niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział dziewiętnasty.


Czyżby oznaczało to, że mój koszmar dobiegał końca? Czy miało skończyć się to wszystko co ciągnęło się przez ostatnie siedem lat, czy to naprawdę koniec? Sama w to nie wierzę, ale chcę, bardzo tego chcę, jak niczego innego na świecie, w końcu uda się, uda się!
Chcę w to wierzyć, mimo, że może być to całkowicie naiwne, jednak mogę być po prostu optymistką, mimo, że od zawsze nie potrafiłam.
Znów naobiecywał, nie wierzę mu, chociaż tak bardzo bym chciała, chcę znów być tak słodko naiwna, beztroska, nie wmawiać sobie, że wszyscy kłamią, nawet w tak durnej sprawie, mówiąc - Marta, ładnie dziś wyglądasz.
To okropne, przez niego nie potrafię uwierzyć w nic, wszystko jest dla mnie złe, w każdym widzę wroga, przeciwnika, którego muszę zwalczyć.
Za wszelką cenę muszę go pokonać, wyeliminować, a co najważniejsze, nie wierzyć w ani jedno jego słowo. Ta siedmioletnia wegetacja wyzbyła się ze mnie wszystkich pozytywnych uczuć, mimo tego, że tak bardzo chciałam żyć, mieć tę jedną, jedyną prawdziwą, szczerą nadzieję na lepsze jutro... Nie potrafiłam, było to trudniejsze niż zdobywanie najwyższych szczytów świata. Dla niektórych moje podejście do świata i życia jest niezrozumiałe, reszta stwierdzi, że mnie rozumie, nie potrzebuję ludzkiego zrozumienia, chcę mojego Williama, który znów jest dla mnie wszystkim, był i będzie jeszcze długo. Nasza miłość jest skażona, toksyczna, jednak mnie to nie obchodzi, chcę z jego strony miłości, nieważne w jaki sposób będzie mi ją okazywał. Chcę, aby mnie kochał, chcę miłości, niczego więcej, odbudowania więzi, byśmy znów z czystym sumieniem mogli powtarzać sobie te dwa, puste, słowa - Kocham Cię. Które w mojej głowie brzmią jak klątwa, rzucona na mnie, przez złą wiedźmę, zrujnowały mi życie.
Rujnują je w dalszym ciągu, chociaż sama nie wiem czy da się je zrujnować jeszcze mocniej, może to dziwne, ale chyba mogą, chociaż nie same słowa zmiotły je w pył, a... To chore uczucie, które zawładnęło całym moim dotychczasowym światem, teraz jedynie jest to wegetacja, wegetuje, żyjąc z dnia na dzień.
Zaczynam modlić się, by kiedykolwiek jeszcze powróciło moje prawdziwe, szczęśliwe życie, zmieniło się w sensowne przeżywanie każdego dnia, a nie wegetacja, z dnia na dzień, z godziny na godzinę, z minuty na minutę, katorga, masakra... Całkowita beznadzieja.
- Mała, powiedz mi, o czym myślisz? - William siada obok mnie na łóżku, obejmuje ramieniem i delikatnie całuje mój policzek. Wyrwał mnie tym widać z głębokiego namyślenia. Sama nie wiem co mam odpowiedzieć, dla niektórych osób moje rozmyślania są po prostu zbyt... Nieogarnięte, mało kto może mnie zrozumieć, no kurwa.
- O nas. - odpowiadam po chwili z niemal niewidocznym uśmiechem pchającym się na moje usta.
- O nas? O Tobie i o mnie? - mruczy mi do ucha, całując tym razem moją skroń, przytulił mnie również nieznacznie mocniej.
- Tak, o Tobie i o mnie. Zastanawiam się czy wciąż mnie kochasz, czy dalej dażysz mnie tym samym uczuciem co kiedyś. Zauważyłam, że mocno się zmieniłeś, nie chcę abyś się zmieniał, chcę byś dalej był moim Williamem, którego tak bardzo kocham. - szczerze powiedziawszy o tym też niedawno myślałam, obawiałam się, że zmienił się tak diametralnie, że... Już nie będzie sobą. Nikt chyba by tego nie chciał, przynajmniej nie, gdy byłby na moim miejscu. Czekałam na mojego Williama tyle czasu, przepłakałam dla niego te tysiące godzin i setki dni. Nie będę w stanie pogodzić się z faktem, że ciałem jest ze mną, w końcu, ale duchem nie ma go wcale, nie wiedziałam, że aż taki rozpierdol w jego mózgu zrobią sława i pieniądze. Zawsze był twardy, umiał postawić na swoim, nie pozwolić się rozstawiać po kątach, a hajs... Zawładną nim i jego dotychczasowym życiem, obrócił je o 180 stopni, co mnie tak bardzo martwi.
- Zmieniłem? Co przez to rozumiesz? Powiedz mi... Nie wiem czy dobrze rozumiem. - wyszeptał, z mocno zmieszaną i prześmieszną również miną. Nie poradzę nic na to, że moje obawy są jednak uzasadnione i nie wyssałam ich sobie z palca, bo przecież tego nie zrobiłam, nie?
- Kochanie, bo... - wzięłam głęboki oddech, w głowie wyrazy ze zdań zaczynały się rozdzielać, rozpierdalać i za nic nie chciały się połączyć znów w coś składnego i zrozumiałego. - Zauważyłam to William, o ile jeszcze mogę tak mówić, w szpitalu dwa razy mnie uderzyłeś, za nic, gdy przytuliłam Izziego wpadłeś w szał, nie mam pojęcia co mogłoby się stać, gdybym wtedy stamtąd... Nie wyszła.
- Nic by się nie stało, chyba nie myślisz, że zrobiłbym Ci krzywdę, ej! Myślisz tak? - spojrzał na mnie naprawdę smutnym wzrokiem, coś się we mnie łamało gdy tak na mnie patrzył, z twardej kobiety, wytrwałej i stanowczej zmieniałam się w rozlazłą, ledwo nie ryczącą, właśnie, zbierało mi się na ryk.
- W...właśnie tak są...sądzę. - zająknęłam się przez moment, spuściłam wzrok i zakwiliłam. Łzy pokapały na moje odsłonięte uda, z racji krótkich spodenek.
- Maleńka, posłuchaj, nie śmiał bym Cię krzywdzić, przecież... Mała, kurwa mać... Kocham Cię, nie skrzywdzę Cię, bo kocham, tak? Rozumiesz to i masz tego kurwa świadomość? Nie wiem dlaczego w to wątpisz? - podnoszę głowę, przed chwilą zwieszoną, by popatrzeć w jego oczy. Cholera, znów robi te smutne oczy, nienawidzę tego, zawsze mięknę i smucę się tysiąc razy bardziej.
Kurwa, co ja mam mu odpowiedzieć? Mówi, że nie wie dlaczego... Mam powiedzieć, że już mu nie ufam? Przyznać się do tego, że już nie wierzę mu w te dwa słowa, te puste "Kocham Cię" mimo, że bardzo chciałabym, aby były prawdziwe, nie po to, bym czuła się lepiej.
Jeśli powiem, że kłamie, zacznie się rzucać, że sobie coś ubzdurałam, bo przecież to nie możliwe, aby kłamał, nie? Sama nie wiem co mam zrobić, nienawidzę czegoś takiego, pierdolonego rozstroju emocjonalnego.
- Nie smuć się, proszę. - zdecydowałam się na pominięcie tematu. - Słyszysz? Nie smuć się, powinieneś być uśmiechnięty! - delikatnie głaskam go po policzku, robi jeszcze słodszą smutną minę, nie wierzę, że to ten sam William, a tak naprawdę Axl, który był na mnie wściekły w szpitalu, czy zazdrosny na lotnisku, ma dwa oblicza, jestem przerażona. Jednak uśmiecham się delikatnie, aby i on to zrobił.
- Powiedz mi co Cię męczy, nie wierzysz mi? Nie wierzysz, że jestem tym co wtedy? Tą samą osobą, mała, chce wiedzieć! - zarządał, jednak nie było to zdenerwowane, wciąż był taki smutny, kurwa, no to znów moja wina, tak myślę przynajmniej.
- Skarbie, bo... Już Ci mówiłam, zmieniłeś się, a ja tak bardzo tego nie chcę. To niesprawiedliwe, że znów Cię mam, a ty jesteś kimś całkowicie innym.
Widzę to, widzę to, naprawdę to widzę. Nie zmyśliłam sobie tego Willi, ja to widzę, to widać na pierwszy rzut oka, inaczej całkowicie się zachowujesz, nie tylko w stosunku do chłopaków, bo do nich.. To spoko, ale do mnie... Dla mnie też taki jesteś, w szpitalu mnie uderzyłeś, dwa razy, krzyczałeś na mnie, na lotnisku też, może ty się po prostu już nie zmienisz? I... I ja chyba Ciebie takiego nie chcę. Chcę Ciebie z czasów gdy... Gdy mnie kochałeś. - skończyłam mówić, a on... Siedział bez słowa, chyba sam tego nie zauważył, jednak ja widziałam to naprawdę mocno. Pamiętałam go bardzo dobrze, jaki był przed wyjazdem, a jaki wrócił. To była zmiana diametralna, naprawdę diametralna, niebo a ziemia. Ogień i woda... Naprawdę diametralnie się zmienił.
- Mała, ja... Nie wiem nawet co powiedzieć, kurwa mać! - jedna chwila, a trwałam w jego ramionach. Przytulił mnie do siebie najmocniej jak potrafił, by za chwilkę całować mnie we włosy. - Nie wiedziałem, ja pierdole, nie zauważałem tego, ja taki jestem od dłuższego czasu, zmieniłem się na pewno, ale... Nie wiedziałem, że aż tak... Tak wyczuwalnie. Ja pierdole, mała, nie myśl nawet, że przestałem Cię kochać! Nasza miłość jest prawdziwa, najwspanialsza, ona się nie kończy, nie może, kocham Cię od zawsze i zawsze będę kochał! Rozumiesz to? Chcę usłyszeć od Ciebie, że to rozumiesz i również mnie kochasz! I wierzysz w to! Musisz mi to powiedzieć!
Tego się obawiałam, niestety nie mogłam tego powiedzieć, a skłamać? To nie jest droga, chyba, że na skróty, ale prędzej czy później i tak będzie jak będzie, jeszcze moje kłamstwa okażą się z krótszymi nogami niż zwykle.
- Nie czuję tego, nie czuję, że mnie kochasz, przepraszam Cię. Mocno się zmieniłeś i przez to przestaję to odczuwać, kiedyś czułam to o wiele mocniej, byłeś inny, lepszy, i może powiesz, że byłeś nikim, ale dla mnie byłeś kimś, kimś kogo kocham, a teraz...- Poprawię się, obiecuję Ci, będę znów tym samym Williamem, obiecuję Ci, będę taki jaki byłem wtedy, zaufasz mi? Pozwolisz to naprawić? Pozwolisz abym mógł znów zasłużyć na to, byś mnie kochała? Marta kurwa mać, tak mi zależy, już i tak w chuj napsułem Ci krwi. - złapał mnie za obie dłonie i delikatnie każdą po kolei pocałował. Łamie mnie takie coś, łamie mnie gdy jest tak miły. Jakby mnie przed wyjazdem potraktował źle, poryczałabym trochę, ale to tyle, dałabym sobie spokój. Ale nie gdy jest dla mnie taki miły, wtedy się łamię, nie potrafię zaprzeć się i kazać spierdalać, czy mówić "nie, nie wybaczę" Nie daję rady.
- Dobrze, chcę Ci uwierzyć, musisz się postarać, tak? Postarasz się?
- Z całego serca się będę starać, obiecuję Ci mała. Chcę, abyś znów widziała we mnie to, co widziałaś kiedyś, nie wiem jakim cudem i kurwa za co mnie pokochałaś, ale... Dziękuję Ci za to.


Slash:

Rose ma racje, muszę porozmawiać z Donną. Może i sam chciałem wywołać tą kłótnie, czy inaczej, sam się dopierdoliłem o byle co, ale jednak poszedłem zamiast na lotnisko, to się zwyczajnie najebać. Później jak ten chuj nietrzeźwy wróciłem do hotelu, całkowicie zapominając o Bożym świecie i wylocie do LA, jednak Rose dalej tam był, więc nie skojarzyłem, bo nie musiałem. Dodatkowo jak pierdolona ciota wszystko co się stało wyćwięrkałem Axlowi, dodając na sam koniec żałosnym głosem 'Co ja kurwa Rose... - przerywając na pijacką czkawkę jak zawsze - narobiłem?!'. Taka moja natura, zawsze po pijaku wygaduję rzeczy, których na trzeźwo nigdy bym nie powiedział, a na pewno nie rudemu, bez przesady. Jednak on mnie nie wyśmiał, nie zaszydził sobie ze mnie, a wręcz przeciwnie, pocieszył mnie słowami : 'Źle żeś kurwa zrobił, ale musisz to naprawić' co mnie jakoś dziwnie ruszyło, mimo, że to jego słowa, a nie każdej innej - mądrzejszej - osoby na świecie. W tym momencie mnie to tak za przeproszeniem pierdoliło, bo jak wiadomo racje miał?! Miał! Więc nie było co przeżywać jak świnia okres, tylko zrobić co kurwa zalecił, tak czy nie?
Powlokłem się do domu Donny, kurwa serce waliło mi jak oszalałe, nigdy się tak nie bałem, wróć, w sumie bałem się, na pierwszej randce z laską, która podobała mi się jak żadna inna, serio, a co najlepsze wtedy jeszcze nie myślałem o tym czy i w jakiej pozycji ją przelecę, a o tym, czy ona mnie lubi. Ludzie święci, jak ludzie się kurewsko zmieniają, czasem żałuję, że wciąż nie jestem tym samym chłopakiem, który traktuje kobiety z należytym im szacunkiem. Często chcę do tego wrócić, ale szczerze? Takie 'Chcę' trwa przeważnie góra pięć minut, gdy najdzie mnie ochota na seks, albo wódkę, jestem skurwysynem i takie życie również prowadził będę.
Zanim odważyłem się zapukać do drzwi jej domu wypaliłem kilka fajek, tchórz, ze mnie jest pieprzony tchórz, nikt więcej, tchórz! - powtarzałem sobie w myślach, miałem nadzieję, że zadziała to na mnie w sposób motywujący, taki miłem przynajmniej zamysł.
Przez głowę przelatywało mi mnóstwo myśli, począwszy od zwykłego zlania tematu Donny, kilka myśli typu 'Jesteś taki pojebany, że teraz nie ma odwrotu, musisz to naprawić', po prostu miałem mętlik, bo z jednej strony ją polubiłem, po historii z jej domu wręcz poczułem się za nią odpowiedzialny, w duchu tak czułem. Chociaż tak prawdę mówiąc dziewczyny nawet nie znałem, niby mogłem jeszcze poznać, chciałem, a gdybym dał sobie spokój, jakbym poznał? Ja pierdole, łeb mi pęka, a od tych fajek we łbie się jebie.
Pukam do drzwi, naciągam cylinder jeszcze bardziej na oczy, lubię się pod nim ukrywać, wtedy czuję się pewniej, a teraz cała moja pewność siebie poszła się jebać, nienawidzę tego. Nikt nie otwiera. No Slash, dziś masz szczęście, nie ma nikogo, czarna dupa, wypierdalaj póki jeszcze masz czas!
Ja nie mogę, o czym ja myśle, jeszcze nie, trzeba zadzwonić dzwonkiem, może za cicho pukam, tak też robię, po chwili drzwi uchylają się, a w nich Donna, stęskniłem się, dopiero teraz to zauważam.
Nic na to nie poradzę, że ostatnio poczułem coś do tej dziewczyny, może nie jakieś wielkie uczucie, ale na pewno było to coś na rodzaj sympati, tyle wiem na sto procent. A może 0.7? Taa, w mojej głowie tylko i wyłącznie hektolitry wódki.


- Cześć mała. - jak na powitanie... Względnie dobrze, tylko ten głos, kurwa, i mina, zbity szczeniak, brawo Slash, litość zawsze spoko, jesteś zajebisty.
Nie odpowiedziała, minęła mnie, zamknęła drzwi i pokierowała się na ganek, na którym stała bujana ławka, siadła na niej. Zrobiłem to samo, nie wiem czy mogę, ale chuj z tym.
- Po co przyszedłeś? - mówi ponurym głosem. Nie dziwię jej się, pewnie było jej przykro po tym co zrobiłem. Cholera, szkoda mi jej, nie sądziłem, że tak ją potraktuję, ją, każdą inną - spoko. Ale nie ją, pierdole, nie ją!
- Porozmawiać, wyjaśnić to co się stało, nie każ mi iść, nie chcę abyś myślała, że to co powiedziałem to było tak... Z premedytacją, abyś źle się poczuła. - kurwa, jak trudno jest mi się wypowiadać, ledwo mogę zlepiać zdania, boje się mówić cokolwiek, by nie palnąć znów jakiejś głupoty.
- Jeżeli nie z premedytacją, to z czym? Poczułam się nikim, za co Ci z całego serca dziękuję, bardzo serdecznie.
Na moment mnie przycięło, otworzyłem gębe... I tak zostałem, po prostu zostałem, dopiero po chwili potrząsnąłem łbem, by wrócić 'do żywych'. Zdjąłem cylinder, położyłem go obok siebie i spojrzałem na Donnę, chciałem by również popatrzyła, mimo, że teraz czułem się prawie nagi, metaforycznie oczywiście.
- Don... Posłuchaj, sam nie wiem jak mam kurwa to powiedzieć, opisać co miałem na myśli przez to, co się stało. Ale... - jąkam się jak jakiś poparaniec, nienawidzę nie wiedzieć co powiedzieć, co powiedzieć i zrobić, a teraz właśnie się tak czuję.
- Sam źle się poczułem, kurewsko źle, rozumiesz? Niedobrze, wkurwiłem się, bo... Zrobiło mi się przykro, poczułem się oszukany.
Ludzie, to wyznanie, nie w pełni świadome, wiele mnie kosztowało. Ale jakby się zastanowić, to jest w tym trochę prawdy, ale to zaraz.
- W jakim sensie oszukany? Powiedz... Bo ja chyba nie rozumiem.
Ta, nie dziwię się, sam dokładnie nie wiem czy rozumiem o co mnie samemu chodziło, dlatego teraz Slash kurwo, wysil swe szare komórki i wypoć coś mądrego... Bynajmniej udawaj, że miało to być mądre.
- Posłuchaj, żadnej, podkreślam, żadnej kobiety nigdy nie prosiłem o to, aby jechała ze mną w trasę, chyba, że po to, abym miał co ru... Kurwa, rozumiesz! A Ciebie... Poprosiłem, abyś jechała ze mną, bo nie chcę się z Tobą żegnać, a znając nasz grafik, sama wiesz, że czasu nie znalazł bym, aby Cię odwiedzić, a ty... Odmówiłaś, zabolało mnie to, nie tylko kurwa mą dumę, bo ją również, ale i mnie samego.- Dobrze, ale czego oczekujesz, że będę skakać z radości, że to mnie o to poprosiłeś, a nie... - przerwała, spuszczając wzrok. - Milion innych. - tak, to zabrzmiało w jej ustach niesamowicie dobitnie, aż mnie przeszyło na wskroś.
Przez dłuższą chwilę nic nie mówiłem, musiałem się zastanowić, nie można palnąć czegoś głupiego, byle coś odpowiedzieć. Tak naprawdę to, to co powiedziałem można podciągnąć pod to co powiedziała Donna.
- Chodziło mi o to, żebyś przez to... Zrozumiała, że nie jesteś mi obojętna, może nie jakoś... Mocno ważna, bo dopiero się poznaliśmy, ale nie chcę abyśmy kurwa się więcej nie zobaczyć, dobrze o tym wiesz, prawda?
Patrzę na nią, podnosi wzrok, aby również na mnie popatrzeć, wolę tak, o wiele bardziej.
- Wiem, ale... Wiesz? To niesprawiedliwe, że jesteś kim jesteś, a ja musiałam Cię spotkać, polubić i się przejechać, bo wiem, że właśnie więcej Cię nie zobaczę.
Kurwa dziewczyno, przecież zobaczysz, po to chciałem Cię ze sobą zabrać, przecież to oczywiste. Nie rozumiem jej, nie chcę widzieć mnie po raz ostatni, a nie chce pojechać.
- Ale mała, posłuchaj. - delikatnie łapie ją za rękę, ówcześnie wycierając ją o spodnie, Slash kurwa, pocą Ci się łapska! - Nie musi oznaczać to tego, że więcej mnie nie zobaczysz, przecież możemy się widywać, jak ze mną pojedziesz, przecież będzie fajnie, powiedz, naprawdę nie chcesz?
Jej wzrok ucieka gdzieś na ogród znajdujący się przed domem, niedobrze, unika mojego spojrzenia, w sumie sam nie wiem dlaczego nie chciała pojechać, czy to zwykła tęsknota za domem i to, że musiałaby wyjechać tak w chuj daleko?
- Chciałabym Cię na pewno jeszcze kilka razy zobaczyć i lepiej poznać, ale sam widzisz jak jest. Niestety tak się nie da.
Jak się nie da?! Jak się kurwa nie da. Przecież, że się da, co ona pieprzy?!
- Mała, słuchaj, przecież jeszcze chwilę temu mówiłem Ci, że jak pojedziesz, to wcale nie będziemy musieli kurwa się rozstawać. Mam wrażenie, że albo mnie nie słuchasz, albo nie chcesz tego słyszeć.  - patrzyłem uporczywie w jej oczy, musiała odpowiedzieć szczerze, widzę przecież, że ona nie chcę tego przyjąć do świadomości, jakby ten fakt o wyjeździe razem ze mną wypycha.
- Zrozum mnie, ja... ja chyba nie chcę, rozumiesz? - powiedziała dobitnie, dla mnie bynajmniej to było niesamowicie dobitne.
- Dobrze, ale dlaczego nie chcesz, rozumiem słowo - nie chcę - ale jednak dlaczego nie?! Wytłumaczysz mi? Proszę, jestem widać kurwa tępy i potrzebuję jebanego wytłumaczenia, rozrysowania, dobra? - spojrzałem w jej oczy i bez pozwolenia usadziłem ją sobie na kolanach, lekko rozbujając huśtawkę.
- Nie pasuję tam, nie mam ochoty być niechciana, być piątym kołem u wozu, wiesz? Bo ja tak nie chcę, dla mnie to jest po prostu bez sensu, skoro mam być niepotrzebna i na siłę to wolę nie. Dlatego wybacz Slash... Ale ja odmówię. - oparła brodę na mojej głowie, westchnęła i pogłaskała mnie po chwili po policzku. - Przepraszam, nie denerwuj się tylko, bo nie lubię się kłócić, szczególnie pokłócić przed rozstaniem!
- Teraz ja... Marta jedzie, mówisz, że masz tylko ją, ona ma tylko Ciebie, no chcesz tutaj zostać sama? Przecież ona bardzo chcę abyś pojechała, przecież widziałaś, że nastawiła do Ciebie rudego. Maleńka, nie będziesz niepotrzebna, niechciana... Dlaczego tak myślisz, bardzo chcę, abyś pojechała, nie kłamię! Po co miałbym brać Cię wbrew sobie, no przecież to niemądre, nie sądzisz?
Dla mnie akurat było to dość oczywiste, śmiać mi się chciało, bo sobie wyobraziłem jak ona mówi : Bierzesz mnie po to, aby być miłym.
A to kurwa byłoby zabawne. Bo ja nigdy nie robię czegoś po to, aby być miłym, no bez przesady, nie?!
- Niby masz tutaj rację, bo po co miałbyś mnie brać, gdybyś nie chciał.
- To jak, pojedziesz ze mną? - patrze w jej oczy, ona patrzy w moje, po chwili delikatnie, ledwo zauważalnie kiwneła głową, uśmiechając się równie lekko. Słodko, już się kurwa cieszę. Łączę swoje usta z jej ustami.
- Slash?! - szepce, z zamknietymi oczami.
- Słucham Cię maleńka, co jest?
- Ale... Tobie na pewno nie chodzi... O... - zacina się, jednak ja zrozumiałem, głupi by zrozumiał, przecież po mnie można się wszystkiego spodziewać, ale to jednak jest na pierwszym miejscu. Znów całuję ją w usta, drży jej warga, chyba jej smutno. Muszę szybciutko zainterweniować, tylko kurwa nie wiem jak... Szczerze? Mam ochotę ją przelecieć, ba! Nie raz, nie dwa i nie kurwa pięć. Ale muszę coś powiedzieć, jednak nie umiem tego ująć!
- Nie mała, naprawdę nie! Przysięgam Ci na kurwa wszystko! Nie jestem taki... Kurwa, jestem przecież to oczywiste, ale nie chcę abyś była po to, przecież chcę Cię poznać, nie? Jakbyś była po to, to bym nawet się nie trudził i tutaj nie przyłaził. Już lepiej? Hm?
- Lepiej, dziękuję, że... że tak mnie traktujesz, nie wiem za co, ale dziękuję.
- Jak to za co? Jesteś bardzo piękną i interesującą kobietą, w dodatku ślicznie się uśmiechasz, serio, mnie takie rzeczy jednak kręcą, mówię Ci! - śmieje się, wstałem po chwili z huśtawki, złapałem Donnę za rękę, by za chwilę wejść z nią do jej chałupy.
- Miło mi. - uśmiecha się do mnie, po chwili zatrzymała się i uniosła brwi. - Po co tutaj?
- Bo... - przerwałem, by za chwilkę przygwoździć ją do ściany. - Mała, tak bardzo mnie kręcisz... I to nie tak, że ja chcę tego... Kurwa, kręcisz mnie... Ja pierdole, powstrzymuję się i tak bardzo długo... - robię co chwilkę przerwy, spowodowane całowaniem szyi Donny, drży... Kurwa, jakie to zajebiste.
- Ale Slash...
- Słucham piękna? - przerwałem, spojrzałem w jej oczy. Szepnęła dwa słowa... Wystarczyło, przytuliłem ją do siebie i momentalnie zrezygnowałem z tego co chciałem zrobić, nie jestem skurwysynem, żeby dziewice wziąć przy ścianie, po tygodniu znajomości! 

Szczerze? Odechciało mi się od razu, nie dlatego, że nie będzie zajebiście, po prostu... Poczułem się głupio, no kurwa, na pewno nie chciała oddać się po raz pierwszy facetowi, dla którego to nie ma większego sensu, dla którego to nic nie znaczy. Nie mówię, że Donna nic nie znaczy, chodzi o sam seks. Nigdy nie przykładałem do tego większej wagi, niż wyżycie się. Nie wiem czy nadaję się na rozdziewiczanie, to musi być coś specjalnego. Moja samoocena podpowiada mi, że jestem najlepszy... Ale ona potrzebuje czegoś specjalnego w innym sensie, niż posunięcie przez gwiazdę rocka, którą nieukrywajmy.. Jestem.
Wzięło mnie na jakieś mądre rozkminy. Gdy się przytulamy zauważam, że moje życie tak diametralnie różni się od zwyczajnego, nie tylko pod względem pieniędzy, sławy i tego wszystkiego. Zdałem sobie sprawę, że niestety nie umiem wyobrazić sobie tego, co będzie za kilka, kilkanaście lat.
Jakby się zastanowić, to przykład Donny skłonił mnie do refleksji, zaczynam zastanawiać się nad sensem mojego życia, robię to chyba tak naprawdę pierwszy raz. Kiedyś podobnie wszystko traktowałem, a teraz, seks, kobiety i rodzina są dla mnie czymś... Dziwnym, kobiet nie szanuję, bo na to nie zasługują, przynajmniej nie te, z którymi dotychczas miałem styczność, seks jest dla mnie czymś... Jak sport, uprawiam bo lubię, bo mi się podoba i czuję się wtedy lepiej, a rodzina... Jako takiej nie posiadam, mamę mam, brata również, ale mam ich w dupie. Nie chcę, ale tak jest, nie mam dla nikogo czasu.
Pomyśleć, że przez dwa słowa, przewróciło mi się w głowie i zacząłem rozmyślać nad moim życiem. Slash... Ty pojebie.




Nic nie powiem. Wy mówcie.

97 komentarzy:

  1. nowy rozdział na: http://wsluchaj-sie-w-szept-wiatru.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No więc nareszcie robi się tak, jak ja lubię. Rose musi pokazać Marcie, że ją kocha. I to nie jednym czynem, czy słodkimi słówkami. Musi jej to pokazywać i utwierdzać ją w tym cały czas. Slash... Jest słodki. Podobało mi się to, jak potraktował Donnę. Tak nie-skurwysyńsko :D No i myśli o przyszłości? Robi się niebezpiecznie. ;)
    Edzia, nie kończ tego, proszę. Nie rób nam tego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajebię Martę, więc siłą rzeczy będzie koniec. \m/

      Usuń
    2. nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! nie zajebaj jej!

      Usuń
    3. ZABIJAJ!
      Kurwa, kocham jak ktoś ginie, serio! To jest kurwa najlepszy sposób na zakończenie opowiadania! Serio!
      Kocham to uczucie, jak siedzę piszę, piszę, po czym wkurzam się, bo nie umiem napisać dobrego zakończenia. I nagle kilku bohaterów ginie - jeden popełnia samobójstwo topiąc się w wannie pełnej whisky, drugi poślizgnął się o skórę od arbuza, wypadł przez okno i nadział się jedną z dzid wojska, które przechodziło akurat pod blokiem śpiewając Bogurodzicę.
      Amen, zakończenie z głowy.
      A rozdział zajebisty, w ogóle co raz lepsze wychodzą :)
      Ten no... LITOŚĆ ZAWSZE SPOKO!

      Usuń
    4. Widzę, że naprawdę obie mamy nieźle najebane! Ale serio, mam zamiar to denne opowiadanie kończyć, więc co za tym idzie, trzeba coś wykminić na Marty zgon, mam kilka opcji, więc nie jest źle!
      Lepiej wychodzą? No to naprawdę kurwa nikomu nie dogodzisz, Tobie się podoba innym nie, no miło! A spierdalajcie, nie będę dogadzać, czytacie, albo nie, mam to w dupie \m/
      + to tak do ogółu, nie do Ciebie, bo Tobie się podoba.

      Usuń
  3. Dobrze, że Slash z Donną się pogodzili c:
    No i ogólnie dobrze, że piszesz przede wszystkim takie przemyślenia, a nie same dialogi - wiadomo dialogi są potrzebne, no, ale nie tak bardzo jak myśli, opisy etc.
    I niestety muszę się przyczepić :c Mówi się [przynajmniej do tej pory byłam tego pewna], że coś zmienia się o 180 stopni, a nie 360, np. weźmiesz ksiązkę, obrócisz ją o 360 stopni to wygląda tak samo, a o 180 jest "do góry nogami", czyli inna niż wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurwa, rzeczywiście, miałam to poprawić, a nie poprawiłam. Nie chciało mi się czytać. -.-

      Usuń
  4. O jeny, a ja nadal jestem do tył :(

    OdpowiedzUsuń
  5. No wiem, że liczysz i ją dostaniesz prędzej, czy później, a raczej później. Ciągle się ogrniam z blogami po mojej nieobecności w blogoswerze. No i starsznie wolno mi to idzie, ale cały czas pamiętam o Twoim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czy kochanie dla samego kochania ma jakiś sens. Skoro "Kocham Cię" to tylko puste słowa.
    Jeśli coś zmienia się o 360 stopni, to znaczy, że wcale się nie zmienia, bo wraca do tego samego punktu, dlatego mówi się o 180, bo to jest zmiana, hm... jakby odwrotność.
    Ciekawe, czy Axl wykorzysta swoją drugą szansę.
    O rany, Slash i wyrzuty sumienia? Tego jeszcze nie było. W ogóle to wydaje mi się tu zbyt grzecznym chłopcem, a może się zakochał? To by było niesamowite!
    Jeśli o moją ocenę chodzi, to jest znacznie lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem z tymi stopniami, nie poprawiłam, jw.
      Toksyczny związek, tak myślę, że będzie.
      I dziękuję, starałam się.

      Usuń
    2. To widać, bo o cały poziom lepiej.

      Usuń
    3. Naprawdę? Nie wiesz jak takie słowa mi pomagają...

      Usuń
  7. Nadal stoje... eh, chyba muszę sobie jeden dzien poświecić na Twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. A niee.. wole, sama wszystko przeczytać i przenalizować. Cóż, Just a iltte patience :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ej, no nie myśl, ze ja cie tu w babmuko robie. Bo po co bym miała to robic? Jaki bym miala w tym interes? No chyba zaden. Z reszta... sama zobaczysz, ze czytam, jak napisze Ci ten komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz, nie mam żadnego celu w tym, aby tak ściemniać. Naprawdę, bo nie wiem po co bym miała to robić. Sama wiem, jak to jest, bo prowadze bloga, i wiem jaka to ciężka praca i juz nie zawsze tylko przyjemność. Poza tym chyba jestem już za stara, aby bawić się w wciskanie komuś bajeczek :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Przy scenie Marty i Axla uronilam łezkę może dwie moze duzo wiecej ;) jak zawsze jest super ! Strasznie mi się podoba, GENIALNIE i wiem powtarzam się. ;d
    iiiii JAK SŁODKO z zyczeniami *u* DZIEEEKUJE <3 .

    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co, Agieeee! :*
      a rozdział beznadziejny jak dla mnie, powinnam coś lepszego dać bym mogła pod tym złożyć Ci życzenia, no, ale!

      Usuń
    2. MI SIĘ STRASZNIE PODOBAŁO !!!!
      (przepraszam że dopiero teraz odpisuje na komentarz, ale wiesz problemy z netem)
      jest cudowny ! wiesz że zawsze mówię prawdę ! Jak by było beznadziejne to bym powiedziała ! <3

      Usuń
  12. Hmm.. rozdział także mi podoba się bardziej niż poprzedni. Jest więcej wszystkiego, jest ciekawiej przede wszystkim, więc bardziej wciąga. Mam nadzieję, że Axl faktycznie pokaże Marcie, jak ją kocha i ta będzie w stanie mu uwierzyć, bo to takie smutne.. Smutne, że się tak zmienił i nie potrafi mu zaufać. Biedna Marta, tak strasznie musi cierpieć, mimo, że ma go już z powrotem tak blisko. Nie sądzę, aby było możliwe, żeby powrócił do poprzedniego 'wcielenia', do tego starego Williama, ale mam nadzieję, że jednak Marta będzie potrafiła mu jeszcze raz zaufać.
    Co do Slasha.. podoba mi się, wszystkie te jego rozkminy w Twom wydaniu jak cholera mi się podobają. Mądry z niego człowiek, chociaż znów myślałam już, że będzie seks. Ale jeżeli Donna to dziewica, to może być tak naprawdę jeszcze ciekawiej. Oby tylko znów nic nie spieprzył swoją bezmyślnością i nadal był taki roztropny jak tutaj! Tak trzymaj, więcej takich rozdziałów, słońce. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za zboczeńce! Tylko seks im w główieeee! Fuuuuuuuuu.
      Nie-bę-dzie-se-ksu! Ne-ver.


      Ps, nie cytujcie mi piosenki biebera do tej kwestii proszę!

      Usuń
  13. Łohoho, przeczytałam przed chwilą wszystkie rozdziały i kurde masz nową czytelniczkę :D Super super super! Bo dziewczyny wolą niegrzecznych chłopców xD Będę wpadać często :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Obrazić się ? Ty kreujesz postacie. ; >
    Coś co mi się rzuciło w oczy ? '360 stopni'. Jeśli Axl zmienił się diametralnie, to o 180 stopni. : D
    Ogółem to rozdział całkiem miły, poza tym, że zbrzydły mi rozmowy Rosea z Martą. Coraz bardziej wychodzi z tego słodkie pierdzenie w poduszkę. Ta część Slash-Donna bardziej mi się podoba, ponieważ nie ma w niej tylu uczuć. Bo wiesz, ja to nie lubię 'żyć' czyimiś uczuciami i sama muszę sobie wszystko wyobrazić. Ogółem to wszystko niczego sobie. : )
    Btw, napisałam dziś trochę 16. Cholernie ciężko mi to idzie. .__.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Donna to Twoja postać. I chcę, aby była do Ciebie podobna.
      No wiem, że te stopnie i co? Jeszcze kto mi to wypomni? Trzecia osoba, nie będę teraz rychło w czas poprawiać, no :(
      No już nie będzie takich rozmów, mówiłam - kończę z tym, bo nikomu się nie będzie to podobało. Ale skoro chcieliście to macie gnioty. -.-
      Cieszę się, że chociaż Slash.
      Btw, to bardzo miło, musisz się spiąć i wyjdzie zajebiście, jak zawsze.

      Usuń
    2. Ja tu, kurde, z poświęceniem do Ciebie, ze szkolnego komputera, a Ty na mnie naskakujesz. : c
      Wybacz mi, jednak nie czytałam powyższych komentarzy. Okej, dobrze. Coś Ci szkodzi mi też to po prostu powtórzyć ? Ale nie, od razu bulwers. .__.

      Usuń
    3. Nie bulwersuję, oburzam się, że mi ludzie wytykają błąd, literówkę, gdy ja tutaj chcę bardzo żeby mi opinie pierdolnęli i powiedzieli prosto z mostu, że jest beznadziejne :(
      a nie oni aby mnie zbyć mówią "A tu jest 360"

      Usuń
  15. no mi może też już zbrzydły te rozmowy Marty z Axlem, jak ktoś wyżej wspominał. wydają mi się odrobinę sztuczne (nie bij!), jednakże nie jest źle. lubię jak opisujesz uczucia bohaterów, bo fajnie Ci to wychodzi. wczuwasz się.
    Slash wiedzie życie skurwiela xd miło ,że to on zrobił pierwszy krok. zebrał się w sobie i poszedł do Donny, mój szacunek do niego (przedstawionego w twoim opowiadaniu) wzrósł o kilka procent. jeszcze jakieś 100 i dogoni oryginał :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie tragicznie u Marty i Axla, słodzenia nie będzie, więc luuz, czasem trzeba.
      No widzisz, daje rade, chociaż kto go tam wie.

      Usuń
    2. taa, tak jak u mnie. sialankowo. w sumie to nie lubię takich sielanek, bo później rzygam tęczą, ale czasem trzeba, dokładnie jak mówisz.
      dajesz radę, idzie ci świetnie i nie mów, że nie ;p

      Usuń
    3. No wiesz, napisałaś, że źle, więc masz widzę rozdwojenie jaźni, raz źle, a raz dobrze, pozdrowienia.

      Usuń
    4. pisałam ,że źle? nieeeeeeee. widocznie, źle odebrałam to co ci chciałam przekazać, ale cóż, twoja sprawa. taaa.. my dwie też cię pozdrawiamy o.O

      Usuń
    5. odebrałaś* głupia klawiatura-,-

      Usuń
    6. No mówiłaś, że sztuczne, nie? Więc odbieram to jako "źle", stąd taka reakcja.

      Usuń
    7. mówiąc ''sztuczne'' chodziło mi o rozmowy Marty z Axlem.

      Usuń
    8. Widać jestem zbyt głupia, by się tego domyślić.

      Usuń
    9. nie jesteś głupia, każdemu się zdarzy *.* poza tym mnie nikt nie rozumie, no może małe grono, ale większość nie ogarnia jakim językiem do nich przemawiam.

      Usuń
  16. Przemyślenia Slasha rozpierdalają na kawałki xD Naprawdę! Ale u Axla i Marty za dużo dramatu, ja tak lubię szczęśliwe zakończenia, czym sobie na takie nie zasłużyli, co? :c Będę płakać, o tak, będę ryczeć do poduszki przez całe wakacje, jeśli skończy się tragicznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To szykuj podusie! :D

      Usuń
    2. Wolę nie, wierzę, że wszystko dobrze się skończy, ach, nawina jestem, wiem, chyba nie przeczytam ostatniej części i sama dorobię własne zakończenie ;D

      Usuń
    3. W tam, jeszcze nic nie wiadomo, może jednak przestanę się przejmować oceną innych i będę pisać dalej. :D

      Usuń
    4. Ja chcę by się dobrze skończyło :c Żeby byli szczęśliwi, żeby na świat przyszły im rude bachorki, żeby mieli zajebiste życie, itp., itd., ja się do nich tak przywiązałam, zależy mi na nich, wiem, to dziwne, ale ja się przywiązuję do bohaterów ;3

      Usuń
    5. Ja również, a planuję dla Marty cierpienie, a mi na niej zależy, więc aby nie cierpiała, trzeba ją zabić! : c

      Usuń
    6. No ale wtedy Axl będzie cierpiał, tak? A ja lubię tego rudego pojeba :c

      Usuń
  17. bardzo mi się podoba wątek Slasha i Donny, fajnie że się pogodzili :)) ale czego ja się tu dowiaduję, chcesz zabić Martę?! czemu???? piszz dalej i się nie poddawaj. wykorzystaj swoją wyobraźnię ;p wierzę w Cb :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba, że się pogodzili. ;)
      Nie no... Miałam kończyć już opowiadanie, dlatego właśnie chce ją zabić, a jeśli wybije sobie ten pomysł z głowy, to Marty nie zabiję i będę pisać dalej. ;D

      Usuń
  18. Mam sporo napisane do przodu i oczywiście opublikuję to wszystko, ale największy problem nie tkwi w wenie, której nie mam... problem tkwi w tym, że przestałam czuć to opowiadanie. I to już dawno...

    OdpowiedzUsuń
  19. Dlaczego źle? Wcale nie źle. Bo cieszy mnie, że mam dla kogo to publikować. Że warto pisać. Piszę też, bo lubię, ale jednak fakt, że ktoś to czyta bardzo mnie buduje. I hm... po prostu nie czuję. Postaram się złapać, poczuć to na nowo, ale nie obiecuję, że coś z tego będzie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Liczę na to, że ponownie poczuję to opowiadanie. W sumie nawet żal mi będzie to kończyć.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dlaczego Axl jest tak słodkim sukinsynem?! <3
    Te jego wyznania i zapewnienia wydają się... Prawdziwe. I to mnie właśnie urzekło. Ta realność i prawdomówność jego osoby. Genialne.
    No i Slash... Polubiłam go. I Donnę. Jestem ciekawa tej trasy, oby było nieco sielanki między nimi ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Napisałam wszystko we wstępie...

    OdpowiedzUsuń
  23. Napisałam tam, że nawet nie jestem w stanie czegokolwiek przeczytać. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Trudno to wytłumaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  24. No! Tylko nie waż mi się zabijać Marty! Co prawda łatwiej byłoby ją zabić niż skazywać na wieczne męczarnie... z Axlem. Taki z niego skurwiel... Ale fakt faktem, że ta relacja zaczyna być sztuczna. Moim zdaniem powinno znów zadziać się coś złego... Ale nie śmierć!! :o Slash i Donna <3 Trochę mnie Donna rozwaliła, a miałam nadzieję na jakąś miłą scenkę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie się działom, ale gdy to pisałam chciałam troszkę posłodzić, pogodzić wszystkich...
      Jejku... Kolejny zbok chce seks, karygodne -.- XD

      Usuń
  25. Axl się będzie starać??? No aż trudno uwierzyć ;P No ale.. Poczekamy - zobaczymy. Ale chyba Marty nie musiesz zabijać.. Opowiadanie jest fajne więc po co kończyć pisanie? Dobrze Ci idzie :) Ale Slash i Donna hmm.. Jeśli nie beędzie big love to Cię znajdę!!! :P Ale na serio oni powinni być razem <3 ale, żeby ze Slasha się odrazu filozof zrobił? Po 2 słowach?! Nie no :D Istyny armagedon :P Ogólnie rozdział bardzo mi się podobva :)
    Pozdrawiam

    ANF

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz daleko przecież mnie szukać, nie? :D
      No właśnie chce skończyć, stąd pomysł na zabijanie jej!

      Usuń
  26. NN ;D
    http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. Przeczytałam wszystko! Ha, teraz muszę sobie wszystko ułożyć i zabieram się za komentarz. Dziś poznym wieczorem, albo jutro bedziesz juz go miala :)

    OdpowiedzUsuń
  28. No serio, tylko teraz musze sobie wszystko w glowie uporządkować.

    OdpowiedzUsuń
  29. Obiecałam, to zrobiłam. I jutro będzie potwierdzenie moich słów :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Tak, jutro. A dziś Ci napiszę, że ogólnie, to mi sie podobalo. Byly takie moemnty, ze siedzialam i nie moglam oderwac się od kompa, ale tez byly fargmenty, kiedy ciezko mi bylo przez nie przejsc.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja tez czesto tak mam. Czasem tez nic mi sie nie klei i opwiadanie lezy i kwiczy.

    OdpowiedzUsuń
  32. Musiałam podzielic na części, bo sie cały nie zmiescil :(
    Hej :) No to przyszedł czas, kiedy napisze ten komentarz. Zawsze, jak mam taką ilość tekstu, to nie wiem od czego mam zacząć. A i muszę Cię chyba uprzedzić, że moja wypowiedź może być w paru miejscach nieskładna i będę obiegała od tematu. Już tak mam, że często gdzieś wędruje nie tam gdzie trzeba. Ale dobra, nie przeciągam już tego przynudnawego wstępu.

    Może zacznę od tego, co mi się nie podobało. Mam nadzieję, że moja krytyka Cię nie urazi, ani niezniechęci, bo nie mam tego na celu. Po prostu chce być szczera. No to od początku. Pierwsze, co zaczęło mnie razić, to pierwsze rozdziały, kiedy pisałaś coś oczami Axla. Dokładnie, to chodzi mi o liczbę przekleństw. Dobra, ja wiem, Axl, i tak dalej, zdemoralizowany człowiek, ale jednak kiedy czytałam jego myśli, które byly w sumie jednym wielkim przekleństwem, to jakoś mi tak ciężko było przez to przebrnąć. Chyba już za dużo tego było. Wiesz, nie mówie, że masz się pozbyc brzydkich wyarzów. Bo wiadomo. Gunsi to jednak należą do takiej grupy społecznej, w której tak się mówi. Wulgrayzmy, to też srodek stylistyczny, ale wiadomo. Co za dużo, to nie zdrowo, prawda? Naszczęscie w dlaszych rozdziałach się poprawiłaś i już w sumie przyjemnie mi się czyta myśli chłopaków. Jak widać, to można :)
    Druga sprawa. U Ciebie chyba każdy bohater ma rozdwojenie jazni. Przeczytałam to u jednego, ok, ale jak juz druga osoba zaczęła mówic to samo, co pierwsza, to już w sumie bylo to takie trochę naciągne. Już nie pamiętam, kto był tą drugą. Chyba Don, albo Slash. W sumie, to już jest mało istotne, ale właśnie też mi się, to rzuciło w oczy. Mogła byś tak trochę bardziej zróznicować im osobowości. Wiem, że to jest trudne, bo jednak ciężko jest stowrzyć paru tam ludziów, innych ludziów. Bo wtedy autor musi mieć jakby rozdowjenie jaźni, jednak jest to wykonalne. Ja kiedyś też miałam taki problem, że wszyscy bohaterowie byli do siebie podobni. Nie mówię, że u Ciebie nik się nie rózni. Chodzi mi o to, że maja bardzo podobne przemyśelnia i styl wypowiedzi. Niby Marta jest trochę inna od Don, ma inne przezycia, prawda? W innym świecie żyły jako dziecko. Inne sprawy ich dręczą, ale ich sopsób myślenia jest do siebie bardzo podobny. Może postaraj się jakos to tak trochę rozganiczyć. Pisanie w pierwszej osobie jest własnie o tyle trudne. Bo musisz wczuwać się w każdego. No chyba, że piszesz oczami tylko jednej osoby, to wtedy jest trochę łatwiej. No ale, jak masz już punkt widzenia paru, to fajnie by było, jaki tez ich sposób myślenia się trochę różnił.
    Hmm, co jeszcze? Czasem gubiłam się w Twoich opisach. Podobają mi się, bo są naprawdę ładne (tylko szkoda, że jest ich czasem w rozdziale, tak mało), ale jednak czasem mam wrażenie, że sama się gubisz w tym, co piszesz. W sumie, to chyba nie powinnam się na ten temat wypowiadac, bo sama mam z tym problem, ale właśnie, to jest problem. Bo potem nie zawsze wszystko jest zrozumiałe. Może sprobuj pisać krótsze zdania. Albo jak napiszesz jakieś takie bardzo długie, to sobie je przeczytać i zobaczyć, czy ma ono ręce i nogi.

    No to tyle mojej krytki. Naprawdę mam nadzieję, że niczym Cię nie uraziłam. Zawsze boję się pisać goszkie słowa prawdy, to się boje, że autor się obrazi, czy coś. A naprawdę nie mam tego na celu. Nie myśl sobie, że też się wymadrzam, czy coś. Sama jestem amatorką. Napisałam tylko, to co zauważyłam i co mnie kuło w oczy. Nie musisz brać sobie tego do serca.

    OdpowiedzUsuń
  33. Noo, a teraz przejdę, do mojej ulubionej analizy psychiki bohaterów. Czasem lubie się tak pobawić w psychologa, haha :D
    Na pierwszy ogień, pójdzie glówna bohaterka, którą zwią Marta. Dziewczyna, która miała wielkie nadzieję, zakochała się, uwierzyła, a potem spotkała ją szara rzeczywistość. W sumie, nie wiem, czy przeoczyłam, czy może nie było nic wspomniane. Coś o jej przeszłosci, zanim spotkała Axla. Była ta taka dziewczynka z dobrego domu, kochana przez rodziców? Czy może miała w domu jedno wielkie gówno, tak jak Don? Jednak wydaje mi się, że pierwsza opcja jest bardziej prawdziwa. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, ze przy wspomnieniu, kiedy to wyciągała Axla pierwszy raz z aresztu było widac, że w sumie miała dobry kontakt z matką? No i się zakochała w starszym od siebie chłopaku, który w sumie mówił jej miłe, czułe słówka. Która dziewczyna na to nie poleci? Znam takie przypadkie, że mówią, nie, bronią się i tak dalej, ale jednak myslę sobie, że kazda kobieta lubi być traktowana, jak księzniczka i słuchać czasem trochę banalnych słow z ust faceta. Nie wiem, jaki pogląd na związki miała wczesniej Marta. Pewnie zanim poznała Axla, to nawet nie myślała o tym, aby miec chłopaka. A potem pojawił się on. Był zwiariowany, był nerwowy, był chamski, ale był jeszcze tym Williamem, który miał marzenia. Chciał byc kimś. I nie wiem, czy myslał sobie wtedy, ze obok niego będzie Marta? Ale dobra, bo teraz nie o Axlu. No i Rudy wyjechał, obiecując i tak dalej. Marta została. Czekała wiernie, jak taki piesek, nie traciła nadzieji, aż w końcu nadzieja zaczęła umierać. W sumie, to nie ma co się dziwić. Tyle lat bez żadnej wiadomośc, bez niczego. W sumie, to ona mogła się zastanawiać, czy Axl w ógóle żyje? No potem pewnie dowiedziała się, że jest wielki, sławny i tak dalej. To napewno musiał być dla niej cios, ale tez zdała sobie sprawę, że ten chłopak, którego pamiętała, tak naprawdę już go nie ma... I ponownie się z nim spotkała. Fajnie pokazałaś to takie jej rozdardcie. Z jednej strony chciała się z nim zobaczyc, a z drugiej tak bardzo go nienawidziła, ze w sumie go odtrącała. Ale czy nie za szybko jednak mu zaufała?
    To teraz napiszę, coś o Axlu. Chłopak z nadziejami, z marzenami. Coż, uważaj o czym marzysz, bo marzenia się spełniają. Axla się spełnily, wyjechał i ten jego sen o którym mówił Marcie na molo się spełnił. Tylko wlasnie, jak byl jeszcze takim szczeniakiem, to czy w jego wizji była też Marta? Dokładnie to ja nie wiem dlaczego przestał się do niej odzywać? Raczej mogę się tylko domyślić, że Los Angeles go tak bardzo zepsuło. Przyjechał tam, no i po prostu welcome to the jungle, baby. No i zginął. Zginął ten William, a narodził się Axl. Coż, może i w Los Angeles jest takie coś, że ten kto jest silniejszy, to przetrwa. I się zaczały imprezy, kobiety, alkohol, nakrotyki. Axl zdemoralizował się jeszcze bardziej, a Marte chyba po prostu wyprał ze swojej świadomosci. Co swiaczy to nawet, że jej nie poznał, jak przed nim stanęła. Na początku, to już sobie tak myslałam, ze może wcale jej nie kochał, dlatego jej nie poznał. Bo nie była dla niego nikim znaczączym, jednak kiedy postanowił, ze będzie o nią walczył, to już zaczynalam zastanawiac się o co tak właściwie chodzi. Cóż, ale kto zrozumie Axla i jego postępowanie? Chociaż, fajna była ta jego wola walki. Takie dązenie do celu. No i udało mu się zdobyć Marte, chociaż nie było łatwo. Scena, kiedy spotakali się nad tym jeziorem, to mnie po prostu rozczuliła. Było to takie słodkie i w ogóle. No tylko.. własnie, Axl, to już nie ten Willy i mu trochę odwala. Zazdrosny, do tego pierwszy raz uderzył Martę i to do tego w szpitalu! Nie wiem, czy Marta po tym nie powinna się nad czymś zastanowić głębiej, czy warto... bo jak sama mówiła, jej Williama już nie ma. I miałam coś napisać, ale mi myśl uciekła :( Trudno.

    OdpowiedzUsuń
  34. To teraz Donna? Donna, taaa, taka typowa dziewczyna, która została skrzywdzona przez los. Własnie, ja o jej dziecinstwie wiem wiecej niz o przeszlosci Marty. Ale dobra, nie ważne. W sumie, to co ja mogę do niej napisać? Wydaje mi sie być twardą dziewczyną. W końcu przeszła w życiu nie jedno i w sumie, to zawsze była zdana tylko na siebie. A potem musiała trwać przy roztrzęsionej przyjaciółce i tak sobie myslę, że Dona, chyba nigdy nie zrobiła nic dla siebie. Zawsze był ktoś ważniejszy, albo nie było czasu. Jednak po mimo tego, że jest taka twarda, to się boi zaufać? Zaufać Slashowi... widać, ze on sie jej pdoba, ale nie wie, czy nie będzie przez niego cierpiała. I własnie dlatego myslę sobie, że nie chciala z nim jechać. Po prostu teraz jest już u niej taki czas, że chciałaby sobie coś ułozyć. Zacząć zyc normalnie, a ze Slashem, to tak trochę cieżko. Cóz, zobaczymy jak to się wszystko potoczy dalej.
    No i na sam koniec Slash. Slash się chyba zakochał, prawda? Tak mi się wydaje. O nim chyba mogę powiedzieć najmiej. Sam jeszcze nie rozumie, co się z nim dzieje. Dlaczego tak go ciągnie do Don, chociaż nie jest to sama chęć przelecenia jej. No cóż, Hudson, miłosć.

    No i będę już kończyła tą swoją wypowiedz. Powiem Ci jeszcze, ze bardzo podobal mi się list Marty do Axla. Był taki prawdziwy, taki uczuiowy i w ogóle. A ja lubie takie ckliwe kawałczeki. Podobała mi się też scena, jak Axl śpiewał na koncercie jedną piosenkę w sumie tylko dla Marty. To było takie urocze. Podobało mi się też no te spotkanie na molo. Ale też wspomnienia bohaterów. :)
    Dobra, kończe. Mam nadzieję, ze Cię nie zanudziłam tym moim wywodem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  35. Nooo, rozumiem.. :) Nie masz za co dziękowac, bo jak obiecałam, tak się z obietnicy wywiązałam.

    OdpowiedzUsuń
  36. Pamiętnik hmmm... wiesz, fajny byl, bo jednak pokazał, co się działo z Martą od chwili wyjazdu, do dnia kiedy to ją poznalismy... ale bardziej mi się podobał jej list do Axla :D

    OdpowiedzUsuń
  37. No chyba tam wspomniałam, ze tak.. a nie, wspomniałam, że do scenki nad jeziorem. Ale co do listu to też. Noo, lubie takie ckwliwe wyznania. :D

    OdpowiedzUsuń
  38. Serdecznie zapraszam na dwudziesty trzeci rozdział opowiadania http://rocklikesuicide.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  39. Haha, aby zabić Axla, hahaha! Mało jest blogów, gdzie Axl kopie w kalendarz. W sumie chyba nie ma żadnego takiego bloga, o!

    OdpowiedzUsuń
  40. Mało to facetów chodzi po tej ziemi? Kto powiedzial, że ma być z Axlem do końca życia.. swojego :D

    OdpowiedzUsuń
  41. To było wspaniałe 2/5 Gunsów w całej okazałości, podczas wykonywania swoich codziennych czynności.
    Amy przynajmniej ma świadomość tego, do czego może doprowadzić częste zażywanie valium. A tamtym to chyba jest już wszystko obojętne.

    OdpowiedzUsuń
  42. Duff pije, Izzy diluje, Steven zaćpany śpi. Codzienność.
    Jej to raczej obojętne nie jest. Ona jest zdecydowanie zbyt wrażliwa.

    OdpowiedzUsuń
  43. Ano :)
    Nie, nie ma siebie gdzieś, raczej...

    OdpowiedzUsuń
  44. Naprawdę tak uważasz? To opowiadanie, to akurat nie wszystko na co mnie stać. Sunset Hollywood jest dużo lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  45. nowy rozdział na http://used-uphas-beens.blogspot.com/ zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  46. Chciałaś, abym Cię informowała, więc proszę - nowy rozdział na guns-n-tears. Zapraszam ;).

    OdpowiedzUsuń
  47. u nas owy :) http://my-little-rocket-queens.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  48. kiedy będzie 20 rozdział? już nie można się doczekać! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planuję na początek tygodnia, wtorek/środa, dopiero połowa, jakoś mnie nie ciągnie do pisania. Ala sądzę, że jakoś tak wstawię. :)

      Usuń
  49. No siema! Kończę taką jedną imprezę, It's Only Rock N'Roll. Zapraszam :)
    http://​please-tomorrow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  50. Noo, ciągnie, ale też przyjeżdza do mnie kuzynka na tydzien i bede miala ograniczony czas :(

    OdpowiedzUsuń
  51. No to może przerwa od pisania dobrze Ci zrobi :)

    OdpowiedzUsuń
  52. http://niezdefiniowane.blogspot.com/2012/07/f-j-n-o-s-c.html nowy rozdział, zapraszam :>

    OdpowiedzUsuń
  53. o lol :3 ależ emocje przy czytaniu twojego bloga! chyba jesteś koleżanka, przyjaciółką? maj Miszel xd ale nie o tym chciałam tu... TY! TY piszesz świetnie! Tak mi się płynnie czyta i wg. Masz talent, serio! Nie przeczytałam jeszcze wszystkich rozdziałów bo przecież dużo tego a jest tyle blogów o Gunsach ;) Chciałabym być informowana o nowych rozdziałach xd, które mam zamiar czytać i komentować! NO! Pozdro ;)

    http://sweet-fucking-child.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  54. Hah , Slash jaki inteligent : o

    OdpowiedzUsuń