poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział dwudziesty trzeci.


Dla KotJah, w jej dniu urodzin, i tak jesteś młodsza, ale kto by tam liczył :)



To była ona, z resztą, kto inny? Niby któryś z pojebańców mógłby wejść sobie... No, ale to akurat nie jest w tym momencie najistotniejsze.
Chwyciłem ją za rękę, prowadząc do siedziska przy fortepianie. Pokazałem, aby usiadła. Jej mina była dość zdziwiona, jak na moje oko. Jednak nie bardzo w tym momencie mnie to obchodziło, chciałem się kurwa postarać, zacząć od nowa... Żeby jednak się przekonała co do tego, że jestem Williamem, jak to ona opisuje.
Zaczynam grać, znów w pełnym skupieniu przyciskam każdy z klawiszy, kiedy to robię czuje się jakbym był w innym miejscu, na innej planecie, w swoim własnym świecie. Tak zajebiście lubię się wyłączać by przenieść się chociażby na chwilę do tego mojego miejsca, w którym zapominam o wszystkim co chujowe. Jednak jakoś nie szczególnie o to dbam, liczy się to, że tych kilkadziesiąt zagranych dźwięków, czy kilkanaście, tworzy w pewien sposób spójną całość, którą właśnie chce do niej pokierować, żeby były moimi pierdolonymi przeprosinami. Jeżeli oczywiście domyśli się, że po to one właśnie były.
Gram jeszcze dłuższą chwilę. Zakończyłem tak jak zwykle, przymknąłem oczy i przez chwilę trwałem w takiej zajebistej, błogiej ciszy.
- Marta... - zacząłem, zakładając jej kosmyki włosów za ucho. Kurwa, tak ślicznie pachnie, dobra, nie o tym! - Nie chciałem, aby tak...
- Czy nasz związek opiera się jedynie... Na tym? Kiedyś to było nie do pomyślenia, sama nie wiem czy można nazwać to związkiem... Chce wiedzieć, na czym... - skoro ona przerwała mnie, to i ja, kurwa, mam takie prawo!
- Jesteś moją dziewczyną, w chuj długo, bo od dziesięciu lat, tak?! Tak! I to się nie zmieniło, wciąż jesteś moja, a ja Twój, byliśmy jedynie w separacji! - tak, wiem że to brzmi chujowo, ale chcę ją pocieszyć, a jestem beznadziejny w te klocki...
- W separacji? - szuka odpowiedzi na mojej twarzy, kiwam głową, chyba przekonuję sam siebie... - Dziwne... Ale nie odpowiedziałeś na...
- Nie opiera się jedynie na seksie. - odpowiadam bez zająknięcia, sam nie wiem czy to prawda, dla mnie każdy związek się na tym opierał, każdy oprócz tego, który 'zostawiłem' w Lafayette.
- Ale... To dlaczego... Ja nie rozumiem chyba. - głos zaczynał jej się łamać, wstała z krzesełka i dla niepoznaki poszła odwiesić do szafy swoją kurteczkę.
- Chodzi Ci o to co... - nie wiem kurwa nawet jak to nazwać, inteligent ze mnie, że o kurwa mać... Aż się zacząłem stukać ręką po czole.
- Tak... Odniosłam wrażenie, że... - może nie widzę jej twarzy, ale wiem, że teraz walczy z tym, żeby pierdolone łzy nie wypłynęły spod jej powiek! Wiem to kurwa! Za dobrze ją znam... Cholera, co mam zrobić? Pewnie nie chce, żebym ją dotykał.
- Martuś, chodź się przytul, przecież wiesz, że... Cholera jasna, prze... Wybacz mi, odjebało mi trochę. Chodź do mnie. - wyciągnąłem ręce, a ona od razu padła w moje ramiona, tak! Już jest dobrze.
- Nie kochasz mnie już, prawda? Powiedz szczerze, nie kochasz.
- Skąd ten pomysł, kocham Cię, mała, kocham... Naprawdę. - odpowiadam bez chwili namysłu, bez zająknięcia, kurwa, przecież jestem tego pewien!
- Ale przecież... Skoro kochasz to... Czemu dotyka... Dotykałeś innej? Bo do.. Dotykałeś, prawda? - teraz się rozbeczała, brawo kurwa!
- Nie myśl o tym kochanie, po co o tym myśleć?
- Chcę wiedzieć... - oj chyba jednak nie chcesz, mam kłamać? Przecież wie dobrze, że byłem na dziwkach, ale z drugiej strony... Nie! Kurwa kłamstwo ma krótkie nogi, a to... To już w ogóle jakieś karłowate.
- Kochanie moje... Nie płacz, proszę... To i tak nie równa się z tym... Co czułem wtedy przy Tobie... Seks to tylko seks. A dziwka to tylko dziwka. - strasznie się zacinam, jak mam wytłumaczyć swojej dziewczynie, że byłem na dziwkach i ją zdradziłem, no ale kurwa... Dziwki to jednak taka tam zdrada, że o kurwa...
- A... Aha... - kurwa jak jej serducho wali, znów mi beczy. Czy ja powiem cokolwiek, żeby poprawić sytuację?
- Z Tobą chcę się kochać, a nie pierdolić, wiesz o tym...? Masz tego świadomość?
- Wcześniej... Chyba nie koniecznie... Bo jak nie chciałam... - ja pierdole... Wiem co było wcześniej.
- Marta, nie wspominajmy już o tym. Proszę!?
- Przepraszam, ale płakałam... Płakałam gdy mnie zostawiłeś, na początku myślałam, że wrócisz, dopiero po chwili zaczęłam wyć, bo zdałam sobie sprawę, że już wcale nie wrócisz... Może ja... Ja po prostu jestem przewrażliwiona... Pójdę się położyć...- już chciała się odsunąć, ale jednak nie!
- Nie, nigdzie nie idziesz! - powiedziałem dość ostro, może nawet zbyt... - Zostań ze mną, naprawię to co zjebałem... Przysięgam Ci! Daj mi szansę, pozwalam Ci się jedynie wykąpać, a cały wieczór rezerwuję dla siebie. Daj mi jebaną szansę poprawy!
- Ale... Chcę spać.
- Sranie w banie i ruchanie, na górę, a ja muszę pomyśleć co zrobię. Już Cię nie widzę! - ucałowałem ją jeszcze w czerwony policzek i klepnąłem po tyłu, aby już spierdalała na tą górę... Cholera chyba się wjebałem w gówno.

Slash: 

- Ja nie mogę! - Donna jest nie w sosie. Nie rozumiem co jej odjebało, dziwnie się zachowuje. Jednak to najmniej ważne, drze się na mnie, to jest bardziej istotne, niesamowicie mnie to wpienia!
- Zrozumiałbym o pół tonu ciszej. - mówię niemalże szeptem, może zrozumie w czym rzecz...
- Jak ty jesteś wkurwiony to na pewno nie szepcesz.
- Nieważne, po prostu się zamknij, łeb mnie boli, kaca mam kobieto. - zaciągam się szlugą, w głowie rzeczywiście słyszę wszystko milion razy bardziej, przez co czuje, że za moment skronie mi eksplodują.
- Mógłbyś przynajmniej udawać, że mnie słuchasz.
- Słuchałbym gdybyś nie darła na mnie tego ryja, ogólnie byłoby o wiele milej Ci powiem.
- Nie, Ciebie wcale nie obchodzi to co mówię. Prawda? - oj, to aż tak widać? W sumie mam to w dupie.
- Oj zejdź ze mnie, zmęczony jestem, idź weź kąpiel, czy coś taaam... - burczę od niechcenia, gasząc fajkę w popielniczce.
Dziewczyna podchodzi do mnie, z niezbyt zadowoloną miną, siadając obok mnie. Stuka palcami o stolik, nic nie mówi jak na razie. Na swój sposób jest to nawet przyjemne. Taka przyjemna, błoga cisza.
- Powiedz prawdę, nie obchodzę Cię, co nie? - mówi w miarę spokojnie, jednak dalej jest wkurwiona, chyba to taka próba uspokojenia się.
- Nie wiem nawet w czym rzecz, łazisz i nakurwiasz, sam nie wiem o czym, drzesz się. Jakbyś powiedziała spokojnie o co Ci się rozchodzi to na pewno było by o wiele milej, nie sądzisz?! Bo ja tak... - jak ja mam do tej kobiety rozmawiać, żeby dotarło. Boże weź uchowaj!
- Tak się... - bierze głęboki oddech. - Akurat kurwa składa, że ja... - to powiedziała o wiele ciszej, postępy...? - Tłumaczyłam, produkuje się od 15 minut o co chodzi! - nie, jednak nie... Wydarła się. Aż zmrużyłem oczy, zabolał mnie łeb. Jak boga kocham, zaraz stąd wyjdę.
- Ja pierdole, to wytłumacz o co chodzi na spokojnie, albo spierdalaj stąd, bo naprawdę nie życzę sobie darcia na mnie ryja.
- Po prostu mi zajebiście miło, że chcesz zwrócić uwagę na to co mówię. Olewanie zawsze spoko. Hm?
- Jajebie... Skończysz już? Opowiedz na spokojnie o co chodzi. Tak? Pogadajmy jak ludzie...
- Bo... No bo byłam tam u Marty, znaczy u Axla, martwie się o nią. Cholera martwie się. - zaczyna nerwowo odgarniać włosy, opadające na czoło.
- Tak... - przyjmuję postawę i minę dość ciekawą, prawie jak psycholog. - I co w związku z tym?
- A jak on znów coś spierdoli? Po coś na pewno dzwoniła, przejmuję się tym.
- Ile ona ma lat? - mówię znów tonem niesamowicie stonowanym, o ja jebie, ale jazda, się wczułem.
- Dwadzieścia trzy chyba jakoś. Albo dwadzieścia cztery, już sama nie wiem... A co?
- To na pewno nie jest dzieckiem, nie sądzisz?
- Ale jest ode mnie młodsza i czuje się za nią poniekąd odpowiedzialna, mieszkała ze mną, traktuje ją jak moją młodszą siostrę.
- Pierdolenie, zdajesz sobie sprawę, że ona - gdyby nie ja - zostawiłaby cię w Lafayette samą? - no, to na pewno ją przekona, chujowo podchodzi do sprawy.
- Jakoś mnie to mocno nie rusza, moim zdaniem zasługuje na szczęście, liczyłam od zawsze na to, że w końcu uda jej się je odnaleźć...
- Pierdolisz laska od rzeczy. A ty kurwa to co? - tak, już się wkurwiłem, nici z mojego 'psychologowego' podejścia i opanowania, skucha!
- Akurat nie po mnie przyjechał. Nie ze mną nie miał kontaktu przez siedem lat. Również nie ja nie przestawałam go kochać przez ten cały czas. Ja dawno dałabym sobie spokój.
- Właśnie, nie ty! To jest podstawowe, powtarzające się słowo, a w sumie dwa NIE-TY. Więc po jakiego chuja tak bardzo się tym przejmujesz? - zbijała mnie z tropu tym co mówiła, kłótnia jak kłótnia, niemiła, to wiadomo, jednak ja nie do końca rozumiem czym ona się kieruje, w swoim toku myślenia.
- Już tłumaczyłam, znów mnie nie słuchasz? - od nowa wpada w szał, nawet to nie było pytanie, tylko ona to bardziej stwierdziła.
- Nie próbuj się na mnie znowu wydzierać. Po prostu tej prostej rzeczy nie rozumiem. Nie ma nic z Tobą tak naprawdę wspólnego, a się nią tak mocno przejmujesz.
- Bo to moja przyjaciółka, między innymi na tym polega przyjaźń... A z resztą, co ty możesz wiedzieć o tym dlaczego ze mną mieszkała i dlaczego czuje się za nią odpowiedzialna. Więc nie oceniaj, dobra? - o dziwo jakoś od razu zmieniła głos, stał się milion razy spokojniejszy.
- To oświeć mnie?! No?
- Oj Ciebie i tak to nie obchodzi, dajmy sobie spokój... - już widzę, że to nieciekawa historia.
- Chciałaś rozmawiać o ile się nie mylę, prawda?!
- Daj mi spokój, idę się położyć. I w ogóle sorry za to, że zajęłam Ci głowę, nie powinnam, wybacz mi więc... Dobrej nocy.
Więc teraz mi się kurwa pozostaje domyślać co się takiego stało, że jak ona to nazwała? 'czuje się odpowiedzialna za nią...' ja pierdole, te laski to są jednak bardziej skomplikowane niż ustawa przewiduje, może jutro jej coś odjebie i w ogóle będzie udawać, że nic się nie stało? Taaaa. Pewnie tak będzie. Pierdole, idę spać.
Dobra, cholera wcale nie mogę spać... Próbowałem, serio! Wcale nie leżałem bite siedem godzin gapiąc się w jebany sufit... A co jeśli tak robiłem, to pewnie oznacza, że mam wyrzuty sumienia, hmmm? Tak, też tak sądzę... Jest zbyt wcześnie, żeby iść do niej, dokładniej do pokoju w którym zamierza zamieszkać. Powtarzałem jej, że ma spać ze mną. Przecież nie miałem zamiaru robić czegokolwiek wbrew jej woli, prawda? Nie chcę jej dotykać, rozbierać czy całować skoro nie chce, cholera nie jestem jakimś jebanym zboczeńcem, dla którego liczy się jedynie jego własna satysfakcja, co nie?! A z resztą... Skąd mam wiedzieć co siedzi w jej główce...
Uskuteczniłem poranną toaletę, nie do wiary, że jest dopiero piąta rano, a ja w ogóle nie zmrużyłem oka. Nienawidzę się kłócić, z nikim, od zawsze tego nie lubiłem. Często uskuteczniałem tego typu dyskusje z panem idealnym Rosem. Z matką w sumie też nie raz się żarliśmy, ale mimo to, wszystko było w miare spokojne... Mimo, że dorastałem raczej w na pozór normalnym domu, dalekim od kłótni, nie lubię ich, z resztą, kto lubi psuć sobie humor, darciem czyjegoś ryja, z resztą na Ciebie, z powodów od Ciebie niezależnych. Wnioskuje, że nikt tego nie lubi, nie?
Siedziałem dość długo pod prysznicem, co dla mnie jest raczej dość dziwnym zjawiskiem, potrzebowałem chyba chwili oddechu, odpoczynku, po prostu było to czymś najpotrzebniejszym w tej danej chwili. Przebrałem się w jakieś codzienne ciuchy, planowałem pójść kupić fajki, więc tak też zrobiłem. Nie było czerwonych malborców, więc wziąłem goldy i jakieś ruskie czerwone, chyba najgorsze pod słońcem, classicy, ale chuj z tym. Skoro i tak się truję... To co mi tak, nic szczególnego, co nie?!
Chwała bogu za kurwa całonocne sklepy, czy stacje benzynowe, bo nie kupiłbym fajek, a to byłoby już naprawdę rzeczą karygodną jak dla mnie. Mimo wszystko trochę się przeszedłem, połaziłem, pomyślałem... Nie ma w sumie nad czym, ale ostatnio częściej udaje mi się złapać na tym, że myślę o czymś, o czym kilka lat wcześniej nawet w żartach bym nie myślał. Mniejsza o to, już dotarłem na chatę, po ósmej, może coś jeszcze zjem i Donna wstanie?
Tak zrobiłem, rzadko jadam śniadania, mimo, że... Jak to mówią 'najważniejszy posiłek dnia'? Jakoś szczególnie nie mam czasu, albo wstaję o godzinie 3 po południu i zwyczajnie jest pora obiadu, więc rozumie się samo przez sie.
- Dzień dobry?! - wstała, więc wypadałoby się przywitać, ona tego nie robi, jedynie obrzuca mnie, i mojego w pół spalonego papierosa, obojętnym spojrzeniem, w dodatu patrzy kątem oka... Podchodzi do lodówki, wyciąga karton z sokiem pomarańczowym, następnie wyciąga szklankę z szafki, by za chwilę wlać w nią pomarańczową ciecz i wypić połowę.
- Siema. - odpowiada jakby z wielkiej łaski. Nie, wcale mnie się to nie podoba, aż całe moje pozytywne podejście gdzieś... Ze mnie uchodzi. Mam ochotę wstać i... Wyjść, no kurwa, na pewno nie jej przypierdolić, nie jestem Rosem, chociaż w tym momencie nawet zaczynam go rozumieć... Cholera, Slash!
- Wyspałaś się? Pierwszy dzień w nieswoim łóżku, dałaś radę? Czy nie spałaś? Ja na przykład... - mam wrażenie, że produkuję się na nic, z wielką siłą zgniatam kiepa w popielniczce, jakbym chciał wyryć w niej dziurę, opanuj się, człowieku. - Ja spać nie mogłem, nie zasnąłem, mimo, że to mój dom, ale też rzadko w nim bywam. - dodaję już mniej opanowany, trochę chamsko, no cóż, ile można?!
- No, nieźle, yhym... - burczy pod nosem, udając, że jest namiętnie wciągnięta w nalepkę na słoiczku z galaretką truskawkową, już Ci lala wierzę, że ją czytasz, ta jasne.
- Popatrz na mnie! Wkurwia mnie totalne ignorowanie. Wybacz kociaku, ale jesteś w mojej chacie i bawimy się na moich zasadach, rozumiemy się? - podchodzę do niej troszkę bliżej, w tym samym czasie odłożyła tej cholery słoik na blat, chyba chciała się wycofać, jednak nie ma tak dobrze. - Zrozumiałaś? - coś czuję, że nie... Bo wzrok ma wbity w podłogę, więc siłą podnoszę jej głowę za bródkę w górę.
- Dobra, daj mi teraz spokój, nie? - kręcę głową, skończył się uległy i miły Hudson.
- Dlaczego taka jesteś? Nie możesz skończyć z tymi swoimi foszkami? Wczoraj darłaś na mnie swoją buźkę, dziś zachowujesz się niemniej wkurwiająco. - nie umiem już się opanować, nie krzyczę, ale muszę powiedzieć co myślę, bo oszaleje.
- Mogę sobie stąd pójść, zniknąć z Twojego życia, skoro masz mnie w dupie, i to co do Ciebie mówię, ja się narzucać nie lubię, sama nie lubię ludzi, którzy włażą mi w dupę. - cholera zaraz serio jej przyjebie w ten ryj za to pieprzenie od rzeczy...
- A czy ja mam cię kochanie w dupię, przecież chciałem się teraz pogodzić, a ty jak to rozgrywasz? No jak?!
- Normalnie? - kurwa, a może to ja jestem nienormalny i sobie cholera wie co ubzdurałem?!
- Ja pierdole, nie widzisz jak się zachowujesz?!
- Zachowuję się w sposób najnormalnieszy jaki się da, nie rozumiem o co Ci...
- Masz do mnie jakiś uraz? Coś Ci we mnie nie pasuje, nie podoba Ci się tak bardzo, że musisz się dla mnie pod pretekstem jakimś wściekać i mnie wkurwiać?! Odpowiedz! - musiałem jej przerwać, gada jak pojebana, potłuczona, nawalona... Cokolwiek, ale bez sensu!
- Nie mam, nie rozumiem o co Ci...
- Mam dość, weź... Weź kurwa się odezwij jak zmienisz... Zmienisz kurwa głos, nastawienie... Przestaniesz pieprzyć jak napruta... Cokolwiek, jak zmądrzejesz, a to ja nie mam kurwa żadnej szkoły skończonej... - mówiąc to wszystko, wychodzę z kuchni, aby słyszała zaczynam się drzeć, przechodzę przez salon, kierując się na korytarz, z szafy biorę swoją bluzę w której rano byłem na mieście, mam w niej paczkę ruskich... Po chwili, za mną, słychać tylko trzaśnięcie drzwiami. W między czasie chyba zaczęła za mną gonić, gdy za pewne oprzytomniała. Mówiła też coś... Nie wiem co, bo mam to w dupie, ale mogę się domyślać, że chciała, żebym został. Chyba jeszcze, że zachowuje się jak bachor, któremu się coś nie spodoba... Haha i ha! Ironia? Komu to się coś nie spodobało i do kogo takie stwierdzenie pasuje.
Dziękuję, kurwa, dobranoc!




1. Pewnie jest niefajne, chujowe... No i tak dalej.
2. Jakoś nie chce mnie się już tego pisać, bo jest coraz gorzej, ale piszę dzielnie, zobaczymy co z tego wyjdzie.
3. Pozdrawiamy - Slasha.  W dniu jego urodzin.

50 komentarzy:

  1. Zdenerwowałam się i jebłam fochem, ale komentarz napiszę.

    Jak już mówiłam rozdział bardzo mi się podoba. U Martusi i Axlcia musi być już w porządku, więc trzeba trochę namieszać u Donny i Slasha. Nie lubię tej dziewczyny, jest dziwna. Hudson zadowoli się jakimiś ruskimi szitami? : c No nie ważne, jak nie ma co się lubi to się lubi, co się ma.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No zobaczymy, zobaczymy, mam nadzieję, że uda mi się jeszcze dodać jakiś przed przerwą, iż nie będzie mnie dwa tygodnie :(

      Usuń
  2. No no, nie mogę się doczekać, co stanie się u Marty i Axla. :) Slash zachował się jak dzieciak, ale cóż, taki 'urok' gwiazdorów. A jeśli mówimy o prawdziwym Slashu, jednak uwielbiam go nadal, mimo że się skomercjalizował. I życzę mu wszystkiego najlepszego. :)
    Oj tam oj tam, opowiadanie jest dobre, a jeśli jednak brakuje Ci zapału, to zrób sobie przerwę (chciałabym, żeby była niedługa, ale oczywiście dostosowuję się do Twoich potrzeb ;)). Żebyś wróciła do nas zadowolona, ze świetnym rozdziałem. Życzę Ci powodzenia w pisaniu. :>

    OdpowiedzUsuń
  3. u Marty i Axla jest ok, to u Donny i Slasha cza coś zjebać, nie? :D ej mam taki pomysł! niech oni we czwórkę wybiorą się na podwójną randkę :D! wiem, jestem soł genialna.
    no i szkoda Donny, rzeczywiście Slashie mógł chociaż udawać ,że jej słucha czy starać się zrozumieć, ogarnąć choć trochę z tego co ona mówi, nie? ale, cóż, w końcu to facet..
    jak czytałam to z tym psychologowaniem Hudsona to wyrwało mi się 'SLASH NA PSYCHOLOGA!', kto wie, może byłby świetnym psychologiem? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huehuhue, na pewno byłby świetnym psychologiem, gdyby przyszła do niego zdradzona, seksowna żona :D Oj taaaaaak!

      Usuń
    2. hahaha. wiadomo, Slashie by się nią zajął, pocieszył.. xd

      Usuń
    3. Od razu zapomniała by o swoim okrutnym mężu -.- :D

      Usuń
    4. dokładnie! więc sama widzisz Slash jako psycholog by się sprawdził ;D

      Usuń
    5. Już wiem na kogo by się nadał jeszcze lepiej! Na seksuologa!

      Usuń
  4. Naprawdę sciągam Cię myslami. Własnie tak sobie myślałam, kiedy to nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A powiem Ci, ze ja mam jakies tam zdolnosci paranormalne. Naprawdę, nie żartuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. A masz tak, że jak przechodzisz to np światło gaśnie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak już ktoś wspomniał - Marcie i Axlowi przydałby się spokój. Za to Slashowi można by w życiu nieco namieszać... Nie wiem: jakaś niespodziewana ciąża czy prześladowca. Whatever. Albo uśmiercenie Donny - wkurwia mnie.
    Wcale nie jest gorzej, wręcz przeciwnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. No własnie mi też gasną, jak przechodzę. Kurdeee, no to mamy to samo!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostnio mam złe przeczucia, co do swojego lotu samolotem.. i to jest najgorsze :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakby te samotne 7 lat nie były pełne cierpienia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Donna mnie zdenerwowała w tym rozdziale .. chyba sama zaczynam mniej rozumieć moją płeć : ) Co do Slasha to w sumie mi go szkoda , chciał wszystko naprawić a tu dupa . . I nie pierdziel tylko pisz bo dobrze ci idzie : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, Donna troszkę niefajnie zagrała, pewnie chciała pokazać, że mocno przejmuje się tym, że Slash jej nie słuchał... No cóż, jestem mocno związana z moimi postaciami, więc będę ich bronić. <3

      Usuń
  12. W sumie nie wiem dlaczego, ale nie mogę sobie wyobrazić Axla i Marty pogodzonych. Serio, jakoś mi się zdaje, że oni chyba cokolwiek nie będą robić to będą skłóceni. Co nie zmienia faktu, że naprawdę podobał mi się ten fragment z ich udziałem.
    No i u Donny i Slasha w końcu też musiało się coś zepsuć. Ale mam nadzieję, że się pogodzą kiedyś.
    I pisz dalej, bo Ci to świetnie wychodzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Marty i Axla chcę zrobić trochę zgody, ponieważ inaczej będzie dla mnie niefajnie, chcę zwyczajnie, żeby "moja postać" była szczęśliwa, nie do końca oczywiście, ale przynajmniej trochu.
      A tak... Donna i Slash... Hmmmm, niech będzie, że zamiana ról, związki się zamieniły! O właśnie! Zamieniły, kłótnia u 'Hudsonów' a nie u 'Rosów'

      Usuń
  13. Nie prawda, jest bardzo fajne i nie chujowe.
    Axl i Marta - baardzo burzliwy związek, acz chętnie zobaczę jak są ze sobą stuprocentowo szczęśliwi i nie drą na siebie ryjów/nie krzywdzą nawzajem :')
    Whatever, kolej na Slasha i Donnę >:D
    Pisz dalej, aczkolwiek może pozwól sobie na chwilę przerwy? Żebyś pisała bez presji, bo to tylko wywołuje "zaporę" i się zatniesz. Pooglądaj seriali, nie wiem, zrelaksuj się, a natchnienie samo przyjdzie i wyjdzie z tego jeszcze większa zajebistość niż jest w chwili obecnej (o ile to możliwe, żeby coś zajebistego było bardziej zajebiste, ehehe) :D Zawsze lepszy rozdział od serca niż całkowicie naciągany i wymuszony. Bo to się odczuwa podczas czytania.
    Pff... dobra, nie smęcę więcej.
    Luff ya!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze, że napisałaś "kolej na Slasha i Donne" i ja właśnie nie ogarnęłam, bo miałaś chyba coś napisać o nich.. xd

      Usuń
    2. Nie :P Wszyscy wyżej zrobili to za mnie :D

      Usuń
    3. No niby tak, ale lubię opinię każdego z osobna :D

      Usuń
  14. głupia donna, ale swoją drogą slash powinien jej wybaczyć :c nie wiem czemu ale powinien :D
    iiii tak mi sie podobała Martowo, Axlowa część *u* boska :D taka słodka i wgl !! <3
    OBY TAK DALEJ ! :)


    Aga .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No słodka, wiem, aż za słodka. A się cholernie boję, bo następna to już w ogóle będzie słodka. -.-

      Usuń
    2. wierze w ciebie <3

      A.

      Usuń
    3. Bardzo mi miło! :D

      Usuń
  15. Przeczytałam - deklaruję publicznie, tak jak chciałaś. Ten i poprzedni, więc jestem na bieżąco. Podoba mi się, że Axl i Marta zaczynają dochodzic do porozumienia. Od początku chciałam, bo Marcie w końcu moim zdaniem to się należy. Jestem pewna, że nawet jeżeli przez cały czas byłoby względnie miło i spokojnie, to w Twoim wydaniu z pewnością nie byłoby w tym ani trochę nudy. Dobrze, że będziesz próbowała utrzymywac taką sytuację w ich związku w kolejnych rozdziałach, z tego co wyczytałam w powyższych komentarzach. :) Wkurwiony Slash - nie lubimy. Co prawda czasem mi się to podoba, jednak lubię szczególnie milusiego kudłacza. W końcu jest taki przytulaśny. Tak jak ktoś napisał wyżej -powinien jej wybaczyc mimo wszystko. Jednak jak wiadomo nie może byc wciąż wszędzie miło, nikt nie chce rzygac tęczą. Jestem przekonana, że wykombinujesz z tego coś ciekawego, jak zawsze. Oby ta niechęc do dalszego pisania szybko Ci minęła, bo to nie jest i nie było beznadziejna. Zawsze będę takiego zdania. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta i Axl... Sama wiesz, że u nich nie może być dobrze, ale teraz będzie bardzo dużo słodzenia i bardzo miło.
      "Wkurwiony Slash - nie lubimy." że co? To co Hudson ma się dawać poniewierać!? Każdy ma prawo się zdenerwować, szczególnie, że Donna przesadziła i zachowała się jak dzieciak, któremu się czegoś odmawia. -.-
      No w tym rzecz, że to jest coraz bardziej beznadziejne i to jest wręcz nieuniknione. Znów wiesz jak się skończy, więc nie ma co gadać od rzeczy, nie?

      Usuń
  16. U Axla i Marty- lepiej. Ale teraz trzeba namieszać U Slasha i Donny! Nigdy nie może być słodko nieprawdaż?...

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja kuźde nie wiem czemu, ale lubię Donnę i kocham Slasha xD
    I piszesz naprawdę zajebiście ♥
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się, że są podzielone wasze gusta, jakby każdy był za jedną parą, osobą itd, nie byłoby tak fajnie :)

      Usuń
  18. Dobra, znalazłam chwilkę, aby przeczytać, chociaż nie było łatwo, bo oczywiście ciągle ktoś musiał mi przeszkadzać. Ale miałam wrażenie, że jak już dzis tego nie przeczytam, to już jutro i przez najbliże dni też nie będę miała jak. Też masz tak, że w wakacje nie masz ani chwili wolnego, bo ciągle ktoś wymysla Ci jakieś bezsensowne zajęcia i nie może się od Ciebie odczepić?

    Ale dobra, do rozdziału. No i Marta ponownie uwirzyła Axlowi. W sumie, to za każdym razem mu wierzy, a ja mam wrażenie, że za każdym razem on wciska jej jakies głupie bajeczki i tak dalej. No.. ja tam dawno juz bym się poddała, albo po prostu udusiła faceta we snie. Naprawdę. Ale cóż, mam wrażenie, że Marta w sumie to daje się własnie traktować tak trochę, jak jakaś dziwka. On sobie nią pomiata, i też za bardzo sobie nic z tego nie robi. A dlaczego? Własnie dlatego, że pna W.Axl Rose dobrze wie, że wcisnie Marcie jakiegoś kolejnego kita, a dziewczyna po prostu mu w to uwierzy. Eh, szkoda, ze na świecie naprawdę są takie biedne, naiwne (chociaz moze to nie ich wina) dziewczyny i takie wredne istoty męskie, które potrafią to wykorzystać. Jakoś ja tam nie widzę swietlanej przyszłosci dla tego zwiazku...

    No i Donna i Slash. Pierwsza kłotnia? Na to wygląda. Ale najpierw co innego. Rozbawiło mnie to, iż Slash ma w domu soczek pomarańczowy :D ale tak, no przecież jakaś zapitka musi być. A teraz wracajac do owej pary. To tak na początku myślałam sobie, że nawet ta dwójka do siebie pasuje. Ale po tym rozdziale zaczęłam już w to wątpić. Mam wrażenie, że może i pochodzą z podonych światów, ale tak naprawdę nie mogą się zrozumieć. Slash, to w sumie zaczął sobie już mysleć tak, że Don jest jego i tyle. A dziewczyna chyba nawet nie zdaje sobie sprawy, że w myślach Slasha została już panią Hudson. Haha. Ale ja tam w tym sporze jestem za Donną. Ona się martwi o swoją przyjaciółkę, co jest przecież oczywiste. Kobiety już tak mają. A Slash tak za bardzo nie potrafi tego pojąc. Chociaż sam ma parę przyjaciół. Ale cóż... jak zwraca się do nich "ty pojebancu" czy coś podobnego. Taaa, Gunsi mają inne pojęcie przyjazni :D I w sumie, tu też nie widze jakiegos długiego i szczesliwego zycia.

    Ah, rozpisałam się.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  19. To ja wyjanie o co chodziło mi z tą dziwką. Nie o to, że ona nią jest, ale że Axl ją tak taktuje. Bo dobra, ona mu teraz jeszcze nie dała.. ale w końcu Rudy dopnie swego i zaczną ze sobą sypiać. I wtedy własnie mam takie wrażenie, że Axl będzie miał w niej taką swoją prywatną dziwke, wiesz.. nie zaleznie co zrobi, co powie, to ona mu wybaczy. No ale nie chodziło mi o to, że Marta jest tą dziwką, a o to, że tak Axl ja traktuje. Tak mi się wydaje, że tak traktuje.

    A czemu, Ty chcesz do mnie tak ładnie mówic, hmm?

    OdpowiedzUsuń
  20. O jeny, ktoś mnie lubi. Święto. Haha, muszę gdzieś to zapisać. :D

    Nie no.. nie mam powodu, aby nazywać Martę dziwką, bo w sumie do dziwki, to jest jej bardzo daleko.. za porządna dziewczyna, aby nią być.. no tylko w oczach Axla chyba nią jest.. ale mówisz ze zmienie zdanie? Hmm, ciekawe.. ciekawe..

    OdpowiedzUsuń
  21. No to zobaczymy, czy Ci się uda zmienić moje myślenie.

    Ah, mysle nad tym, aby zamówc sobie jakiś szablon, ale kompletnie nie mam wizji, jak on ma wygladac... masrka.. ostnio cos ciezko mysle

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak, tak. Możesz tak do mnie pisać :D

    A to mi też nie będa chcieli zrobic.

    OdpowiedzUsuń
  23. No tamten szablon jest fajny.

    Wlasnie, z tym szablonem na bloga, to jest naprawde zawsze najwiekszy problem :(

    OdpowiedzUsuń
  24. Och... Zupełnie przerzuciłam sięna Slasha! Uwielbiam ich! Ich kłótnie są boskie i szczerze mówiąc wciąż czekam :D wiesz o co chodzi.. Śmiesznie by było, Donna jest dziewicą a Slash ją rozdziewicza. Zupełnie inaczej niż z Axlem... Zawsze jest albo megaźle albo zajebiscie wspaniale, a wspaniale jeat wtedy, gdy się ruchają.. Ale.. Może tak ma być.? Może chodzi o to aby Marta zauwazyla ze w tym związku jest więcej krzyku niż prawdziwej miłości, o której powrocie marzyłaa ona już może nie wróci...
    Slash i Don <3

    Illusion user

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że co do Twojego 'wciąż czekam...' może się coś ruszyć, ale nie obiecuję! : x
      a Marta i Axl... Zmieni się może to zdanie po następnych rozdziałach. :)

      i dziękuję za komentowanie, bo chyba poraz kolejny widzę od Ciebie komentarz, mimo, że nie wiem kim jesteś.

      Usuń
    2. To prawda, nie pierwszy raz tu jestem i komentuję :) Jestem Illusion user, a tak naprawdę Dolcezza :P

      Usuń
  25. No, także JESZCZE RAZ: to z wielokropkami załatwiłaś trochę, to dobrze. ; ) Marta płacz, Axl słodzi, Marta jąkanie, Axl wnerw, ale twardo słodzi. Lubię to, ale nie dawaj tego zbyt często. : D Don marudzenie, Slash wnerw, Don wrzask, Slash wnerw i od początku. : D Nie powiem Ci w tym momencie: 'to true story, bro', bo przecież obie postacie są na zajebiste wyczucie, ale bardzo to lubię. Uwielbiam Donnę wyprowadzającą człowieka z równowagi, tak jak i to, że potem Slash przypadkiem ją rozpracowuje i kończy zabawę. Każda z Twoich postaci idzie z charakterem w określonym kierunku, więc raczej nie będzie niespodzianek na takim poziomie. Ale akcja ? Tu masz wolne pole. Czekam na resztę. : D No i D-Z-I-Ę-K-U-J-Ę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba troszkę Ci się nie spodoba, bo będzie słodzenie w dwóch następnych rozdziałach :(:(

      Usuń
  26. a tutaj nowy :) http://my-little-rocket-queens.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  27. Będę informować oczywiście i przeczytam Twoje, jak tylko znajdę chwilę :] so-fuckin-easy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. No więc tak.. Wczoraj trafiłam na to Twoje dzieło. Na początku tak to wszystko nie bardzo do mnie przemawiało. Po kilku rozdziałach zmieniłam zdanie.. Kiedy Marta ''wybaczała'' Axl'owi .. ryczałam jak głupia, co jest nie lada wyczynem.
    Według mnie .. każdy ma swoje lepsze i gorsze dni. Sama też piszę opowiadanie o GN'R. ( http://welcome-to-my-life-honey.blogspot.com/ ). Byłabym wdzięczna jeśli mogłabyś informować mnie o nowych rozdziałach ;D Z góry dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  29. No i patrzcie panowie, przeprosił! Od początku wiedziałam, że tak będzie (nie ma, że nie!) No tak.. u Marty już będzie cacy, aż do następnego razu, ale co z Donną?? W sumie to się Slashowi aż tak nie dziwię ale może odrobinkę przesadził??.. Nie, przeczytałam dwa razy i jednak nie przesadził.. Chociaż z drugiej strony, tak dobrze im było razem, może nie? Ale, pierdole od rzeczy. Rozdział ciekawy i dobrze napisany, więc nie mów, że "niefajne", "chujowe", "no i tak dalej". Po prostu się wczuj.. No to by było na tyle mili panowie.
    Pozdrawiam

    ANF

    OdpowiedzUsuń