Jedynie ode mnie - wpisywać się do karty "informowani" to ważne.
Ehhh... + Dedykacja dla niejakiej Comy.
M a r t a.
Wróciłam do domu późnym wieczorem, Axla nie było. Może to i dobrze? Położyłam się spać, po tym jak wzięłam prysznic... Za to rano zrobił mi niesamowitą awanturę. Wszystko poszło o jedno moje, niewinne pytanie 'Gdzie wczoraj byłeś?' od teraz wiem, że nie mam prawa zadawać mu jakichkolwiek pytań. Wydzierał się na mnie jak na psa, prawie mnie uderzył. Rzucał tekstami takiego typu jak 'zazdrosna jesteś?' lub 'no wiesz, ja też kurwa nie wiem gdzie ty łazisz ze Stradlinem i co z nim robisz'. Byłam na niego wściekła, jednak gdy wyszedł trzaskając drzwiami, zaczęłam płakać... Przerasta mnie to, całe jego wybuchowe podejście do wszystkiego i wszystkich. 'Takiego chciałaś, takiego masz'... Boże mój kochany, jak tak dalej pójdzie, wyląduję w psychiatryku.
Ta jego oschłość, bezuczuciowość i chłód... Bolą. To już nawet nie jest denerwujące, bo nie dzieje się sporadycznie, to jest monotonne, staje się nudne... Traktuje mnie jakbym była dla niego nikim szczególnym. Aż zaryzykuję i stwierdzę, że... Zastanawiałam się nad zostawieniem Williama. Miało być całkowicie inaczej, miał się zmienić, postarać, sprawić, że nie będę cierpieć... A on jet wciąż taki sam, kurwa, strasznie się użalam, jednak... Czasem można.
- O co Tobie kurwa chodzi?! - Usłyszałam, jednak nie podniosłam wzroku znad książki.
- O nic. - Powiedziałam sucho. Tak postanowiłam grać, zabawa będzie fajniejsza gdy każdy z nas będzie grał na tych samych zasadach, sprawiedliwość musi być.
- No kurwa przecież widzę, może byś zostawiła tą jebaną książkę i spojrzała na mnie? Skoro do Ciebie mówię? - Nawet nie musiałam jej odkładać Axl sam ją 'odłożył' bo raczej nie było to normalne... Wyszarpnął mi ją, rzucając w kąt salonu.
- Nie mam Ci nic do powiedzenia. Aaa nie! Wróć, ty masz mi coś do powiedzenia, czekam na Twoje wyjaśnienia. Powiedz dlaczego tak odpierdalasz?
- Co kurwa? Dziewczyno, o co Ci w ogóle chodzi?
- Powiedz mi jasno, na czym stoję...
- Co?!
- Chcesz jeszcze ze mną być? Chcesz mnie? - Dopiero teraz podniosłam się z fotela, na którym siedziałam.
Rose spojrzał na mnie niezrozumiałym dla mnie spojrzeniem.
- Marta dobrze się czujesz? Prześpij się może.
- Co? Pytam Cię o coś!
- Pragnę Cię! Nie tyle chcę, ja ciebie pragnę, wciąż mi Ciebie mało.
- Jasne... - Odwróciłam wzrok, nienawidzę go za to, że kłamie mnie w żywe oczy.
- Nie kłamie! Nigdy Cię nie okłamałem, zrozum to! Każdego dnia kocham cię coraz bardziej, w każdej sekundzie każdego dnia, rozumiesz?
- Nie.
- Marta kurwa mać!
Nie mogłam wytrzymać, on miał dwa oblicza, dwa odmienne oblicza. Wyminęłam go, ruszyłam w stronę tarasu. Musiałam się przewietrzyć. Usiadłam na krzesełku. Skupiłam się na odpoczynku, chciałam teraz oczyścić umysł z nieprzyjemnych myśli
Boże nie! Muszę myśleć o czymś innym... Schizuję kurwa, ze mną już jest niesamowicie źle, a będzie jeszcze gorzej... Nie mogę na to pozwolić, nie i koniec! Niech to szlag jebany trafi!
Ostatnio zastanawiałam się nad moim życiem. Od kiedy wróciłam z Willem do L.A. nie miałam pojęcia, że jeszcze kiedykolwiek będę miała jej dość. Mojej przygody, tutaj na ziemi. Coraz częściej siedzę sama, coraz mniej się uśmiecham, coraz rzadziej mam ochotę wstać z łóżka. Jest niedobrze, bardzo niedobrze bym powiedziała. Trzeba coś zmienić. Może samą siebie? A kiedy jednak to nie o mnie chodzi? Jeśli o człowieka z którym śpię w jednym łóżku?
Ha ha ha i ha... Położę się, a jutro znów wstanę i zacznę dzień w piekle. Będę udawać, że wszystko dobrze i pięknie.
Ostatnio zastanawiałam się nad moim życiem. Od kiedy wróciłam z Willem do L.A. nie miałam pojęcia, że jeszcze kiedykolwiek będę miała jej dość. Mojej przygody, tutaj na ziemi. Coraz częściej siedzę sama, coraz mniej się uśmiecham, coraz rzadziej mam ochotę wstać z łóżka. Jest niedobrze, bardzo niedobrze bym powiedziała. Trzeba coś zmienić. Może samą siebie? A kiedy jednak to nie o mnie chodzi? Jeśli o człowieka z którym śpię w jednym łóżku?
Ha ha ha i ha... Położę się, a jutro znów wstanę i zacznę dzień w piekle. Będę udawać, że wszystko dobrze i pięknie.
D o n n a.
Odpowiedź jest jedna. Oczywista. Jasna. Nie ma się nad czym zastanawiać. Rozważyłam wszystkie za i przeciw. Robiłam drzewko decyzyjne, czy jak ono się nazywało...
Za : Mam dosyć. Mam dosyć. Mam dosyć. Slash się ze mną nie liczy. Czuje się intruzem. Mam dosyć. Co ja kurwa w ogóle tutaj jeszcze robię? Pierdole to, wracam do domu, nie? Haha, miały być przykłady...
Przeciw : Marta.
Sama widzisz głupia idiotko. Nawet Slash Cię nie chcę. Nikt Cię nie chcę, w sumie to Marta nawet ma mnie w dupie. Czyli...
Przeciw : Marta.
Wszystkie argumenty za, żadnych przeciw, a więc...
Slash…
Nie wiem od czego zacząć… Chyba najlepiej będzie prostu z jebanego mostu, prawda? Tak, to będzie najlepsze. Może nie napiszę niczego krótko, zwięźle i na temat, ale whatever. Odchodzę. Nie martw się, nie będę robić szumu i afery, gdy wrócisz już nie będzie ani mnie, ani moich rzeczy, ani żadnych wspomnień o mnie. To koniec. Chociaż… Właściwie jaki koniec? Nic się między nami nigdy nie zaczęło. Nie było Cię przy mnie. Ani ciałem, ani sercem. A nawet jeśli Twoje ciało było obok to reszta błądziła gdzieś daleko. Nie chcę tak żyć. Nigdy nie chciałam.
Wiesz, masz rację, na zawsze zostaniesz wiecznym nastolatkiem. Miałeś mnie głęboko w dupie, teraz ja postaram się mieć tam Ciebie. Jesteś kurwa niepoważny! Szczerze mówiąc, mogłam się tego spodziewać. Mogłam domyślić się, że potraktujesz mnie jak pustą lalkę, zabawkę, którą szybko się znudzisz. Jednego tylko nie rozumiem. Do czego byłam ci kurwa potrzebna..? Do czego?
Donna.
A teraz kurwa, żegnaj jebany Slashie, witaj wolność... Wypierdalam stąd... Od czego by tu... Idę się najebać!
I z z y.
Nienawidzę Stevena! No kurwa, nie dziwcie mi się proszę. Przylazł do mnie. Nie, to nie to mnie tak wkurwia, bo w końcu kumpel, ma prawo... Ale drodzy moi, cholera, on przyszedł oglądać MODE NA JEBANY SUKCES! Załamałem się. Resztki szacunku do tego człowieka... Prysnęły. Ja wiedziałem, że dragi ryją w bani. Naprawdę znam się na tym. Jej! Jednak żeby aż tak bardzo?! Nie-mo-gę!
- Steven! Wyłącz to, przecież to jest syf! - Wydarłem się na niego. Skurwiel zaczął uciszać mnie, ruchem dłoni.
- Ciiii! Taylor, zobacz jaka zajebista!
- Że kto?
Adler podekscytowany leci do ekranu, aby wskazać mi paluchem laskę, o której mówi... Myślałem, że mówi o tamtym facecie... Mniejsza o to. Ja pierdole, zabije go zaraz za to, że mi wypacykował telewizor! Wylizywał będzie, aż na błysk, zobaczy!
- Czujesz to, jakby ona była tak... - Zaczął wymachiwać rękami. - Bez tego... Znaczy sukienki?! Widzisz to oczami wyobraźni tak jak ja to widzę? - Spojrzał na mnie, ja spojrzałem na niego.
- Nie.
- Nie, kurwa! Widzisz, ale uwielbiasz mnie gasić, a ja Tobie powiem : Taki chuj! Nie zgasisz mnie, Stradlin!
- O jejku, jejku.
Gdy wywracałem oczami, do mojego salonu przyszedł Duff. Mam nadzieję, że on też skrytykuje te pomyje... Opery mydlane, phi, na co to komu? Ooo, przyniósł mi piwo. To dopiero przyjaciel. Odkapslowałem je zębami, po czym upiłem duuży łyk.
- Poratuj mnie, kurwa, Duff! Widzisz co on ogląda. Ja Ciebie błagam... - Szukałem w nim pocieszenia. Ale kurwa, bez dziwnych skojarzeń.
- Widzę. Musi to być poważna sprawa, żeś taki kurwa rozmowny i wygadany Stradlin.
- Bywa.
- E! Popcorn! - Krzyknął do Adlera, ten nawet się nie odwrócił, tylko zaczął nas uciszać. Znów machając na nas ręką, no w chuj miły, mocno mnie wkurwiający gest.
- Odjeb-cie-się! Oglądam! - Krzyknął na nas, wkurzony. Nigdy chyba się nie wydzierał. Cholera, ale mu zryło tą banie...
- Chcę Ci coś powiedzieć.
- No dobra, dawaj, szybko... - Odwrócił się do nas na chwilę, krótką chwilę.
W tym czasie Duff sobie wstał, przyjął pozę na... Przemawiającego Hitlera, tak, musiał go zahipnotyzować kurwa! Przemówił. Paplał coś od rzeczy, a skwitował wszystko : No właśnie, Ridge zginie w Modzie na Sukces. Dokładnie będzie to w 2012 roku! Jeszcze wspomnisz moje słowa!
Myślałem, że jebnę Adler przeraził się nie na żarty. Wyskoczył do McKagana z pięściami, każąc mu - odszczekiwać to co powiedział. Mało się nie osikałem. Szkoda, że jednak go nie pobił. Dobre to było, poryczałem się.
- Oj Steven, Duff nigdy nie miał racji, co się przejmujesz, a z resztą, niedługo koniec świata jest. To gdzie nam do 2012 roku, to jeszcze 25 kurwa lat! Ogarnij dupę! - Powiedziałem wycierając łzy. Stradlin, ryczysz ze śmiechu, co Ci jest pedale.
- Jebie mnie to! Ma to odszczekać!
- Nie odszczekam, bo mam rację!
Rozdział jest krótki. Spowiadać się nie będę. Jest jaki jest.
Stevenowo-Izzowo-Duffowa część jest dla urozmaicenia. Każdy chyba lubi tych zjebów.
wpisywać się do karty "informowani" to ważne.
Stevenowo-Izzowo-Duffowa część jest dla urozmaicenia. Każdy chyba lubi tych zjebów.
wpisywać się do karty "informowani" to ważne.
Oł Gad, jestem taka zajebista ^^ ...Znaczy się, Ty jesteś xD Ciii, tego nie było, to się wytnie. Pięknie, genialnie, tylko ten Rose na szablonie mnie przeraża, bo wygląda jakby chciał mnie zjeść. OCZYWIŚCIE, ŻE KAŻDY KOCHA TYCH ZJEBÓW, A JUŻ NA PEWNO JA DUFFA <3. Co by tu jeszcze..? Zajebisty list. Rzucił mnie kurwa na kolana. Cud, miód i whisky <3
OdpowiedzUsuńwow fajny blog :) tylko to imie Marta troche mi przeszkadza, jak będe miała czas na pewno przeczytam wszystko od początku <3
OdpowiedzUsuńAle fajnie :) Przeczytam, jak znajdę chwilkę :)
OdpowiedzUsuńZawsze jest fajnie :)
OdpowiedzUsuńSzczerze....
OdpowiedzUsuńBardziej zajebistej historii nie widziałam.
Podoba mi się ten blog więc nie spieprz tego ;D
Hmm, dobra, to od razu przejdę do senda sprawy.
OdpowiedzUsuńAxl, jak on mnie wkurza. Mój kochany Axl, ja nie wiem, no... dobra, bo wiesz, ostatnio piszę z kumpelą opowiadanie, gdzie Axl jest taki czuły i kochany, ma 4 letnią córeczkę, którą kocha nad życie i ogólnie wszystko co zwiazane z nim jest takie rozczulające, wiec mam ostanio w głowie tylko taki jego obraz, a tu nagle buu.. Axl cham. Dobra, ale jakoś trzeba się do tego przyzywczaić. Hmm, i co ja mogę tu powiedzieć o tym Rudzielcu? Po prostu wali mu na głowę i tyle. Tak naprawde, to nie chce stracić Marty, ale nie widzi, że robi wszystko, aby właśnie to się stało. No cóż, nie wiem, dokładnie jakie jest tego podłoże. Ćpa? Pije? W głowę się uderzył? Demony z przeszłośći? Sodówka mu do głowy udrzyła? Wszystko na raz? W sumie, to wykluczam, iż jest to tylko przeszłość, bo jednak, kiedy jeszcze był w Lafaytte, to taki dla Marty nie był. A wtedy miał większe podłoże, bo siedział w tym gównie rodzinnym. No to nie wiem, co mu wali na głowę, ale mi się to nie podoba i ubolewam nad tym. marta też się w tym wszystkim męczy. W sumie, to może w końcu zacznie do niej docierać, że ten zwiazaek mimo wszystko nie ma sensu. Nie wiem nawet, czy ona go jeszcze kocha? Mam wrażenie, że zaczyna nienawidzieć, bo to wszystko zaczyna ją juz przerastać. No cóż, od miłości do nienawisci bardzo cięka grniaca. W sumie, to moze u nich jest takie coś - kocham cię, bo cię nienawidzę, nienawidzę cię, bo cię kocham. No właśnie, takie coś mi pasuje. Eh.. szkoda, że tak jest :(
Donna... no ta też nie miała nić innego do poczycnienia, jak po prostu zwinąć stragan. A na początku wydawało się, że między nią, a Slashem może coś być. Sam Hudson mówił, że poczuł z nią jakaś taką dziwną więż i tak dalej. Jednak szybko się wszystko skończyło. No tak, przyszła proza życia, to się wszystko rozwaliło. Nie dziwie się Donn, ja bym zrobiła na jej miejscu to samo i Marta powinna wziąć z niej przykład. W sumie, to teraz się zastanawiam, jak Hudson na to wszystko zareaguje, ale pewnie go to zbytnio nie obejdzie.
Wariaci na konicu, to cud, miód i orzeszki :*
No to tyle. Tym razem trochę krócej, ale nie jestem w stanie napisać nic więcej. Wybacz ::*
Pozdrawiam :*
Tak długo wyczekiwany w końcu się pojawił !
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej szkoda mi Marty, ona serio tam zwariuje z Rudzielcem, który swoją drogą strasznie mnie w tym opowiadaniu denerwuje. To był zamierzony cel ? Może Martusia rzeczywiście powinna odejść, ale nie do Izzy'ego tylko tak ogólnie, gdzieś wyjechać bo to by się pewnie za nią ciągnęło.
Zastanawiam się jeszcze, czy po odejściu Donny, Slash będzie jej szukał..
No i ta końcówka jest zajebista! Kochany Stevenek i Moda na sukces. Jak tak czytałam o tej Taylor to myślałam, że Izzy jednak się przełamie i stanie się jeszcze większym fanem MNS niż Popcorn, a tu taki chuj. Po prostu genialnie!
Pisz szybko kolejny kobieto :D
Nie wiem czy się śmiać, czy płakać z chłopaków. Tak, wiem, od dupy strony. Cóż oto jak testy gimbazjalne niszczą człowieka. Ale mniejsza o to. Przechodzę do rozdziału...
OdpowiedzUsuńEkhem, ekhem, ogłaszam, że ten rozdział jest tak realistyczny, że jest mi żal Marty i na jej miejscu trzasnęła bym Axla po ryju i wyjechała nie patrząc na niego. Tak. Nie odzywam się w tej sprawie, bo wszystko zjebuje. No i jestem zła na samą siebie. Ehe to teraz Donna. Też bym się tak czuła, gdybym nią była. Ale chciałabym nią być, kurcze nawet zauważyłam, że jesteśmy do siebie podobne. Znaczy się z Donną. No nawet bym tak samo zrobiła. Heh i Slash z pewnością będzie miał z tego zagadkę, chociaż nie wiem jak to się potoczy i czy w ogóle się nią zainteresuje. Coś mi mówi, że nie. To jeszcze Stradlinek, Adlerek i McKaganek, ehe co ja z tym zdrobnianiem... Ale to jest słodkie. Yy... A dobra już mam wątek, bo mi cham wyparował. Moda na sukces?? Ja pierdziele Steven naprawdę nie ma co robić, albo za dużo bierze. Po krótkiej naradzie z moim drugim ja doszłam do tego, że jestem za Stradlinem. Jeden tekst mnie rozwalił " W tym czasie Duff sobie wstał, przyjął pozę na... Przemawiającego Hitlera" - to jest po prostu epickie. No i chyba tyle. Coś się rozpisałam xD. Koniec nie będę przedłużać. A i jeszcze jedno: Zajebiście piszesz, kobieto! A i jeszcze to, że jak wczoraj o bodajże 23 weszłam na swojego bloga zobaczyłam twój wpis i weszłam na twojego bloga. Przeczytałam, ale mój zjebany telefon nie ma głupiej opcji dodawania komentarzy. Znaczy się jest, ale nie dodaje mi. I to chyba tyle.
A i pisz szybciej, bo uwielbiam to i się niecierpliwie. :D
Dobre, nawet bardzo...więcej pisać nie będę.
OdpowiedzUsuńJej! Kolejny rozdział. Nie powiem, że nie czekałam na niego z utęsknieniem. Szkoda mi Marty taka biedna siedzi z tym shizolem Axlem. I bardzo fajne urozmaicenie z resztą chłopaków. Myślała, że trochę więcej wyjaśni się z Izzy'm i Martą, ale nie będę narzekać.
OdpowiedzUsuńTak więc... Nie wiesz, kim jestem, ale na starcie wiedz, że mi okropnie wstyd. I to przede wszystkim dlatego, że twojego bloga czytam tak naprawdę od marca tego roku, jeszcze za czasów onetu. I był to pierwszy blog o tematyce Gunsowej, z jakim miałam styczność, dlatego też mam do niego wielki sentyment. Po przeczytaniu pierwszych rozdziałów, byłam wręcz zachwycona - dla mnie opowiadania o Gunsach to było coś kompletnie unikatowego, gdyż jak już wspomniałam nigdy na nic w tym stylu jeszcze się nie natknęłam. Minęło osiem miesięcy i dopiero ok. dwóch tygodni temu postanowiłam założyć sobie konto na Bloggerze i zacząć normalnie komentować twojego bloga. Na onecie dodawałam komentarze, ale jako Anonim i nie pod każdym postem. Miałam także długą przerwę w czytaniu (na przełomie dodawania rozdziałów 20-28). Nie wiem dlaczego, po prostu nagle straciłam chęć dalszego czytania. Oczywiście, nadrobiłam wszystko i dopiero teraz postanawiam na bieżąco czytać oraz komentować. I dlatego też chciałabym bardzo przeprosić. Na tym kończę moje gorzkie żale. Mam nadzieję, iż dasz mi rozgrzeszenie.
OdpowiedzUsuńCo do tej notki... Moda na sukces Stevena mnie rozwaliła! To było genialne! :D W ogóle Steven to jest ktoś... Ten jego styl życia i przemyślenia. :D I wygląda na to, iż Duff jest prorokiem mówiąc, że Ridge zginie w 2012 roku, bo rzeczywiście tak się stało.
"Oj Steven, Duff nigdy nie miał racji, co się przejmujesz, a z resztą, niedługo koniec świata jest. To gdzie nam do 2012 roku, to jeszcze 25 kurwa lat! Ogarnij dupę!"
Te słowa Izziego doprowadziły mnie do głębszych przemyśleń. Aż ścisnęło mnie w żołądku na myśl, że oni w '87 mówili o 2012 roku jako o dalekiej przyszłości (w końcu 25 lat to kawał czasu!), a dzisiaj 2012 się już kończy. :(
Jak ja mogę nie chcieć powiadomień? JAK?
OdpowiedzUsuńChcę, oczywiście, że chcę!
Axl.
Axl jest wkurwiający. Bardzo. Bo zapewnia, że kocha Martę, a jej nie kocha i dupa tu. Bo z jednej strony wierzę mu, a z drugiej nie i ta druga jest chyba prawdziwa. Ale... Cieszy mnie to. Bo coś się zaczęło dziać w tym związku, nie? Zawsze Martuś to, Martuś tamto. Kocham cię, a tu takie buu! To jest dobre!
Marta.
Podoba mi się dzisiaj. Jest fajna. Taka... Kurde, no jaka? Normalna? Ma podejście do życia takie, jak mają normalni ludzie. Nie jest jakaś wybuchowa, albo jakaś cicha, delikatna. Oby tak zostało.
Donna.
To w ogóle najlepsza postać! List rozjebał mnie! najlepsza jest. Kocham ją.
Będzie coś o jej dalszym życiu? Oby taaaaak.
Ogólnie to był twój najlepszy rozdział. Na prawdę. Podobał mi się w chuj i tak mi się zachciało czytać więcej twoich rozdziałów, że oja.
Pozdrawiam <3
Hej, dawno Cię tu nie było i spodziewałam się czegoś więcej... No i na wstępie powiem, że jest to jeden z Twoich gorszych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńPierwsza część zaczęła się bardzo dobrze, przy Donnie wszystko się krótko mówiąc... Zjebało. Myśli zbyt chaotycznie i niespójne. Rozumiem, że wszystko działo się szybko, ale...
Negatywnie, rozwalił mnie wątek z "Modą na sukces". Normalnie jebłam. Zupełnie niepotrzebne.
Donna i Slash... Zaczynam myśleć, że Donna to pieprznięta kobieta, która sama nie wie, czego chce.
Kurde! Zrobiłaś z czasem romantycznego, charyzmatycznego muzyka pojebanego psychopatę... Nie wiem czy jesteś tego do końca świadoma, ale to zupełnie zmienia moje myślenie o nim, jako o bohaterze Twojego opowiadania. W takim razie mam nadzieję, że będzie jednak z Izzy'm. Nagła zmiana Axla nic tu nie da. Ona musi odejść. Muuusi. Ten Axl jest zupełnie nieprzewidywalny i najlepiej będzie dla Marty jeśli czym prędzej się od niego wyprowadzi.
Co do ankiety to stwarzam czwartą opcję. Czary-mary - i jest! Nie wiem czym wiesz, ale czytałam Twoje opowiadanie jeszcze za czasów oneta. I tam, i tu zdarzały ci się gorsze rozdziały. Do czego zmierzam? Twój styl pisania zmienił się. Nie jakoś diametralnie, ale jednak.
PS Nie informuj mnie. Nie chce spamu, a poza tym od tego jest funkcja "obserwuj" z której korzystam ;)
Biedna ta Marta. Pogubiła się, ale szkoda by mi było gdyby się, z Axlem rozstała. Jaki jest to jest, ale mam wrażenie, że on naprawdę ją kocha. A z Izzym to jest taka bardziej bratersko-siostrzana miłość. Chociaż ogółem to się dziwię, że poszła z nim do łóżka, ale może była to taka chwila słabości. Gdyby sobie wszystko wyjaśnili, porzucali butelkami w siebie, to może by coś z tego jeszcze było. W sumie tak za sobą tęsknili, tyle czekali, a tu gówno wychodzi. Kurwa, no. Jakoś mi tak samej źle z tym, że im się nie układa. Mam nadzieję, że ten wątek jakoś pociągniesz i w końcu się wyjaśni z kim ona będzie, bo przyznaję bez bicia, że mnie twoje rozdziały zawsze wciągają i wchodzę, wchodzę, a tu dopiero po miesiącu dodajesz. Ale to nic, warto czekać.
OdpowiedzUsuńCo do Donny i Slasha. Ona to już kurwa do reszty zgłupiała. W tamtym rozdziale wszystko było pięknie. Ja już sama za nią nie nadążam. Serio. Slash twierdził, że przestała mieć jakieś swoje humorki itd., a ona tu takie coś odpierdala, ucieka i jeszcze na niego najeżdża. Mam wrażenie, że on może do niej naprawdę czuł coś głębszego, ona może do niego też. Ale się tak pogubili w tym wszystkim, że nie umieją ze sobą porozmawiać. Swoją drogą to całkiem fajna by z nich para była. Ona ma taki dość wybuchowy charakter, to pewnie by w związku dominowała.
Moment z Izzym, Duffem i Stevenem tak mnie rozweselił, że aż mi się humor poprawił. Moda na sukces i Popcorn, normalnie jak to widziałam oczami wyobraźnie, to prawie płakałam z Izzym.
Informuj mnie dalej jak możesz, do informowanych jestem wpisana, więc chyba nie ma potrzeby drugi raz.
O boże, jak ja die stęskniłam! I za toba i za opowiadaniem. Ty masz szkołę, ja mam szkołę i dupa, nie ma kiedy pogadać ;/
OdpowiedzUsuńAxl'a jak wiesz nigdy nie lubiłam, i co? Iga jak zwykle miała rację!! Zjebana i tyle, szkoda Marty nerwów, nie jest tego wart!
Slash i Donna. Lubiłam ich od początku i trochę dziwnie to zrobilas, bo właśnie zaczynało być zsjebiscie i Ronnie wróciły humorki. Jednym słowem, dupa.
Iszy, steven i Duff mnie rozjebali, wreszcie poczułam jaką oni mieli zabawę wtedy, dosłownie że wszystkiego!!
A traz coś co chyba jako jedyną zauważyłam! Otóż ja se genialna, przypomnialam sobie jedną rzecz która w zasadzie całkowicie wyciełaś. Co prawda sama zmusilam cie di tego, żeby ta postać się pojawila, ba nawet. pisać ci wtedy pomagalam!! A mianowicie mam na mysili Clary. Była Slasha, kelnerów, osobę na która Duff zgwałcił teoretycznie. Przez tą moja "pomoc" niestety polubilam ją najbardziej i bardzo ubolewam nad tymże że ja wyparowalaś! Duff miał dostać za swoje, a zamiast tego wygłupia sue z tymi debilami. A Slash i zachowanie starszego, czulego brata ?!?!?
Na domiar złego, malo mi. Kompletnie zboczylas że wszystkich watkow. Oprócz Axl'a i marty, co mi się bardzo nie podoba. Jest źle! ;<
Mam nadzieję, ze wszystkich wyjasnisz w kolejnym rozdziale, bo ten to był chyba najgorszy ;/
Super mi się podoba :)) pisz pisz !
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie, napisz co sądzisz : http://gunsnroses-story.blogspot.com
bd. wdzieczna :3
No to ja wreszcie wszystko przeczytałam
OdpowiedzUsuńPodoba mi się i to bardzo
Masz zajebisty styl pisania
Chuj z tym że krótki rozdział ale ważne że on jest no a przede wszystkim liczy się kurwa treść która jest boska.
Wkurwia mnie trochę Axl. No w sumie Marta też nie lepsza ale Rose trochę przesadza z tą swoją furią
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział
:-D
Ok, nadrobiłam to pora na komentarz :)
OdpowiedzUsuńW Axlu niesamowite jest to, że nawet jeśli jego furia sięgała by zenitu w sekundę potrafi stać się tak wyrozumiały i uczuciowy. Genialne, generalnie rozmowa Rose'a z Martą bardzo mi się podobała. Potem Donna zostawiająca Slasha, jestem ciekawa jak zareaguje... Ach, i ten epicki koniec :D Steven oglądający Modę Na Sukces i jego oczy wyobraźni, haha. Wpasował się tutaj ten fragment, tak ożywił a raczej sprawił, że rozdział nie jest taki bardziej smutny...no, wiesz chyba o co mi chodzi :)
Ogólnie to jest świetnie, jak chyba zawsze :)
Pozdrawiam i czekam!
W końcu pojawiło się 'coś' na http://its-burning-me-up-inside.blogspot.com/. Zapraszam!
OdpowiedzUsuńKurcze, wybacz. Niechcący jakoś kliknęłam twojego bloga. ;d
UsuńPowiem Ci tak - narracja Marty jest najlepsza. Donnę troszkę zjebałaś, mała. Chociaż chyba nie, Donna taka jest...? Nie ogarniam, nienawidzę jej po prostu. Zwala winę na Slasha, a sama nic nie zrobiła w tym kierunku, żeby się do niego zbliżyć, tylko go odrzucała. Po prostu jej nienawidzę, weź, niech wpadnie pod autobus czy cokolwiek... -,-
OdpowiedzUsuńDuff, Izzy, Steven - RIDGE NIE ŻYJE?! Cholera, Edzia, Ty to oglądasz? Ja muszę nadrobić chyba te 5tys. odcinków, bo troszkę się zagapiłam z tym serialem...
Izzy jest taki nijaki, gdzie się podziali śmiertelnicy...? :c
Ano i... Niech się Marta też zwinie od Axla, chyba chłopcy muszą pobyć trochę sami i razem, bo świrują. ZA MAŁO ROCK N ROLLA!
UsuńJak chcesz wpadnij http://wake-up-time-to-die.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper rozdział wolałabym trochę więcej o Axlu i Marcie, ale i tak jest super. Pisz, pisz pisz czekam!
OdpowiedzUsuńnowy nowy nowy :D a Ty pisz dziecinko! http://my-little-rocket-queens.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuń