axla. Donna i Slash kręcą mnie równie mocno, więc co by tu dużo pieprzyć. Masz dziewczyno jaja... do pisania! ;D Super, serio ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jaja do pisania, no co ty?! Przesadzacie wszyscy. ;D

      Usuń
  11. Nowy u mnie (do-re-mi) ;)
    Bean

    OdpowiedzUsuń
  12. nie obrażam się. dzięki za szczerość ;) ah, czasem trzeba napisać coś gorszego, powiadam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku, no powiem Ci, że mnie skarbie zaskoczyłaś. Ta historia Donny... Cudowna, jestem zachwycona, no po prostu jebło mnie równo. Napisałabym coś jeszcze, ale jak wiesz mam szlaban i jestem tu nielegalnie, więc uciekam i pamiętaj, że Cię kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jebło Cię, powiadasz? Czyli misja wykonana, chodziło o to, cieszę się, że 'znalazłaś czas' by wbić, kocham Cię również Sophie.

      Usuń
  14. Nowy odcinek na http://good-to-be-alive.blog.onet.pl/ serdecznie zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. przerysowana? mhm, rozumiem. no ale cóż sadistic jestem, więc musiało się coś komuś stać, abym rozdział uznała za dobry xd no przecież nie będę cię potępiać, słowa krytyki.. motywują ;D
    no i mów mi Mania, chyba ,że wolisz Maniek czy inne xd ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. W sumie jak to przeczytałam, to nawet nie miałam pomysłu na komentarz, bo jedyne co miałam do powiedzenia to dokładnie to, co Slash, a mianowicie 'łooł'. Naprawdę dla mnie ten rozdział jest fantastyczny! Wszystkie są świetne, ale jednak ten coś w sobie ma, tutaj nie można zaprzeczać. Historia Donny była powalająca i cały rozdział przeczytałam z ogromnym zaciekawieniem. Nie jest też taki krótki jak poprzedni, a to ogromny + :) Oby szło Ci tak dalej, to wszystko będzie cacy. Poza tym podoba mi się ten pomysł, że zajmujesz się także bohaterami drugoplanowymi, jak widać także i oni mogą skrywać jakieś tajemnice, które sprawiają, że mimo faktu, że główny wątek został odsunięty nie chce się odrywać od czytania opowiadania. Bardzo dobry patent i porządnie sobie to obmyśliłaś jak widać. Tak trzymaj i choćby nie wiem co się nie łam, bo jak widać każdy musi napisać ten gorszy rozdział, aby za chwilę znów naskrobać coś takiego jak to cudeńko.

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam do siebie, na nowego bloga tym razem, please-tomorrow.blogspot.com , nie będzie może tak zacnie i wybornie jak u Ciebie, ale zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  18. świetnie piszesz!
    kolejna genialna część :)
    może znowu się powtarzam, ale naprawdę ciekawie piszesz.
    - olka

    OdpowiedzUsuń
  19. ten rozdział? niesamowity!! pomysł o opowiedzeniu swojego życia przez Donnę- świetny :) gratuluję takiej wyobraźni ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestem i ja! No nie powiem, w ostatnim rozdziale mnie zaskoczyłaś, myślałam, że Donna jednak nie miała ciężkiego życia. Raczej (może bezpodstawnie) oceniałam, że na oko to taka zwykła dziewczyna, z normalnej rodziny, bardziej Martę posądzałam o zawiłe historię życiowe, zanim jeszcze spotkała Axl'a. Slash wcale takim dupkiem nie jest, całkiem cywilizowanie się zachowuje jak na takiego z wygladu dzikiego człowieka :)
    Czekam na kolejny i zapraszam do mnie, dzisiaj wieczorem ukarze się coś nowego. Aa, no i ja też przeniosłam się pod nowy adres http://sea-of-black.blogspot.com/ :)
    ZAPRASZAM! :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Interesujące życie miała ta Donna . Zawiało u mnie trochę smutkiem .

    OdpowiedzUsuń