wtorek, 22 maja 2012

Rozdział jedenasty.

Axl przyglądał się jej z niewielkiej odległości. Niemal nie odrywał od niej wzroku, a gdy spostrzegł, że go zauważyła to nie miał pojęcia co robić, co powiedzieć. Tym razem to słowa więzły mu w gardle. Miał taką ochotę przenieść się w czasie i nie dopuścić do tego co się stało.  Wyciągnął w jej stronę delikatnie rękę, jakby mówił 'Zaczekaj, nie idź' i zaczął się powoli do niej zbliżać, jakby nie chciał jej przestraszyć. Marta za to, stała jak wryta, jak posąg. Nawet jeśli chciała, nie mogłaby się ruszyć, naprawdę, nogi odmawiały jej posłuszeństwa.
- Po co.. co tu jesteś? Jesteście? - Jej głos na starcie się złamał, jednak szybko odchrząknęła.
Axl podszedł bliżej i długi czas po prostu patrzył, nic nie mówił. Jej słowa docierały do niego jakby w zwolnionym tempie, a on nie umiał porządnie sklecić zdania, słowa się rozsypywały i nie pozwalały ułożyć się w prawidłowym szyku.
 - Bo..bo, tak bardzo chciałem Cię jeszcze zobaczyć. - Sasm ledwo dukał, delikatnie opuszkami palców muskając jej rękę.
- Nie dotykaj mnie.. ! - Warknęła na niego, od razu, ledwo czuła jego dotyk. Tak naprawdę w głowie miała mętlik, jak nigdy.
- Nie..Nie dotykać? Marta, przecież to ja. William. - Wyszeptał jakby z niedowierzaniem.
Powtórzył tę samą czynność. Nie wierzył, że nie chciała jego dotyku, nie wierzył w to, bo skoro on tak tęsknił i tego chciał, to ona musiała mieć podobne odczucia. Zresztą on wyczuwał, że ona tego chce.
- Spierdalaj, tak?!
W tym momencie oberwał po swojej ręce. Nie przebierała w środkach jak widać, naprawdę nie chciała. Musiała być taka, obojętna, nie mogła rzucić mu się w ramiona, krzycząc jak bardzo tęskniła.
- Williama już nie ma, nie ma i nie będzie. - Ciągle na niego warczała, bez przerwy.
- Jak to nie ma? Jest. Stoi przed Tobą. Ten sam William sprzed lat.
Nie wierzył, naprawdę nie wierzył, że nie chciała jego dotyku. To było jednak smutne, to było naprawdę smutne, że go tak brutalnie odtrącała. Zasłużył, ale jednak nie wierzył, dlatego tym razem - znów nie zważając na to co zrobiła - chwycił jej ręce. Nie mocno, a delikatnie. Chciał poczuć jej delikatną skórę. Drobniutkie dłonie. Zgrabne, smukłe paluszki. Nawet za takimi szczegółami tęsknił. Chciał poczuć choć tyle.
- Co ty robisz? Co kuźwa robisz? - Zaczynała na niego wręcz wrzeszczeć, sądziła, że to było lepsze od płaczu.
Wyrwała ręce z uścisku jego dłoni, brzydziła się. A dokładniej musiała udawać obrzydzenie.  Łzy coraz mocniej zbierały się w jej oczach. Czuła się okropnie, wiedziała, że zabraniając łamie swoje serce. Ale nie była w stanie mu na to pozwalać, za wiele wycierpiała.
- Chcę choć troszkę Twojego dotyku.
- Siedzisz w mojej głowie.. i wiesz, czego chcę?
- Marta... Marta, nie odtrącaj mnie, przecież tego chcesz.
- Nie wiesz tego...
- Chcesz tego. Oboje chcemy, prawda?
- Kurwa..
- Nie chcesz abym sobie szedł.
- Chyba kpisz..
- Przecież mnie kochasz. - Mówił teraz z takim zakłopotaniem i smutkiem.
- Zamknij sie kurwa.. - widać nie miała szans, on jej nie słuchał..
- Kochanie.. - Dalej było to smutne, niesamowicie smutne. Jednocześnie była w tym także nutka nadziei, nadziei że to co mówi faktycznie nie było zgodne z jej uczuciami. On mówił akurat w tej chwili szczera prawdę.
- Kurwa.. - powtarzała się, ale chciała być nieugięta.
- Porozmawiajmy..
- O czym?
- Porozmawiajmy o tym co czujemy..
- Dobra. Też potrzebowałam wyobraź sobie twojego dotyku, ale przez ostatnie sześć lat.
- Marta..
- Może byś nie przerywał, bo zaraz sobie pójdę.. - Gdy zauważyła jego gest, kontynuowała. - Ja też potrzebowałam, nie dostałam tego. Potrzebowałam jak niczego innego.
- Ja też..Ja też, maleńka. Ale teraz możemy dostać to wspólnie. Nadrobić całe te sześć lat. Nawet więcej, możemy więcej, teraz jesteśmy już razem, zobacz.. - Mówił cicho i zbliżył się znów do niej, tym razem delikatnie ją obejmując.
- Spierdalaj, kurwa mać, jakim prawem w ogóle śmiesz mnie dotykać? Jakim prawem? Kurwa mać, jakim prawem?
Głos brzmiał już nieco mniej groźnie, nie krzyczała już tak głośno, ona teraz właśnie bardziej burczała, czuła że serce zaczyna w jej piersi mocniej bić, oddech przyspieszał. W tej samej chwili również łzy spłynęły po jej policzkach. W jego oczach też błysnęły łzy, chociaż on potrafił to wszystko sprytnie ukrywać, jednak najchętniej też by się rozpłakał. Wyciągnął jednak tylko rękę i delikatnie, samymi palcami starł jej łezki, nie odrywając od niej wzroku.
- Kochanie, to ja.. Nie mam prawa już dotykać mojej kruszynki? Nie wolno mi dotykać mojego kwiatuszka, którego tak bardzo mi brakowało? - zapytał jej szeptem, bardzo cichutkim głosem, aby właśnie jeszcze bardziej ją złagodzić.
- Nie jestem twoja, czaisz? Nie jestem Twoja, nigdy nie mów w taki sposób, nie chcę cię znać, nie rozumiesz? Nie rozumiesz? Trzeba ci wszystko rozrysowywać? Czy mówić jak do idioty?! Ja. Ciebie. Nie. Chcieć. Znać, wypierdalać więc!
Dotarło do niej wtedy co się dzieje, bo momentalnie 'uciekła' z jego uścisku, na dobrą odległość zwyczajnie musiała się odsunąć, inaczej pokazywałaby to czego pokazywać nie powinna, jak było już wspominane. On znów się do niej zbliżył, aby ją objąć, lecz tym razem nieco bardziej stanowczo. Chciał aby nie miała tak łatwo co do tego wydostawania się z uścisku. Naprawdę nie chciał aby tak szybko mu uciekła.
 - Chodź do mnie, proszę.. Kocham Cię. - Wyszeptał jej znów cicho, patrząc w jej zeszklone oczy i liczył na to, że to troszkę ją ruszy.
- Nie dotykaj mnie!
Cedziła przez zęby, była wściekła? Udawała wściekłą? Na pewno szło jej bardzo dobrze, nad wyraz dobrze. Nie mogła tym razem łatwo się wydostać, więc zaczęła się szarpać. Powtarzając bez przerwy "puść mnie" w nerwach, nie mogła być tak blisko, nie chciała, czuła się źle. W dodatku za nic nie wierzyła w to co mówił.
- Nie zrobię Ci krzywdy, chcę tylko przez chwilkę pobyć blisko, przyjrzeć się Ci. Proszę, pozwól mi chociaż na tyle..
Szeptał, nie chciał aby się bała. Serce mu w tej chwili pękało, to było dla niego przykre, że go odtrącała. Chciał tylko przez chwilkę być bliżej niej i nawet nie zamierzał robić nic więcej, wiedział, że nie była gotowa wcale, skoro nawet na taki dotyk nie była.
- Nie chce, nie chce, słyszysz? Myślisz czasem o kimś oprócz siebie? Powiedz? Powiedz panie Axlu zajebisty, co? Pomyślałeś chociaż raz o kimś oprócz siebie? Powiedz kuźwa..
- Maleńka..
- Jesteś zerem, zerem, słyszysz? -  Krzyczała mu prosto w twarz, znów łzy zalewały jej policzki, łamała się, mimo tego, że tak cholernie tego nie chciała.
- Możliwe..
- Myślałeś?
- Myślałem o Tobie wiele razy.. Kochanie, wiesz przecież. Jesteś moim serduszkiem, wiesz jak bardzo mi Cię brakowało?
- Kłamiesz! - Odepchnęła go od siebie, tym razem dość skutecznie, odsuwając się powoli tyłem.
- Do cholery, przestań mi uciekać, nie rań siebie, nie rań też przy okazji mnie! Wiesz ile dla mnie znaczysz.. - sam już powiedział głośniej.
Z racji tego, że stali przy jakimś budynku, to właśnie gdy teraz ją złapał, to przyparł do niego. Jednak nie po to aby ją wystraszyć, chciał pokazać, że nie chce aby mu spierniczała.
- Wiem..? Co mam wiedzieć? Wiem tyle, że mnie wykorzystałeś i zostawiłeś, nie widzisz w tym nic złego? Jesteś nikim, dla mnie już nie istniejesz, rozumiesz? Nie istniejesz, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, nigdy więcej..
Powiedziała bardzo dobitnie, chciała chyba, żeby zrozumiał swój błąd, musiał zrozumieć, nie mogła dać za wygraną, nigdy w życiu. Za wiele cierpiała.
- Kurwa mać..
- Nie widzisz tego?!
- Widzę, widzę.. Wiem, że jestem okropny, ale zrozum, że nie chcę Cię tracić?
- Jesteś szmatą!
- Nie przerywaj!
- Bo co?!
 - Chcę Cię odzyskać, specjalnie po to ich tu ściągnąłem, specjalnie po to, aby jeszcze raz o Ciebie zawalczyć, do cholery…
- Może mam panu jeszcze składać pokłony, że po sześciu latach przyjechał zobaczyć się z kimś...
- Najważniejszym dla niego..
- Gówno kurwa..
- Odzyskać chcę, chcę cię odzyskać, zrozum to..WALCZYĆ.
- Zesrać się kurwa, a nie walczyć, chyba kurwa z samym sobą..
- Zależy mi. Tobie też zależy, bo przyszłaś wtedy, pisałaś.. -  Nie dał się sprowokować, nie dał się zagadać, czy wyprowadzić z równowagi. Mimo, że był nerwowy.
- Napisałam ten list dawno temu już, bardzo dawno temu, z trzy lata temu. To nic nie znaczy. Nic, kompletnie nic.
- Jakie nie znaczy, jakie nie znaczy nic? Kurwa, nie wkurwiaj mnie.. czemu taka jesteś?!
- Czemu? Bo jesteś śmieciem, raniąc osobę którą mówisz, że kochasz.
- Kocham cię całym sercem, dlaczego kurwa nie rozumiesz?
- A dlaczego ty nie rozumiesz..
- Czego?
- Że jesteś zerem, że cię nienawidzę! Nienawidzę!
Wydarła się na niego przez łzy, płakała jak zwykle, tak jak robiła to zawsze, to nie było niczym nowym, to było po prostu codzienne. Dodatkowo jednym zgrabnym ruchem go od siebie odepchnęła. Może nie jakoś mocno, jednak na tyle, na ile mogła, aby się spod niego wydostać, musiała stąd iść, tyle była pewna.
- Ale posłuchaj, ten list dałaś mi teraz, niedawno..
- Pół roku temu geniuszu..
- Ale przyjechałaś tam, przyjechałaś tam praktycznie teraz, a nie trzy lata temu, tak?! Więc nie opowiadaj mi takich bredni, proszę cię.
Marta chyba nie słuchała, oddalała się, powolutku. Axl jednak nie zamierzał pozwolić na to aby mu uciekła, dlatego ją zatrzymał. Musiał z nią skończyć, a jeszcze tego nie zrobił i chyba jak na razie naprawdę nie zamierzał, dlatego znów złapał ją, tyle, że tym razem za nadgarstek.
- Czemu odchodzisz? Sama ranisz siebie, sama siebie..Przy okazji jeszcze mnie. Mi cholernie zależy. Czy nie zasługuje na cholerną drugą szansę? Odpowiadaj kurwa na moje pytania!
- Odpierdol się..
- Odpowiedz na wszystkie!
W Rosie chyba powoli zaczynało się wszystko gotować, nienawidził sprzeciwu, nienawidził takiego podejścia, nie wiedział co ma robić.
- Chciałam się przypomnieć.
- Wiem.. mów dalej.
- A po tym gdy tam przyjechałam moje serce z części zostało zmiecione w pył, zgniecione, sproszkowane, nie mam już serca.
- Marta, błagam..
- Najpierw ci je oddałam, a ty je złamałeś i wyrzuciłeś, później żeby było mi mało spopieliłeś, dobrze ci z tym?
- Przecież, wiesz, że nie..
- Nienawidzę cię, rozumiesz? Nie zasłużyłeś.. - Spojrzała mu prosto w oczy, jednak nie było to nic dobrze wróżącego, była podzielona na dwie połowy. Jedna krzyczała, aby mu wybaczyć, druga była wściekła.
- Wiem, że nie zasłużyłem, bo popełniłem głupotę. Ale wiesz, że ja najpierw robię a potem myślę. Wiesz o tym, prawda?
- Wiem.
- Ale nie zapomniałem o Tobie, wtedy ledwo co na kogokolwiek spoglądałem, co dopiero mówić tu o przyglądaniu się i rozpoznawaniu, potem do mnie dotarło!
Sam Axl z trudem hamował złość, dlatego mówił już lekko podenerwowany, bo nie rozumiał czemu ona nie potrafi tego wszystkiego pojąć.  Nastała cisza, grobowa cisza, niezręczna cisza. Stali oboje, naprzeciw siebie. Po chwili Marta wyrywając rękę z uścisku rzuciła się na chłopaka stojącego oko w oko z nią samą. Oberwał od niej po twarzy, z liścia, raz, drugi. Sądziła mimo wszystko, że jest mu mało, dostał z kolanka w brzuch, dwa razy. Zero litości - tak krzyczały jej głosy w głowie. Widziała, że nawet się nie bronił, to coś znaczyło, tylko nie wiedziała czy naprawdę znaczyło to co myślała. Nie bronił, a jaki był tego prawdziwy, jedyny powód? Nie chciał, najzwyczajniej w świecie tego nie chciał, wolał się poddać, nie uderzyłby jej.  Na koniec, na dokładkę dostał między nogi, dobitniej, z całych sił.
- Nie zasługujesz na drugą szansę, nie po tym co zrobiłeś.
- Ma.. Martta.. - Usłyszała w odpowiedzi jedynie próbę wypowiedzi, zwijającego się z bólu Axla.
Korzystając z okazji, zaczęła powoli wycofywać się tyłem, gdy była już kilkanaście kroków dalej zaczęła biec, prosto do domu. A on? Nie miał nawet za bardzo siły mówić, był chyba zupełnie bezsilny. Usiadł pod ścianą i walnął się z otwartej dłoni w czoło. Siedział chwilę w takiej właśnie pozycji.
- Tak skurwysynu, a czego się spodziewałeś? Bardzo dobrze zrobiła, jest kurwa dzielna. - Burczał sam do siebie pod nosem i kręcił głową. Czuł się paskudnie. Ale nie zamierzał odpuszczać. Na pewno nie pozwoliłby, aby to poszło na straty. Jej serce było dla niego najważniejsze.

2 komentarze:

  1. Niesamowite opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta rozmowa ich boska . Myślałam , że jednak Marta rzuci mu się w ramiona , a ona go skopała . Dzielna kobitka .

    OdpowiedzUsuń