Ekhm... Nie wiem jakim cudem on się ukazał, ale... Jest. Nie będę komentować tego jakiej on jest wartości, bo w sumie jest chujowy. Nie wiem, wyszłam chyba z formy. Czytajcie więc, Ci którzy jeszcze zostali.
S l a s h.
Wieczór spędziłem bardzo miło, nie mam na co narzekać. Donna naprawdę zachowywała się o wiele lepiej, jak normalna dziewczyna, a nie odpierdalała jakby jej wszystko nie pasowało.
Nie uwierzycie kogo spotkałem, Clarisse, po raz kolejny. Sądziłem, że raczej jak ją znajdę, to w barze, a nie przed swoim domem. Chyba przed nim koczowała, bo od razu jak wyszedłem, to ją zobaczyłem. Zaczęła opowiadać w skrócie, co się działo gdy ich zostawiłem.
Wściekłem się, sam nie wiem dlaczego, ale tak wyszło. Duff ją przeleciał, ale nie... Nie to mnie wkurzyło, a fakt, że najpierw ją naćpali. Laska nie ma doświadczenia z alkoholem i narkotykami, a jeśli nawet, to nie w ilościach hurtowych. Co za ludzie, aż czasem mi jest za nich po prostu wstyd.
Nie mogę jednak powiedzieć, że sam nie jestem bez winy, bo też tak kiedyś robiłem, ale 'wydoroślałem' i liczyłem, że oni również...
Jak wiadomo, znamy takie jedno powiedzonko - umiesz liczyć, licz na siebie. W większości przypadków właśnie ono pasuje do sytuacji. Przekonałem się o tym na własnej skórze.
Zabrałem Clary ze sobą, na miasto, nie miałem zamiaru tłumaczyć Donnie co się wczoraj działo, nie miałem wcale takiej ochoty. Poszliśmy się przejść, później wstąpiliśmy do baru, wiadomo, w porannych godzinach to raczej nikogo nie ma - na to właśnie liczyłem.
- Nie wiem co mam zrobić, mam takie teraz do Duffa obrzydzenie. - Mówiła, kręcąc głową, sam nie wiem czy ją zmuszał, czy nie, ale sam fakt, że ona teraz nic nie pamięta, to nie jest zbyt interesującym. Ręce trzęsły jej się jak galareta.
- Spokojnie, pogadam z nim, nie?!
Nienawidzę być taki bezradny, co ja niby mogę poradzić? Czasu nie cofnę, a raczej McKagan jej nie przeprosi, bo stwierdzi, że nie ma poczucia winy - bo niby za co, nie?
Czasem mam tak ochotę mu porządnie przywalić, bo wkurza mnie takie powierzchowne ocenianie kobiet. Wiem, też tak robiłem, ale nie wszystkie, a on każdą tak traktuje.
- Okej, chociaż nie chciałabym, żeby wyszło, że przyszłam na skargę...
- Spoko! Nie wyjdzie, powiem, że wyciągnąłem od Ciebie sposobem, hm?
Mała naprawdę się przejęła. Sam nie wiem co mam teraz myśleć po tym kretynie, jedyne co mi teraz przychodzi do głowy, to to, żeby mu wjebać. Ale tak porządnie! Chociaż nie. Najpierw niech przeprosi dziewczynę, później jak mu wybaczy, niech zrobi to samo ze mną, a na koniec jak powiem, że jest skończonym skurwysynem, moja pięść spotka się z jego mordą! Plan co najmniej doskonały.
D U F F.
Obudziłem się już sam. Szczerze? Nie spodziewałem się tego... Nie to, że coś... Ale myślałem, że zostanie do rana i jak to ja - skurwiel - ją wywalę. To właśnie tak mnie niesamowicie zdziwiło.
Jednak przecież nie ona jest najważniejsza. Ciekawe czy to normalne, że mam wyrzuty sumienia. Starzejesz się McKagan, nic więcej, a po prostu się starzejesz. Świat widzę schodzi na psy. Zadzwonię do Slasha...
- Ej, poje... Aa, gdzie Slash? Gdzie? Aaaaha. A kiedy... Nie wiesz... No dzięki... Nara.
Zajebiście jest. No cóż, pewnie spotkał się z Clary, chuj im obojgu w dupę. Nie McKagan, ogarnij się. Uderzyłem się w twarz na otrzeźwienie. Czyżby dziś nie miało być jakiejś próby? Ja jebcze, zapomniałem. Walnąłem się z otwartej dłoni w czoło.
Ja jako Duff McKagan, przyznaję się, wszem i wobec, że zawiniłem. Mówię jak najbardziej serio. Bardziej już pewny nie będę, mimo, że bardzo bym chciał. Przestać oczywiście gadać od rzeczy...
Wzdycham ciężko, podnosząc swoje ciężkie ciało z łóżka. Niesamowicie trudno przychodzi mi świadomość, że muszę wygrużyć się z ciepłej pościeli.
Ciepłe strumienie wody obmywają moje ciało. Odchylam głowę do tyłu. Czekam, aż resztki snu spłynął ze mnie. Niesamowite orzeźwienie. Szkoda, że woda z żelem pod prysznic, nie zmyją ze mnie poczucia winy.
Wymeldowałem się z pokoju.
I Z Z Y.
Patrzyła na mnie jak na szajbusa. Wiem o tym, gapiła się naprawdę dziwnym wzrokiem, pustym takim. Przez głowę przechodziło mi tysiące myśli, pomysłów, słów. Oczy stawały się mokre, nie wiem dlaczego. Czułem się jak dzieciak. Bałem się odpowiedzi, każdej jednej. Jasne było, że dostanę kosza, ale nie tylko to mnie przerażało, również to, że stracę w niej przyjaciółkę. Po czymś takim nie będzie już tak samo. Zjebałem to...
- Izzy... - W końcu z siebie wydusiła. Podeszła do mnie na kolanach, ujęła moją twarz swoimi delikatnymi rączkami... I tak patrzyła.
- Marta, ja... - Nie dokończyłem, coś mi nie pozwalało, a dokładniej jej usta, miękkie i słodkie usteczka... Cholera jasna, nie, tego to ja się nie spodziewałem. Całowała mnie tak szybko, miałem wrażenie, że zaraz zbraknie mi powietrza. Nigdy żadna mnie tak nie całowała... Taa, wiedziałem, co za dużo to nie zdrowo, musiała się ode mnie odsunąć.
Wydałem z siebie niezadowolone mruknięcie, zawsze tak miałem, a to na pewno było przykre co zrobiła.
Po podniesieniu swoich powiek w górę, ujrzałem jej śliczne oczy, wgapione, wręcz kurwa wpatrzone we mnie. Za nic nie wiedziałem co jest grane, co ona zamierza... W tym momencie żałowałem, że nie umiem czytać w myślach. Jak nigdy.
- Izzy... Ale ja jestem z...
- Wiem z kim jesteś, z moim najlepszym kumplem i niech tak zostanie! - Sam nie wiedziałem co mówię, praktycznie na nią nakrzyczałem. Spowodowane było to, niczym innym jak silnymi emocjami, które mną szargały. Chciałem ją mieć, całą, codziennie, w każdej minucie, każdego zjebanego dnia. Jednak pewnym było, że za żadne skarby nie będę miał.
- Ale...
- Żadnego "ale" po prostu... Ehh, kocham Cię, nic na to nie poradzę, nie? Z resztą! Nawet nie chcę nic zmieniać. Rose pewnie zrobiłby Ci krzywdę, gdybym się koło Ciebie zakręcił, a co mówić gdybym mu Cię odbił... Pewnie byśmy długo nie pożyli.
To brzmi chujowo, ale każdy wie jak niesamowicie nieobliczalny może być Rose. Niestety mój rodzący się w głowie pomysł nie jest do zrealizowania.
Romans naszej dwójki nie wchodził w grę.
Izzy, cholera jasna, co ci szkodzi?
Co mi szkodzi? Na przykład to, że Rose zabije moją Martę?
Od kiedy mówisz na nią `moja`?
Od teraz na przykład kurwa?
Nie chcę nic mówić, ale gadasz sam ze sobą, w myślach.
Ja pierdole!
- Izzy… ?
- Co? – Krzyknąłem na nią. – Słucham? – Dopowiedziałem po chwili o wiele ciszej.
- Zamyśliłeś się… O co chodzi?
Rozgryzła mnie, ale kurwa, najpierw laska mnie całujesz, a później się dziwisz, że się zamyślam. Pozdrawiam za inteligencje… Ja pierdole, Iz, ogarnij się! Mam powiedzieć prosto z mostu o chuj mi chodzi?
- Kurwa mać, kochanie, ja Cię kocham, co ja mam więcej powiedzieć? Rose, jesteś z Rosem, a ja jestem tym kurwa zjebanym, że miałem swoją szansę, dawno temu, a jej nie wykorzystałem! Jebać to, że Rose będzie Cię jedynie krzywdził, przeprosi i zacznie z nowym kontem. Chuj z tym, że ja byłbym o wiele lepszym facetem dla ciebie. To akurat wcale nie jest jebane przechwalstwo, ale mówię poważnie teraz.
- Izzy, jestem z Axlem, przed chwilą kazałeś mi nic nie mówić, bo mam być z nim i tak ma zostać… Mam mętlik, robisz mi mętlik w głowie… Pójdę już…
- Nie! Nigdzie nie pójdziesz! Masz ze mną zostać! – Naskoczyłem na nią. Ale nie mogłem jej teraz stąd wypuścić, wiadomą rzeczą było, że wtedy na spotkaniu, po takim rozstaniu, na pewno miło by nie było.
- Dobra…
Ej, ale… Co jest? Przytuliła się do mnie. Objąłem ją więc mocno w pasie, pozwalając by ułożyła sobie głowę na moim ramieniu. Chciałem jej tyle w tym momencie powiedzieć, ale kurwa mać, nie mogłem! Nie! Nie i koniec… Wpakujemy się tylko w gówno.
- Mała, chciałbym pokazać Ci, że naprawdę Cię kocham…
- Ale ja Ci przecież wierzę.
Cholera, kobieto musisz mi wszystko utrudniać? Podniosłem się, zaczynając ciągnąć ją delikatnie za rękę. Bardzo delikatnie, aby się nie spieszyć zbytnio. Zaprowadziłem ją wprost do sypialni. Kurwa mać, Stradlin, w coś ty się wpakował… albo wpakujesz? Ledwo zamknąłem za sobą drzwi, a dziewczyna była bez swojej ślicznej bluzeczki. Serce waliło jak widać nie tylko mnie jak młot. Bała się. Nie mnie, ale Rosa, dokładniej jego wściekłości. Ten furiat jeżeliby się dowiedział, skrzywdziłby ją. Jezusie Nazareński, może nie o tym teraz?
- Izzy, co robisz? Kotku…
- Tak, tak możesz do mnie mówić.
Uśmiechnąłem się do niej szeroko, mrucząc. Wiem, że zadała mi pytanie, ale widziała jasno i wyraźnie, czarno na białym, że czekają nas niezapomniane chwile…
Ja śnie, czy naprawdę coś dodałas?
OdpowiedzUsuńJenyyyyyyyyyyyyyyyy! Wiesz co? Poprawiłaś mi normalnie humorek!
ZNÓW MIAŁAM RACJĘ! ^^ Rozdział jak zwykle zajekurwabisty, chociaż króki, ale ważne, że w ogóle się pojawił. Romans Marty i Stradlina... Nie powiem, podoba mi się to. Może nawet bardziej niż opcja Marta+Axl. Slasha, Duffa oraz Clary troszkę za mało(McKagana zawsze mi mało! <3), ale żyję i mam się dobrze. Ogólnie rzecz biorąc JEST ŚWIETNIE, NIE WYSZŁAŚ Z FORMY, NIE PIERDOL, TYLKO PISZ! Amen.
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę, że tak wyszło :)
OdpowiedzUsuńJeżeli jutro nie pojawi się nowa notka z kontynuacją tejżeotosytuacjizaistniałejpomiędzyMartą,aIzzym naszą kochaną Edzię czeka śmierć. Ament.
OdpowiedzUsuńPrzekonam się, jak przeczytam, ale myślę, że warto :)
OdpowiedzUsuńNo to się teraz zacznie... ; > Kocham Cię Eddy i kocham Twoją bardzo, bardzo złą Martę. ; 3 Nie mogę się doczekać dalszej części historii i już zżera mnie ciekawość czy zrobisz tak jak dopowiedziałyśmy. XD Axlove lovelove. ; >
OdpowiedzUsuńOjejejejeje.... *________*
OdpowiedzUsuńPrzedstawiasz Axla jako naprawdę nieobliczalnego furiata, jakiegoś psychola. Aż tak nienaturalnie... To zamierzone?...
Oesu... Izzy i Marta... Ummm... Chyba nie muszę mówić nic więcej - like it!
NO CHYBA CIĘ POJEBAŁO. POWIADAMIAJ, POWIADAMIAJ I RAZ JESZCZE POWIADAMIAJ <3 Podobało mi się wszystko, ale wyjaśnię tylko to co najbardziej z powodu małego braku czasu. No to...Izzy i Marta. Ale ja się tym jaram *___* Jak ona się tak na niego patrzyła bałam się, że powie mu coś w stylu: ,,Ale ja cię nie kocham'' ,,Jak możesz!? Ja jestem z Axlem!''...ale nie! Ona go chyba też jakoś tam kocha :D Końcówka z tym kotkiem...ach, pobudzasz moją wyobraźnię! Jestem strasznie, bardzo pozytywnie zaskoczona tym nagłym rozdziałem :D Mam nadzieję, że niedługo będzie coś nowego!
OdpowiedzUsuńAha, czy mogłabyś powiadamiać na tacy-pozostaniecie? Bo na ten drugi blog rzadziej wchodzę i mogłabym nie zauważyć powiadomienia ;)
POCAŁOWAŁA GO?! O KURNA! O.O Ja pierdzielę, ale się stało... Axl będzie zdradzany? No tego jeszcze nie było :D
OdpowiedzUsuńTy! ty mnie powiadamiaj, mimo wszystko! Ja na każdy rozdział czekam z utęsknieniem, więc nie ma opcji, abym przestała czytać! :D
No, to pamiętaj, jak tylko wstawisz nowy, powiadom! Nie mogę się doczekać! :)
Cholera no, napisałam piękny komentarz, zmuliło neta nie dodało, potem mi się jakieś nienormalne aktualizacje pojawiły. I mi wyłączyło komputer.
OdpowiedzUsuńNo, to w skrócie, bo nie mam siły pisać tego samego 3 raz. Mam nadzieję, że Slash i Donna będą wreszcie razem, tak na poważnie. Duff mnie wkurzył. Slash się zachował jak starzy brat Clary, co do niej to mam nadzieję, że jeszcze pociągniesz jakoś jej wątek. Najważniejsze, a więc cholernie mnie zdziwiła reakcja Marty, bo gdyby tak na poważnie myślała o Axlu to by go nie zdradziła. Szkoda mi go, pomimo, że jest on trochę psychiczny to jednak on ją kocha. Izzy też się zachował ciut nie w porządku, bo zaliczyć dziewczynę kumpla, to chyba niezbyt uczciwe. Jednak mam nadzieję, że Marta będzie z Axlem i wszystko się pomiędzy nimi ułoży. W końcu czekali na siebie tyle lat. Szkoda by było zaprzepaścić to uczucie.
Skaczę z radości, że wróciłaś. Rozdział bardzo dobry, wszystko pięknie opisane, szkoda, że krótki. Dawaj kolejne, bo nie wytrzymam, Informuj mnie dalej, koniecznie! :D
Ale się wkurzyłam. Normalnie miałam już napisany prawie cału długasny komentarz i mi wyłaczyli prad i wszystko poszło sie... no nie bede sie tu brzydko wyrazała. I musze psac jeszcze raz, nieee :( Ale dobra, zrobie to dla Ciebie, bo tak długo tu nic nie było, to teraz nie ładnie, jakbym tego nie skomntowała, haha.
OdpowiedzUsuńNa poczatku, to chce Cie napisac, że mi brakowało tego opowiadania, brakowało mi pisania komentarzy i brakowało mi Ciebie. Kurde, mam jakis przypływ uczuc, nie jest ze mna dobrze. No i zimna idzie, a przeciez na wiosne ludzie staja sie bardziej uczuciowi. Chyba po prostu zaczynam sie starzec, haha. Ale dobra, no to sie bardzo ciesze, ze cos napisałas. Ze sie zmobilizowałas i cos tu dodałas. Wiem, ze pisanie opowiadan, to jest naprawde bardzo ciezka sprawa. Dla niektórych wydaje sie byc to taka łatwa i przyjemna rzecza. A cos sobie napisze i wstawie na bloga, ale ci ludzi juz nie biora pod uwage tego, ze tak naprawde napisanie rozdziału, to czasem jest droga prze męke i nie da sie jej tak łatwo przejsc. Sama mam juz takie mysli, aby zakonczyc swoja karierę pisarska i pozegnac się z moją cześcia osobowisci, która jest Rose autorka bloga. W sumie, to tak szczerze powiem, ze juz taka decyzja podjełam. Jestem własnie w trkacie pisania opowiadania, które bedzie juz ostanim na moim blogu. No coz, juz tez mnie to wszystko nie cieszy tak jak kiedys... chyba po prostu z tego wyrosłam. Kiedys trzeba było. No dobra, ale w sumie, to ja sobie tu tak pisze i pisze, a nic sesnownego z tego pisania nie wychodzi. Jakos mi tak ostatnio uciekaja wątki, eh.. wybacz.
Na poczatku komentarza (dobra, poczatek komentarza w jego połowie) napisze Ci, ze chce Cię walnosc w głowe deska kolezetową za to, iż uwazasz, ze to ten rozdział jest chujowy. Nawet nie chce wiedziec, dlaczego tak myslisz, bo nie przyjmuje twoich argumentów do swiadomosci, rozumiesz? Po prostu sie z tym nie zgadzam. Podam Cie do sądu i bedziesz mi płaciła odszkodowanie za staraty moralne spowodowne tym stiwerdzeniem, haha. Dobra, a tak na powaznie, to teraz moze naprawde przejde do komentowania tego rozdziału? Przydało by sie, prawda?
Hmm, powiem Ci szerze, ze na poczatku miałam trudnosci z załapaniem kim jest Clary, bo tak troche zapomniałam, co tam sie działo wczesniej, a nie mam czasu, aby sobie to przypominac. Dobra, ale potem mnie oswieciło i juz wiem, ze jest to kolezanka Slasha ze szkoły, która Duff przeleciał. I wiesz co Ci napisze? Normalnie, to mnie tu pozytywnie zaskoczyłas. Nie dlatego, ze ja przelecial, bo w tym w sumie, to nie ma nic dziwnego. To sie pewnie zastanawiasz teraz czym, prawda? A juz mówie. Chodzi mi o to co teraz mysli sobie Clary. O to, ze czuje obrzydzenie do McKagana i tak dalej. Jest to jednak cos innego, bo najczesciej w opowiadaniach jest tak, ze jak laska spedzi noc z Gunsem, to potem jest wielka miłosc i zostaje im tylko dzieci płodzic. A tu jednak jest innaczej i jest to jakas taka mała i miła odmina, haha. No dobra, to Clary czuje sie zazenowana i raczej załuje tej nocy, wolała aby ona sie nie stała, a Duff? Duff na poczatku nic sobie z tego wszystkiego nie robił, ale potem cos go sumienie tknęło. W sumie, to zastanawiam sie dlaczego? Po prostu zaczał dorastac i w jego mózgu zaczely zachodzic jakies pozytywne przemiany, czy moze chodzi o to, ze ta dziewczyna jest kumplea Slasha? Mam nadzieje, ze napiszesz jeszcze jakis rozdział i sie to wyjasni. No a Slash... Hudson zachował sie w tym wszystkim jak prawdziwy przyjaciel, chociaz juz za wiele nie mógł zrobic. Trudno, stało sie i czasu sie nie cofnie, ale jednak dziewczyna mogła mu sie wygadac, a tu juz wiele.
No i teraz moja ulubiona część czyli Marta i Izzy. To Stradlin wyznał miłosć, Marta trochę się zszkowała, co jej sie w sumie nie dziwie. Tez bym była pewnie w szoku na jej miejscu. Jednak, to nie jest łatwe uczucie, kiedy tówj przyjaciel mowi ci ze cie kocha, a ty jestes z innym facetem. No tak po prostu przejabane. No i w tym momencie staram sie rozszyforowac zachowanie Marty. Pocałowała Izzy'ego, ale własnie zastanawiam sie dlaczego? Czy ona cos do niego czuje, czy to był po prostu impuls i za bardzo nie panowała nad soba? W sumie tak tez moze byc. Spedziła u Stradlina miło czas, tak jak pisałam pod poprzednim rozdziałem, to po prostu wygladała na taka szczesliwa i tu nagle on wyjezdza z takim tekstem.
UsuńNo ale dalej poszli chyba do łozka, no chyba ze jeszcze moze byc taka chwila ockniecia sie i tak naprawde nic miedzy nimi nie zajdzie.
Rozbawiły mnie mysli Stradlina. Chociaz tak naprawde, to nie ma w tym nic zabawnego. No coz, facet ma teraz duzy problem i tyle... szkoda mi go tak naprawde...
No dobra, to ja koncze ten komentarz. Wiem, ze jest nudny i połowy to nie da sie czytac i w ogole nie wiadomo o co chodzi. Ale chyba musiałąm po prostu ci sie wygadac, bo tak dawno nic nie pisałam, haha. Mam nadzieje, ze to nie byl ostatni rozdział i coś jeszcze napiszesz. A jak nie, to ja cię znajdę i cię muszę, abys cos napisała. I sobie tak mysle, ze nawet te osoby, które skomentowały ten rozdział przede mna, to mnie popra i mi w tym pomoga, haha. Jak widac, to jest isc dosc sporo.
Pozdrawiam :*
A takie tam, moje przemyslenia
OdpowiedzUsuńTAAAAAAAAAAAAAK! CZEKAŁAM NA TO!!!!!!!
OdpowiedzUsuńIzzy pocałował Martę, albo Marta Izzy'ego, ale to jest takie zajebiste, że głowa mała. Ja czekałam głównie na ten moment. Czy oni będą razem? Czy to nie sen? IZZY I MARTA O MÓJ BOŻE ! ♥♥♥♥♥
Za mało Slasha. Stanowczo za mało, ale ujdzie. Podoba mi się ogólnie twój sposób pisania. Taki bezpośredni. Nie owijasz w bawełnę, walisz prosto z mostu, lubię to :D
Na początku nie wiedziałam kim jest Clary. Kurwa. Ale przypomniało mi się pod koniec rozdziału, że to ta przyjaciólka pana Hudona. Szkoda, że dopiero pod koniec ;_;
WCALE NIE WYSZŁAŚ Z FORMY, NIE, NIE, NIE!
O MAJ GASZ, DŻIZYS KRAJS WCIĄŻ SIĘ JARAM IZZYM I MARTĄ, JESTEM GŁUPIA? *_______________*
Pisze z komórki, wiec postaram sie maksymalnie skrócić. Po pierwsze, slash i donna. Bardzo dobrze, że zaczęło. Mi sie ukladac, a ona odważyła się z nim przespać. Bardzo pozytywnie. Jeśli chodzi o axl'a to od pocsatku go nie lubilam. Jak tylko pojawił się po tym koncercie to miałam go za Chuja przez duże C. Izzy jest uroczy i ją miejscu marty nie czekalabym na rosa tylko na niego. Duff. Nie lubie go, bo ma w sumie najbardziej dziecinne podejście do życia, ze tak powiem. Ale skoro sumienie daje o sobie znać, to widze 2 tyk jakies przeblyski inteligencji. Może jest dla niego szansa. MOZE. A przynajmniej mam taka nadzieje. Clary. No przynajmniej wiadomo, ze laska się jakoś szanuje. W tamtych czasach dziewczyny miały raczej w dupie z kim śpią. A przynajmniej w La. Slash zachował się wprost cudnie! Kocham to. Mniejsza, ze oni sie wzqjemnie rozdziewiczyli, a ona go chyba kochała kiedys, ważne, ze nie patrza na siebie w ten sposob. Mam nadzieję, że pociagniesz ta sprawe. mam też dziwne wrażenie, że donna i marta dogadały by się z clary. Musimy pogadać, ale nie ma kiedy ;/ może się jakiś na fikcji zgadamy. Iga/Clary ;*
OdpowiedzUsuńBoże moje marzenie się spełniło!!! Dziękuję ci za to!!! Rozdział nie jest chujowy jak to powiedziałaś, albo coś w tym stylu jest... jest.. po prostu... Jakie to piękne... Dobra ja biorę się w garść uff... To zacznijmy od początku czyli od Slasha widzę, że on jako jedyny stara się nie być skurwielem. I fajnie bo może z Donną mu się ułoży. Duff okazał się totalnym dupkiem, ale ma poczucie winy czyli nie jest jeszcze stracony. Ciekawa tylko jestem jak tam się potoczą losy Clary i, że Duff ją przeprosi! Ale teraz!!! Przejdźmy do Izziego i Marty!!! Nie mogłam się tego doczekać! Nie napiszę dużo bo chyba nie dam rady... To było takie słodkie!!!! I ta ostatnia scena... Mówiłam, że więcej nie uda mi się napisać. Przejdźmy więc do końca końców. Mam takie pytanko i liczę na to, że mi na nie odpowiesz. Czy zamierzasz to kontynuować wiesz dalej ciągnąc tego bloga? Ja będę go czytać do końca, ale chcę wiedzieć czy to już jest koniec. Oby nie, ale nie chcę żyć w niepewności. I to tyle- teraz widzę, że zaczyna się prawdziwa akcja i, że się nie poddasz życzę ci wszystkiego dobrego i pozdrawiam najmocniej ;*
OdpowiedzUsuńNie no, dlaczego bym miała nie chcieć, ja przepraszam, bo ostatnio jestem cholernie nie do życia i w ogóle, nie odpisuję, nie komentuję więc PRZEPRASZAM bo przez ostatnie tygodnie byłam w chuj zalatana, a teraz to jestem dosłownie, bo właśnie czekam na samolot
OdpowiedzUsuńHIHIHIHIHI ale mi sucharek się udał!
Dobra, sorka za tą ekspresję.
Ale obiecuję że będzie lepiej jak tylko moje życie się uspokoi :)
Informuj mnie dalej. Z resztą jak przestaniesz to Ci nie pomoże, bo i tak będę sprawdzała czy coś dodajesz :P
No nareszcie! Axl nie zdradza, tylko zostaje zdradzony! Pięknie :3. Mogę to czytać godzinami- serio. Wcale nie dostrzegam tu jakiegoś spadku formy. Wręcz przeciwnie. Chyba coraz lepiej się wszystko kręci, świetne.
OdpowiedzUsuńSkurwiel Duff- podoba mi się. Na każdym blogu, jest zdecydowanie za milusi.
Odważny Izzy- też mi się podoba, bo na innych blogach, jest cichy, mało go i...jest mega *_*
No proszę, Slash przyjaciel na dobre i złe, obrońca skrzywdzonych przez Duffa, wymiar sprawiedliwości... ile on jeszcze funkcji jednocześnie pełni? :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, McKagan, coś mi się zdaje, że to poczucie winy, to tylko tak na chwilę. On pewnie jest tym zimnym draniem, na jakiego niedawno wyszedł, tylko sam jeszcze nie potrafi się do tego przyznać. Cóż... trzeba umieć panować nad swoimi emocjami, zachciankami, nad swoimi częściami ciała może też i nad męskimi hormonami przede wszystkim. Przed Duffem długa droga, bo nie zanosi się na to, aby w najbliższym czasie udało mu się czegokolwiek nauczyć, a szkoda.
Nie wierzę, że Rose jest aż tak nieobliczalny, że aż skłonny do morderstwa. Przecież może mieć każdą jedną laskę, a Marty też jakoś specjalnie nie traktuje. Sama nie chciałabym być z takim brutalem, ale tak czy siak, powinna mu powiedzieć w prost, że nie chce być tak tratowana, że ten związek nie ma sensu i niech Axl zastanowi się, co ma być dalej...
No bo teraz to się pewnie doigra.
Pozdrawiam!
http://sunsethollywood.blogspot.com
Jezusiu aż mi słów zabrakło. Nie no fajny, nawet bardzo. Wiadomo ja się nie rozpiszę, bo mi się wszystko podoba. Dla mnie jesteś mistrzem pisania opowiadań. Tylko zastanawia mnie kwestia Marty i Izziego. Oby Rose nie popełnił jakiegoś morderstwa, bo nie byłoby zaciekawie. Zresztą on jest do wszystkiego zdolny.
OdpowiedzUsuńWYJEKURWABISTE !
OdpowiedzUsuńAŻ CAIRY MAM .
ZAJEBIŚCIE PISZESZ I MAM NADZIEJĘ , ŻE BĘDZIESZ NADAL TWORZYĆ ;D
Muszę w końcu przeczytać twoje opowiadanie od początku, bo jakoś nie mogę się do tego zabrać;D Aaaale...jest świetnie i ta część jest świetna i no. To by było na tyle;)
OdpowiedzUsuńA, tak przy okazji. Izzy myślący: "Jezusie Nazareński"... to takie abstrakcyjne xD
I niech Axl sobie znajdzie nową laskę, Marta powinna być z Izzym:)
Szkoda, że tak długo czekaliśmy na rozdział wyszedł ci świetnie :)
OdpowiedzUsuńZacznę od Slasha, bardzo miło, że jest jak starszy brat dla Clarisse ale jakoś mi ciężko z takim Slshem, któremu na czymś zależy, no rozumiesz .. No i mam nadzieję, że już z Doną będzie dobrze jakoś.
No i szczena mi opadła pod koniec jak Izzy z małą Martą się będą razem gzić. Ciekawa jestem reakcji Axl'a jak się o tym wszystkim dowie. Widzę, że będzie się działo.
Proszę mnie na nowo informować na blogu o rozdziałach. I jeśli będziesz miała czas i ochotę to zapraszam do mnie na nowe opowiadanie :)
Hej, to ja Isbell1012. Chciałabym tylko cię poinformować, że coś się stało z moim mailem i usunął mi się blog. Staram się to naprawić :/
OdpowiedzUsuńhttp://get-in-the-ring-motherfucker.blogspot.com/ Zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńNie no, po prostu muszę... Piękny szablon. Cudny!
OdpowiedzUsuńMogę wiedzieć jak go stworzyłaś?...
Zapraszam na nowego bloga http://wake-up-time-to-die.blogspot.com/ :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZapraszam na prolog nowego opowiadania na: http://wake-up-time-to-die.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPierwszy rozdział ;P
OdpowiedzUsuńhttp://breath-of-memories.blogspot.com/2012/10/rozdzia-1.html
Proszęęę dodaj kolejny rozdz.
OdpowiedzUsuń2 i 3 rozdział. wpadnij jak znajdziesz czas ;P
OdpowiedzUsuńhttp://breath-of-memories.blogspot.com/
OŁ YEEE czekałam na ten moment..Izzy i Marta<3
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem dobrze wybrała...bo Axl...no ludzie z nim sie NIE da żyć...ale pewnie w magiczny sposób będą razem ;___;
Jak coś to zapraszam do mnie :P
http://whole-whotta-love.blogspot.com/